Ważny temat   
Polskie kościoły na Ukrainie
Dodano dnia 24.06.2017 08:57
Polskie kościoły na Ukrainie. W jakim są stanie? Jaki czeka je los?

            
Są ich setki, a może nawet tysiące. Część z nich stoi odłogiem, niszczeje bezpowrotnie na odludziu, z innych uczyniono obory i magazyny, jeszcze inne przerobiono na cerkwie. Ale są i takie, które służą katolickiej społeczności, zostały odbudowane i pełnią ważną funkcję ośrodków polskości. Jaki los czeka polskie świątynie na Ukrainie? Ile z nich zniszczono bezpowrotnie? Czy jest szansa uratować chociaż część?
Przedstawiamy historię i stan zaledwie kilku polskich kościołów, jakie znajdują się w granicach obecnej Ukrainy. Pokazują one jednak, jak różny los spotkał świątynie, które przez dziesiątki, a niekiedy i setki lat służyły polskiej społeczności. Opisanie tych kilkunastu przypadków pozwoli jednak zrozumieć, jak wygląda obecna sytuacja.
Katolickich kościołów na Ukrainie mogą być tysiące. Określenie ich dokładnej liczby nie jest możliwe, chyba, że ktoś przejechałby kraj naszych wschodnich sąsiadów wzdłuż i wszerz. Zajrzał do każdej wioski. Wiele ze świątyń jest w opłakanym stanie. Lata zaniedbań, nieużytkowania i narażenia na erozję spowodowały ogromne zniszczenia. Zapadający się strop, powalone dachy, zburzone ściany. Słowem: ruina. Część z obiektów dostała się w prywatne lub samorządowe ręce i uczyniono z nich obory, magazyny, składy zboża. Dziś zamiast wiernych, przebywają tam zwierzęta. Znane są również przypadki, że kościoły rozbierano, bo dobrze zachowała się polska cegła, a ta na Ukrainie jest w cenie.

 

Nie wszystkie świątynie w ogóle przetrwały do dzisiaj. Przecież wiele z nich spalono podczas napadów i rzezi w czasie II wojny światowej (np. klasztor sióstr Niepokalanek w Niżniowie), a i swoje zrobili Sowieci, którzy bez powodów wydawali decyzje o wyburzeniu poszczególnych obiektów. Nierozwiązany jest również status prawny licznych kościołów. Znamy przypadki, że przekształcone zostały one w cerkwie. Ale są i takie sytuacje, że polska społeczność z danego miasta stara się odzyskać kościół, jednak na drodze staje prawo czy też przedstawiciele grekokatolików. Część ze świątyń udało się zachować i dzisiaj służą katolickiej ludności, pełniąc przypisane im funkcje, a także będąc ozdobą poszczególnych miast czy wsi. Przedstawiając historię kilkunastu kościołów, chcemy zobrazować, jak sprawa wygląda obecnie i jakie są rokowania na przyszłość.

 

Dom Boży bez dachu nad głową

Pierwsza grupa kościołów to te, które stoją opuszczone i zrujnowane. Powód ich obecnego stanu jest różny, ale najczęściej uległy zniszczeniu w skutek naturalnej erozji, braku remontów oraz grabieży lokalnych mieszkańców, którzy dosyć szybko przywłaszczyli sobie drzwi, okna i co lepsze deski czy belki. Dotyczy to przede wszystkim miejscowości, gdzie nie ostali się Polacy.

 

 

 

Taki los spotkał kościół w Kowalówce, który „góruje" nad tą niewielką miejscowością, będąc położony na niewielkim wzgórzu. Obok znajduje się stary, katolicki cmentarz. Spoczywają na nim nasi przodkowie. Nekropolia była w ubiegłym roku porządkowana w ramach naszej akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia„. O ile nagrobki można zinwentaryzować, odnowić na nich napisy i postawić je do pionu, to z samym kościołem niewiele można zrobić. Dach jest doszczętnie zniszczony, podobnie jak wnętrze, które wygląda tak:

 

 

Elementem, który jeszcze się zachował, są malowidła ścienne, widoczne pod kopułą głównej nawy, choć i w ich przypadku rokowania są bardzo złe. Budynek z każdym rokiem popada w jeszcze większą ruinę, wystawiony na działanie natury: deszczu, gradu, śniegu, burz. Wraz z kolejnymi porywistymi wichurami zawalić mogą się resztki dachu, a z czasem również i któraś ze ścian. Cegły są już zmurszałe i nie wiadomo, ile wytrzymają.

 

 

Kowalówka jest jednym z wielu polskich kościołów na Ukrainie, które spotkał taki los. Podobnie jest ze świątynią w Chodaczkowie Wielkim, gdzie majestatyczna budowla również znajduje się w opłakanym stanie. W miejscowości tej, naznaczonej tragicznymi zdarzeniami z okresu II wojny światowej, nie mieszkają już Polacy (byli mieszkańcy Chodaczkowa rozsiani są po całym Dolnym Śląsku, m. in. w podwrocławskim Kamieńcu oraz Gajkowie). Wprawdzie w pobliżu znajduje specjalna tablica, przypominająca o dokonanej tutaj zbrodni, jednak stanem kościoła od lat nikt się nie przejmuje. A ma on wielką wartość.

 

 

Majestatyczna świątynia znajduje się w samym centrum miejscowości. Trudno przypuszczać, by ktokolwiek z tutejszych zainteresował się jej losem, bo wielu Ukraińców ledwo wiąże koniec z końcem. A ewentualna odnowa obiektu, jeśli jeszcze możliwa, pochłonęłaby niemałe środki. Delegacja potomków chodaczkowian kilkukrotnie gościła w tym miejscu, jednak nie podjęto żadnych zaawansowanych działań w tej sprawie. Jeszcze gorzej wygląda natomiast wnętrze budynku:

 

 

Niemal identycznie prezentuje się sytuacja katolickiego kościoła w Załużu, niewielkiej


 miejscowości w obwodzie tarnopolskim. Budowla, znajdująca się tuż przy drodze, całkowicie pozbawiona jest dachu.

Pozornie stan kościoła nie jest najgorszy, jednak wewnątrz zniszczenia są ogromne.

Zachowało się naprawdę niewiele, choć rycina na ścianie jest znamienna. Nawet jeśli takie miejsca opuszczają ludzie, to pozostaje w nich pan Bóg.

 

 

Polskie kościoły na Ukrainie są w tragicznym stanie, jednak część z nich spotyka jeszcze gorszy los. Dlaczego?

 

Był Jezus, teraz jest obora

Nie wszystkie świątynie pozostały niezagospodarowane. Jednak mowa w tym przypadku nie o religijnej posłudze, ale o przemianowaniu np. na... oborę. Taki los spotkał kościół w Ciemierzyńach, znajdujących się nieopodal Przemyślan. Obecnie w budynku trzymana jest trzoda, co zresztą widać po wnętrzu. Nieuprzątniętym.

 

 

Z kolei we wsi Wybranówka (rejon żydaczowski, obwód lwowski), kościół przez wiele lat służył jako magazyn chemii. Żrące materiały spowodowały bardzo duże zniszczenia. A świątynia posiadała piękne elementy naścienne i architektoniczne.

 

 

O polskie kościoły trzeba walczyć
W Podhajcach znajduje się piękny i robiący wrażenie kościół pw Trójcy Przenajświętszej. Po 1945 roku, jak wiele innych tego typu obiektów, służył on jako magazyn. Po upadku Związku Radzieckiego polska społeczność z tego miasta rozpoczęła batalię o przekazanie jej kościoła. Sztuka ta udała się dopiero w 2006 roku. Teraz w Podhajcach regularnie odbywają się msze święte. Celebrowane są one wyłącznie w dawnej zakrystii, ponieważ reszta budynku jest w dalszym ciągu zdewastowana.

 

 

Kościół nie wygląda najlepiej, ale powoli jest odbudowywany i z całą pewnością można mu przywrócić dawną świetność. Potrzebne są jednak do tego pieniądze. Szansą jest ewentualne zaangażowanie się polskiego rządu.
Katolickim mieszkańcom Podhajec trudno będzie zrobić więcej, ale oni swoje zadanie już przecież wykonali. Dzięki nim świątynia przetrwała, a dzisiaj odbywają się w niej msze święte. Kościół pw św. Trójcy zbudowany jest na planie krzyża, z kamiennych ciosów. Ufundował go Michał Buczacki. W kaplicy pochowany jest hetman wielki koronny Stanisław Rewera Potocki.

 

Niezłomnych szukajcie na Wschodzie
Chociażby w Przemyślanach. Tamtejszy kościół, który powstał już w 1645 roku, odbudowany został przede wszystkim dzięki niezłomnej postawie księdza Piotra Smołki, który do tej miejscowości przyjechał w 1993 roku. Ale od początku.

Świątynię, jak wiele innych, zamknięto w 1945 roku. Początkowo zrobiono z niej skład desek, później zaś fabrykę parasoli. W tym okresie zniszczono wieżę kościelną, organy i barokowe ołtarze. Po upadku ZSRR polska społeczność rozpoczęła walę o odzyskanie mienia. Dzięki staraniom u władz w Kijowie i Lwowie, udało się to w 1996 roku. Jednak dyrektorka fabryki „Modul", Tatiana Szapowal, nie zamierzała opuścić obiektu i budynku znajdującego się obok kościoła. Zażądała ona 50 tys. dolarów.

 

 

Strona internetowa parafii w ten sposób opisuje finał sprawy: „Ks. Generał salezjanów Jan Vecchii, który był u nas w październiku w 1996 r. na cmentarzu i widział w jakich warunkach odprawiamy Mszę świętą, znalazł dobroczyńcę w osobie ks. biskupa salezjanina z Rotterdamu z Holandii, Adriana, który ofiarował nam tę ogromną sumę pieniędzy".
W 1997 roku zaczęła się gruntowna przebudowa klasztoru, który dziś jest ozdobą całych Przemyślan. Na msze święte, przychodzi zaś coraz więcej osób, również Ukraińców.
Wiele osób jest świadomych, że gdyby nie niezmordowany i pełen wiary ksiądz Piotr Smoła, dzisiaj w Przemyślanach polskiej parafii mogłoby nie być. A przynajmniej nie w takim stanie.

 


Jakie rokowania na przyszłość? Co wy tutaj robicie?

Kościół w Przemyślanach był naprawdę w kiepskim stanie, a mimo tego, udało się go uratować. Daje to nadzieję dla innych tego typu obiektów. Potrzeba jednak zaangażowania, pracy u podstaw i oczywiście pieniędzy. I tutaj należy liczyć na pomoc rządu polskiego, a szczegółowiej mówiąc Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Ks. Adam Przywuski, kustosz Sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej, opowiadał nam ostatnio o wizycie w jednym ze zniszczonych polskich kościołów, który zresztą katolicka społeczność zamierza odzyskać. Na zakrystii świątyni umieszczone są obecnie toalety. Właścicielka obiektu, zaskoczona wizytą księdza, zapytała go „co wy tutaj robicie?". Duchowny odpowiedział chyba w najlepszy sposób, w jaki tylko mógł „No właśnie, co wy tutaj robicie?".

 

Autor: Łukasz Wolski

 

Otwierany 2425 razy Źródło: studiowschod.pl Autor: Łukasz Wolski
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła