Ważny temat   
Legenda o świętej Barbarze
Dodano dnia 03.12.2016 09:50
Już od zarania dziejów każde rzemiosło ma swojego patrona, bądź patronkę. Wiemy doskonale, że święty Józef to patron rybaków, Florian - strażaków i hutników, Krzysztof - kierowców i transportowców. Z kolei górniczy stan za swoją patronkę ma świętą Barbarę. Jak do tego doszło? Opowiada o tym piękna legenda.

 

Według niej święta Barbara urodziła się w III wieku w mieście Nikodemia - dzisiaj - Izmir w Bitynii - dzisiejsza Turcja. Dioskurus ojciec Barbary był wdowcem, a zarazem zatwardziałym poganinem. Barbara była jego jedyną córką. Zauroczony swoją latoroślą, spełniał jej wszelkie zachcianki. Niestety był nad wyraz zazdrosny. Nie wyobrażał sobie, aby córka wyszła za mąż. Tymczasem Barbara wyrosła na piękną i mądrą dziewczynę. Pragnęła się też uczyć. Wychodząc naprzeciw jej życzeniom rodzic sprowadzał nauczycieli do pałacu. Na jego nieszczęście jeden z nich, wybitny filozof Orygenes, okazał się być chrześcijaninem. Dzięki jego naukom i za jego namową - Barbara przyjęła chrzest i przeszła na wiarę katolicką. Co więcej. Na tę wiarę pragnęła "przeciągnąć" również ojca. Tego było mu już za wiele. Nie chciał o tym słyszeć. Nie miał zamiaru zdradzać rzymskich Bogów.
Powziął natomiast zamiar... zabicia Barbary. Ta jednak wymknęła się z izby na dwór i uciekła do lasu. Tu przy skale dogonił ją ojciec z mieczem z zamiarem pozbawienia życia. Gdy się zamachnął... skała się rozstąpiła, tworząc jaskinię w której się schowała. Dioskurus nie dał za wygraną
Znalazł jej kryjówkę dzięki zdradzie pasterza, którego omamił pieniędzmi. Wówczas to wyrodny tatuś, oddał ją pod sąd zarządcy prowincji, oskarżając równocześnie o znieważenie rzymskich bogów. Ten wydał wyrok na Barbarę. Jego wykonanie wyjednał u sędziego sam Dioskurus. Ściął jej głowę mieczem za jednym zamachem. Stało się to w dniu 4 grudnia 236 roku. Gdy tylko głowa świętej Barbary spadła na ziemię z pogodnego nieba rąbnął piorun. Trafił w wyrodnego ojca i spalił go na... węgiel.
Niemniej ciekawa jest historia górniczej czapki. Sięga czasów najazdu Tatarów na Śląsk. Kiedy ci po bitwie wycofali się, jeden z kopaczy jak nazywano wówczas górników, znalazł na pobojowisku tatarską czapkę z czarnej skóry, ozdobioną złotymi fręzlami. Założył ją na głowę i defilował przed kamratami. Wkrótce dowiedział się, że to czapka samego tatarskiego wodza Pate. Od tego czasu górnicy, ówcześni kopacze, zaczęli nosić takie mycki. Jeden z nich wpadł na pomysł, by nazywać je patówkami, bądź pitówkami. Tak też zostało do dnia dzisiejszego. Na górniczą czapkę mówi się z reguły pitówka. Wiemy jednak doskonale, że górnicy przy tych swoich czapkach noszą także pióra. I tę zagadkę rozwiązuje legenda.
Popularne pióropusze to także rezultat wojny. W 1476 roku na nasz kochany Śląsk najechali "bratankowie" z Węgier. Specjalne oddziały wojskowe, określane mianem "Czarnej Roty", ubrane były w czarne uniformy i kapelusze ozdobione w czarne pióra. I właśnie na pamiątkę tej wojny, nasi górnicy noszą na swoich pitówkach czarne pióra. Oczywiście nie wszyscy. Sztajger pragnąc odróżnić się od ładowacza, czy rębacza, wpina w swoją czapkę pióra koloru białego. Ale legenda widzi tę sprawę inaczej. Pewien sztajger nie mógł w żaden sposób kupić sobie czarnego koguta. Kupił więc białego z myślą, że jego pióra pomaluje na czarne w razie potrzeby. Aliści został zaproszony przez samego właściciela kopalni na bal.
Nie miał czasu na żadne malowanie. Pojechał więc w czapce z białymi piórami. Ku jego zdumieniu właścicielowi spodobało się to ubarwienie i zalecił, że od tego dnia wszyscy sztygarzy mają nosić białe pióra przy swoich czapkach. I tak za sprawą legendy zostało do dziś.
Może ktoś zapytać: dlaczego więc muzykanci mają pióra czerwone? I w tym wypadku odpowiedź jest prosta. Dawnej na kopalniach na najwyższej wieży wyciągowej czuwał górnik zwany fojermanem. Miał do swojej dyspozycji trąbkę okręconą czerwonym sznurem z dwoma bąbelkami. Jak tylko dojrzał ogień lub czarny dym zaraz trąbił na alarm.
Wówczas wszyscy górnicy biegli pożar ugasić. Jeden ze strażników wpadł pewnego dnia na pomysł, żeby swoje pióra pomalować na czerwono, aby wszyscy wiedzieli, że on jest muzykant. Zdumionym kolegom powiedział, że ogień też jest czerwony, a dziewczyny chętniej oglądają się za górnikiem w czapce ozdobionej czerwonymi niż czarnymi czy białymi piórami. I tak zostało do dziś. A dlaczego są to pióra koguta nie kury? To również łatwe do wyjaśnienia. Dawniej górnicy nie mieli zegarków. Każdy z nich trzymał w chlewiku koguta, który zawsze rano o tej samej godzinie, swoim pianiem budził go na szychtę.
Podobnie wojenną historię ma górnicza szpada. Otóż górnicy nie tylko kopali pod ziemią szukając rudy czy węgla, ale jak trzeba było, to rzucali w kąt swoje młotki i kilofy i szli na wojnę bronić swojej ziemi. Uzbrajali się w różnego rodzaju broń; szable, dzidy, miecze czy szpady, którymi też umieli dobrze rąbać. Nazywano ich często rębaczami. Sztajgerzy z kolei pełniąc z reguły funkcje oficerów, posługiwali się szablami bądź szpadami. Tak się w nich umiłowali, że paradują z nimi do dzisiaj, zwłaszcza z okazji jakiś wielkich górniczych uroczystości. A Barbórka przecież do takowych należy.

Otwierany 2689 razy Źródło: https://rudaslaska.com.pl
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła