Świadectwa   
ZESPÓŁ GUADALUPE - swiadectwa
Dodano dnia 16.05.2017 08:51
Zespół Guadalupe poznałem podczas Wieczoru Chwały w parafii św. Maksymiliana w Lublinie w 2013 r. Po Wieczorze Chwały kupiłem płytę "Na Nowo Pragnę", ale przez kilkanaście dni od zakupu jakoś nie mogłem jej posłuchać, bo ciągle coś mnie odciągało lub przeszkadzało (albo byłem zmęczony, albo było za późno, albo nie miałem czasu, itp.). Wreszcie którejś nocy postanowiłem, że posłucham chociaż jedną albo dwie piosenki przed snem, pomimo tego, że było już późno. Od tamtej nocy zacząłem często słuchać tej płyty i miałem pragnienie rozdawać ją innym. Od razu odkryłem, że piosenki z tej płyty, to nie tylko piękne piosenki, ładnie zagrane, zaśpiewane i dobrze zmiksowane. Odkryłem, że te piosenki wyrażały to, co wówczas czułem, były jakby odpowiedzią na moje pragnienia, a słowa były modlitwą, której nawet nie potrafiłbym lepiej wypowiedzieć swoimi słowami. Słuchałem bardzo często tej płyty i po wielu miesiącach wciąż mi się nie znudziła, choć ostatnio trochę rzadziej jej słucham. Słuchanie tej muzyki bardzo było dla mnie ważne i pomocne w drodze do mojego nawrócenia, którego pierwszymi dużymi owocami był kurs Nowe Życie w marcu 2014 roku oraz formacja we Wspólnocie Przyjaciele Oblubieńca. Dziękuję Panu Jezusowi przez ręce Matki Bożej za Wspólnotę Guadalupe i jej działalność. Chwała Panu!
Łukasz
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Szczęść Boże!
Jestem Bartek. Ponad pół roku temu, przeżyłem nawrócenie. Wcześniej przeżywałem różne dramaty, brałem używki, narkotyki, uciekałem w subkultury, w pornografię, onanizm. Zadawałem się z towarzystwem, z którym się staczałem. W październiku trafiłem na seminarium odnowy wiary w mojej obecnej wspólnocie. Przez te 8 tygodni Pan Jezus zburzył całkowicie moje stare życie, a dał mi zupełnie nowe. Walka o mnie trwała do samego końca rekolekcji Jeszcze przed ostatnim spotkaniem doznawałem załamania, miałem bowiem wiele uzależnień, z których nie do końca wierzyłem w to, że Pan Jezus mnie z nich wyciągnie. Bardzo długo się z nimi zmagałem i nie potrafiłem wyjść samodzielnie. To był dla mnie ogromny koszmar. Dzień przed wylaniem Ducha Świętego doświadczałem intensywnych ataków złego ducha, czułem i myślałem, że to wszystko bez sensu, że i tak z powrotem wpadnę w te uzależnienia, że ci ludzie, ta wspólnota starają się, a ja i tak to zmarnuję. I właśnie w niedzielę, kiedy otrzymałem Ducha Świętego, otrzymałem również słowo od Pana; "nie lękaj się, jestem z Tobą...", (do tej pory się wzruszam, kiedy o tym wspominam). Wtedy zło odpuściło, Duch Święty napełnił mnie pokojem. Po tym wszystkim razem z osobami z tej wspólnoty poszliśmy do archikatedry na uwielbienie, wtedy prowadziła je Wasza wspólnota, jeszcze wtedy o tym nie wiedziałem. Na tym uwielbieniu był moment, w którym miałem zanurzyć dłoń w chrzcielnicy i uczynić znak krzyża, co miało oznaczać oddanie się pod wpływ Bożego miłosierdzia, (wtedy zaczynał się rok miłosierdzia). I ja to zrobiłem, po chwili zalało mnie ogromem miłości Bożej. Nigdy nie doświadczyłem tylu miłości na raz. (Wcześniej w sumie w ogóle jej nie doświadczyłem). Popłakałem się jak małe dziecko, czułem się właśnie, jak dziecko w rękach Ojca, tak dobrze, tak bezpiecznie, namiastka nieba i jeszcze ten śpiew jakby aniołów. Po prostu utonąłem w Bożej miłości. On mnie w Sobie rozkochał, zakochałem się w Nim po uszy. Pan Jezus przez następny miesiąc tym doświadczeniem wyprowadził mnie z nałogów, uzależnień, uwolnił mnie. Pokazał mi też to: że to wszystko, o co wcześniej zabiegałem było śmieciami, wobec tego, co Bóg mi daje. Od tej pory chodzę w Panu. Jemu i Maryi (Ona też pewnie miała w tym duży udział) chwała i cześć, że nas tak umiłował! Amen! Dziękuję też Wam! :)
Bartek
-------------------------------------------------------------------------------------------------
W modlitwie siła.
Jestem wdzięczna Panu Bogu za to, że jakiś czas temu pozwolił mi Was poznać i modlić się z Wami. Już w pierwszych chwilach przebywania wśród Was „uderzyła" mnie radość życia tryskająca z Waszych serc. Zawsze miałam z tym problem i kiedy ktoś mówi mi, że jestem optymistką, to zaraz przypomina mi się fakt, że to jest bardziej wypracowane, niż wrodzone. Potem odkryłam „siłę modlitwy", której nie brakowało Wam w różnych sytuacjach i otwartość na drugiego człowieka (nie ważne ile ma lat, czy jest chory, czy zdrowy, znajomy, czy obcy) - chęć niesienia pomocy, powiedzenia dobrego słowa, uśmiech. Cieszę się, że Pan Bóg postawił Was na mojej drodze. To był pewien punkt zwrotny w moim życiu. Zrozumiałam, że troski doczesne nie mogą mnie aż tak bardzo męczyć i absorbować, że są rzeczy ważniejsze jak tylko zamartwianie się. Ponad to: Modlitwa - sumienna, systematyczna, częsta. Nie miałam nigdy problemu z modlitwą, towarzyszyła mi od pierwszych dni mojego życia. Dużo jej było w moim domu. Chciałam też nauczyć się modlić pracą i udało się. Jednak odkryłam jeszcze coś. Według mnie modlić się, modlić się pracą, a żyć modlitwą, to jeszcze coś innego. Świadectwo Waszej wiary i żywej modlitwy jest dla mnie bardzo ważne. Dziękuję Panu Bogu i Maryi, za to, że odpowiedzieli na moją prośbę sprzed wielu lat. Posłużyli się właśnie Wami. A więc Drodzy Przyjaciele jesteście narzędziami w Bożych Rękach. Niech Maryja zawsze Was prowadzi i wyprasza potrzebne Łaski, a Wy z pomocą Bożą bądźcie dla innych „nauczycielami modlitwy", aby mogli doświadczać Miłości i Miłosierdzia Boga Ojca. Bóg zapłać za wszystko...
Monika
--------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję Bogu, że jesteście i, że ON przez Was działa. Przypadkiem, dwa dni temu, przed podróżą, dostałam od koleżanki Waszą płytę. Nie będziesz sama w drodze - powiedziała. Owszem, dobrze się jechało w Waszym towarzystwie, ale nie ma przypadków. Tego samego dnia, późnym wieczorem, zadzwoniła koleżanka - racjonalna dość osoba. Była przerażona, bo od tygodnia budziła się o 3.00 w nocy z łomotem serca, lękiem i uczuciem duszności. Tydzień wcześniej udało się jej zdemaskować, nazwać po imieniu i upublicznić potworne zło - z zawodowego obowiązku. Sądziła, że ma problemy kardiologiczne, weszła więc do internetu aby na jakimś forum skonsultować objawy, no i wiadomo na jakie info trafiła. Jako racjonalna osoba - spanikowała totalnie. "Błagam, powiedz co mam robić, jestem z dzieckiem za granicą, boję się że umrę, staram się nie zasypiać, ale to trwa od tygodnia, organizm już nie daje rady, to jakiś obłęd, boję się, z nikim nie mogę o tym pogadać, bo mnie wyśmieją i powiedzą, że zwariowałam" - mówiła. Wiedziałam, że ona, poza modlitwą, potrzebuje jeszcze czegoś bardzo namacalnego. I wtedy zrozumiałam, dlaczego "przypadkiem" dostałam tego dnia Waszą płytę. Najpierw skonwertowałam z płyty i przesłałam jej "Pod Twoją Obronę", potem po raz pierwszy weszłam na Waszą stronę i zobaczyłam, że zamieszczacie tam nie tylko pieśni, ale też modlitwy, różaniec. Poradziłam jej by też weszła na stronę Guadalupe i się razem z Wami modliła, i aby zostawiła laptopa włączonego na noc z Waszym śpiewem i modlitwą. Rano otrzymałam maila zatytułowanego DZIĘKUJĘ. To "dziękuję" jest dla WAS. Koleżanka po raz pierwszy od tygodnia miała niemal całkiem spokojną noc. "Dziś w nocy zrobię tak samo - modlitwa i muzyka Guadalupe" - napisała mi w tym mailu.
Elżbieta
Otwierany 1440 razy Źródło: guadalupe.com.pl
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła