Świadectwa   
Wysłuchana modlitwa o miłość!
Dodano dnia 16.01.2018 09:01
Piszę to świadectwo ku pokrzepieniu serc, które ciągle jeszcze modlą się o miłość i nie zostają wysłuchane. Sama codziennie, podczas trwania Nowenny, szukałam tutaj świadectw na ten temat, ale prawie nigdy ich nie było, co mnie bardzo smuciło...

 

Ponad rok temu spotkałam się pierwszy raz z Nowenną, ale przeczytawszy o 3. różańcach dziennie, od razu odrzuciłam myśl o jej odmawianiu. Rozpoczęłam modlitwę Tajemnicą Szczęścia, w intencji mojej i chłopaka, z którym byłam szczęśliwa już 3 lata, i o którym myślałam, jako o przyszłym mężu. Zawsze uważałam, że Bóg postawił go na mojej drodze nieprzypadkowo, i że to z nim stworzę naprawdę szczęśliwą rodzinę. Jednak równy rok po rozpoczęciu przeze mnie Tajemnicy, w dzień jej zakończenia, mój ukochany został oficjalnie przyjęty do seminarium...

 

O jego planach dowiedziałam się kilka miesięcy wcześniej i z wielkim bólem serca, ale też jakimś spokojem, i nadzieją, powierzałam tę całą sytuację Bogu, modląc się żarliwie o rozeznanie dla niego. W tym czasie mój kochany utwierdzał się w powziętej decyzji, a ja wspierawszy go, modliłam się o znalezienia sensu dla siebie. W wigilię Zesłania Ducha Św., na adoracji poczułam w sercu, że konkretny człowiek, którego znam (i z którym się też w tym czasie jakoś zbliżyłam), jest tym, na którego warto czekać. Im bardziej się modliłam, tym bardziej odczuwałam pokój i radość, że Bóg się mną zaopiekuje.

 

W wakacje, bardzo zmęczona duchowo i psychicznie (całymi dniami myślałam o nich obu, płakałam, że nic się nie rozwiązuje...), poprosiłam o modlitwę wstawienniczą znajomego zakonnika. Modląc się nade mną, usłyszał słowa: „Nie bój się, wierz tylko!". Z tymi słowami w myślach przeżyłam trudne miesiące ostatecznego odejścia ukochanego, zupełnej obojętności przyjaciela (na którego czułam, że powinnam czekać) i rozpadu mojej rodziny... Wykończona psychicznie i duchowo, dotrwałam do listopadowych rekolekcji.

 

Ostatniego dnia, 11.11.2013. koleżanka wspomniała mi o tym, że odmawia Nowenną Pompejańską. Dotknęło mnie to od razu i z wielką chęcią słuchałam, jak mi o tym opowiadała. Po powrocie do domu, z wielką, gorącą potrzebą odmawiania Nowenny, zaczęłam czytać świadectwa. W momencie, gdy dotarłam do tekstów o dręczeniach i nocnych koszmarach, przestraszyłam się i zwątpiłam. W tej samej chwili, gdy pomyślałam o rezygnacji z Nowenny, dostałam „smsa z nieba" (drugiego tego dnia, co mi się nigdy wcześniej nie zdarzyło!): „Odrzuć wszystkie wahania i smutki!".

 

Nawet nie sposób opisać, co wtedy poczułam. Szczęśliwa, od razu zabrałam się za odmawianie Nowenny, chociaż wcześniej poprzestawałam tylko na 1 - 2 dziesiątkach dziennie. Kolejnego dnia rano, dostałam smutną wiadomość od mamy, odnośnie naszej rodziny. Na pół śpiąca, odpisałam: „Odmów Nowenną Pompejańską". Nie wiem dlaczego to napisałam, skoro byłam pewna, że mama się tego nie podejmie. Prawie od razu odpisała: „Właśnie o tym czytam".

 

Byłam w szoku! I tak oto obie rozpoczęłyśmy tę modlitwę; ja w intencji: „O dobrego męża dla mnie, a jeśli to jest zgodne z Bożą wolą, to żeby to był X.(ten przyjaciel) - o miłość dla nas.", a mama w intencji swojego małżeństwa.

 

Poprosiłam X., żeby modlił się do 03.01. w naszej intencji, o rozeznanie (wcześniej przebyliśmy rozmowy, w których on mówił, że nie wie czy chce ze mną być... to skomplikowana historia:) ). W czasie odmawiania Nowenny, starałam się od niego trochę odsunąć, zdać się na Bożą wolę w tej sprawie. Im bardziej się modliłam i powierzałam Bogu, tym bardziej czułam, że zostanę wysłuchana. W czasie jednej Mszy Św. zostałam wprost upewniona o wysłuchaniu mojej modlitwy, przeżyłam dużo pięknych duchowo chwil. Po zakończeniu Nowenny, w kolejnej rozmowie X. stwierdził, że dalej nie wie, ale czuje wewnętrzne przekonanie, że to ja jestem tą, na którą czeka. Zdystansowałam się emocjonalnie, czekałam i cały czas się modliłam. Było warto!

Od 21.02. jesteśmy razem! Wyczekałam i wymodliłam. Ufam, że to jest ten, którego Bóg chce dla mnie. Jestem szczęśliwa!

 

Zrozumiałam bardzo wiele rzeczy, pierwszy raz przeżyłam piękno Adwentu, oczekiwania; pierwszy raz tak bardzo nauczyłam się cierpliwości; pierwszy raz doceniłam wartość cierpienia... Prawie roczny okres rozeznawania i modlitwy, nauczył mnie wielu rzeczy i jestem ogromnie wdzięczna Bogu za tak wielkie łaski, którymi mnie obdarzył przez ten rok, i dalej obdarza. Chwała Panu i Królowej Różańca Świętego!

Nigdy nie wątpcie w moc modlitwy!


Otwierany 8474 razy Źródło: pompejanska.rosemaria.pl/ Autor: Karolina
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła