....i boso
Dodano dnia 16.01.2012 12:04
We
wszystkich kulturach świata Śmierć stanowiła jedyny i doskonały wyraz
ziemskiej sprawiedliwości, budziła grozę i lęk. Próbowano ją przebłagać,
przekupić, oszukać, chociaż na jakiś czas unieszkodliwić.
Chrześcijaństwo widziało ją w przejściu do innego, niekończącego się
nigdy życia, dla sprawiedliwych lepszego niż bytowanie na ziemi. Śmierć w ludowych przekazach W Polsce najczęściej nazywano ją Śmiercią, Śmiertką, Śmiertecką,
Kostuchą, Jadwigą (sic!). W kulturze ludowej miała określoną postać,
konkretny wygląd, upodobania, nawet ludzkie uczucia. Bano się Śmierci,
ale nie obdarzano nienawiścią, jej istnienie zaś pojmowano jako
konieczność wynikającą z ustanowionych przez Boga praw, od których nie
ma odwołania. Nawet wracający z karczmy biesiadnicy, idąc koło
cmentarza, starali się zachować ciszę i nie przeklinać, nie tylko ze
względu na szacunek należny zmarłym, ale także by nie obudzić Śmierci i
nie narazić się na jej gniew. W ludowych przekazach Śmierć miała najczęściej postać chudej, starej
kobiety, często kulawej, przygarbionej, o kościstej twarzy i rękach,
głębokich oczodołach i dużych, wystających, żółtych zębach. Nosiła
zniszczoną odzież w kolorze zszarzałego ze starości płótna lub owijała
się, jak chustką, płachtą. Występowała też jako nienaturalnie chuda,
wysoka niewiasta ubrana na biało. Chodziła boso, nawet w zimie. W ręku
trzymała wspartą na ramieniu kosę, którą niekiedy podpierała się niczym
laską. To narzędzie swojej pracy często ostrzyła w taki sam sposób, jak
robili to kosiarze. Poruszała się zawsze szybko, w milczeniu, ale
zagadnięta chętnie wdawała się w pogawędkę. Nie gardziła też
poczęstunkiem i zaproszeniem na wesele czy chrzciny (sic!). Przypisywano
jej także inne ludzkie zachowania: prała w potoku swoje szmaty, czyli
odzież, zaspokajała pragnienie (z braku innej wody piła nawet z kałuży),
odczuwała gorąco i zimno, ale nie jadła i nie spała. Niekiedy
przybierała różne inne postacie: zwierzęcia, ptaka, wędrującego wiechcia
siana, nieokreślonego bliżej widma itp. Można ją było spotkać najczęściej nocą, koło cmentarza, ale także na
wiejskiej drodze. Niekiedy stawała się niewidzialna dla ludzi, zawsze
natomiast dostrzegały ją zwierzęta. Jej pojawienie się zwiastowało wycie
i ujadanie psów, krakanie wron, a nocą latające nietoperze i głos sowy. Wykonawczyni Bożej woli Według ludowych wierzeń Śmierć mieszkała w Niebie, a przebywając na
ziemi, miała swoją siedzibę na cmentarzu, w wypróchniałej wierzbie lub
olszy, czasem też błąkała się po świecie, by dopiero na końcu czasów, po
wypełnieniu swojej misji, udać się do raju. Tu, podobnie jak zwyczajna
kobieta, miała swoje gospodarstwo i chatę. Sądzono też, że w zaświatach
istnieje wiele różnych Śmierci, które spotykają się z sobą, razem bawią,
nawet kłócą, a na ziemi każda ma swój teren wyznaczony przez Pana
Jezusa lub samego Boga Ojca. Śmierć żadnej decyzji nie mogła podjąć sama, bo wypełniała jedynie
boskie rozkazy. Legendy mówią, że niekiedy, współczując ludziom,
próbowała je zmienić. Według jednej z legend, pewnego razu poruszona
płaczem gromadki dzieci, których matkę kazano jej zabrać z tego świata,
nie wypełniła otrzymanego polecenia, prosząc Pana Jezusa o cofnięcie
rozkazu. On kazał jej wydobyć z dna morza kamień i rozgryźć go. We
wnętrzu znajdował się maleńki robak. Zdumionej Śmierci wyjaśnił, że jako
Osoba Wszechwiedząca o istnieniu robaka wiedział od dawna, tym bardziej
więc zna los dzieci, nad którymi po odejściu matki roztoczy opiekę.
Skarcona Śmierć musiała wrócić na ziemię i wypełnić polecenie.
Bohaterka ludowej legendy Przychodząc po chorego, Śmierć mogła niepostrzeżenie wejść
przez komin, dziurkę od klucza, wcisnąć się jakąkolwiek szparą.
Wierzono, że kiedy stanie przy nogach człowieka, ten będzie wprawdzie
długo chorował, ale dożyje sędziwego wieku, kiedy natomiast stanie przy
głowie - nie ma już ratunku. Znana w całej Europie legenda o kumie -
Śmierci opowiada o lekarzu, który posiadał dar jej oglądania i wiedział,
co oznacza miejsce, jakie zajmuje ona przy chorym. Ten nadprzyrodzony
dar otrzymał od swojej chrzestnej matki - Śmierci (poprosił ją w kumy
biedak, któremu nikt nie chciał trzymać do chrztu dziecka). Lekarz
wkrótce zasłynął z nieomylnej diagnozy, zyskał sławę i majątek. Kiedy
pewnego razu ujrzał Śmierć stojącą w głowach łóżka bliskiej mu osoby,
polecił tak ustawiać łóżko, by Kostucha znalazła się przy nogach
chorego. Zmęczona ciągłym bieganiem i rozzłoszczona Śmierć darowała
wprawdzie życie umierającemu, ale zabrała swojego chrześniaka. Inna ciekawa opowieść o Śmierci, znana na całym kontynencie europejskim,
to historia matki, której udało się ubłagać Kostuchę, by nie zabierała
jej małego synka. Śmierć postawiła jednak warunek: kobieta ma udać się
wraz z nią do tajemniczej jaskini i dopiero po tej wizycie sama podejmie
decyzję o odejściu dziecka do wieczności. W pieczarze paliła się
niezliczona ilość świec, a każda oznaczała jedno ludzie życie. Świeca
jej synka była okazała i tylko nieco nadpalona. Śmierć sprawiła, że
matka w płomieniu świecy ujrzała przyszłość swojego jedynaka: rozboje,
morderstwa, gwałty, ludzkie łzy i przekleństwa. W efekcie sama zgasiła
świecę, przepraszając Boga, że zwątpiła w słuszność Jego wyroku. W ludowych wierzeniach Śmierć, podobnie jak diabła, można było oszukać,
unieszkodliwić, zakpić z niej. Znana na terenie całej Europy legenda
opowiada o uwięzieniu Śmierci, dzięki czemu aż do czasu jej uwolnienia
ludzie nie umierali. Podtatrzańska wersja tej opowieści trafiła do
literatury pięknej dzięki Henrykowi Sienkiewiczowi jako Sabałowa bajka.
Odważny człowiek podstępem przekonał napotkaną Śmierć, by wcisnęła się
do wnętrza butelki, dzbana, końskiej kości lub otworu w pniu drzewa,
skąd będzie mogła zobaczyć wszystkich ludzi, których z Bożego rozkazu
zabierze na tamten świat. Gdy Kostucha znalazła się w środku, zatkał
otwór przygotowanym wcześniej kołkiem. Przez wiele lat ludzie nie
umierali, a kiedy wreszcie sprawca całej sytuacji miał dosyć życia i
wypuścił Śmierć, ta, chcąc sobie powetować lata bezczynności, zaczęła
zbierać obfite żniwo. Często tak właśnie tłumaczono pojawienie się
epidemii, czyli moru, morowego powietrza. W europejskim folklorze jest też interesujący wątek o przepowiedni
przekazanej człowiekowi (grabarzowi, wędrownemu muzykantowi, na
Podtatrzu bacy) przez Śmierć. W nagrodę za uczciwe życie i godzenie się z
jej wyrokami wyjawiła mu ona najbliższą przyszłość dla całej okolicy.
Nocą zabrała z sobą wybrańca na cmentarz i pokazała mu trzy otwarte
mogiły. Jedna była wewnątrz sucha, druga wypełniona wodą, trzecia zaś
krwią. Przepowiadały one kolejno: rok suszy, rok deszczowy i rok wojny. Urszula Janicka-Krzywda
Otwierany 2024 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: Urszula Janicka-Krzywda |
|