Papież Franciszek   
Jeśli Bóg Cię wzywa, to będzie to błogosławione
Dodano dnia 22.11.2013 10:18
Poniższa historia opowiada różne fakty z życia rodziny papieża Franciszka. Jednak to także świadectwo - świadectwo tego, w jak dużym stopniu rodzina wpływa na rozwój powołania u młodego człowieka.

 

 

Portacomaro - mała miejscowość we włoskim Piemoncie. Giovanni Bergoglio (wraz z żoną Rosą Marghertią Vasallo) prowadził zakład cukierniczy. W okresie I Wojny Światowej prowadzony przez nich interes przeżył kryzys, jednak z czasem udało się przywrócić mu dawną świetność. Pomimo trudów i problemów, rodzinie niczego nie brakowało.

 

Nadszedł czas, w którym państwo Bergoglio zdecydowali się na przeprowadzkę do Argentyny. Stało się tak z kilku powodów. Przede wszystkim - mieszkali tam bracia Giovanniego, dlatego rodzina chciała zamieszkać razem z najbliższymi krewnymi. Dodatkowo: sytuacja polityczna we Włoszech zrobiła się trudna, ponieważ bardzo rozpowszechniła się ideologia faszystowska. O wyborze docelowego miejsca przeprowadzki mógł przesądzić również fakt, że w tamtym czasie Argentyna wydawała się być „ziemią obiecaną" dla imigrantów - uważano ją za kraj z dużą perspektywą dalszego rozwoju ekonomicznego, a także szerokimi możliwościami otrzymania dobrego zatrudnienia.

 

Przed wyjazdem państwo Bergoglio wystawili na sprzedaż dobra należące do rodziny, aby w ten sposób uzyskać pieniądze potrzebne na wyjazd. W tamtym czasie rodzina doświadczyła pewnego cudu. Początkowo planowali popłynąć do Argentyny statkiem Principessa Mafalda. Jednak sprzedaż rodzinnych własności niespodziewanie przedłużyła się, przez co państwo Bergoglio nie zdążyli wsiąść na wspomniany statek. Dopiero z czasem okazało się, że stało się tak na ich szczęście, ponieważ statek zatonął na wysokości północnej części Brazylii. Popłynęli późniejszym rejsem (statkiem Giulio Cesare) i dotarli do Buenos Aires w styczniu 1929 roku.

 

O sytuacji, jaką rodzina Bergoglio zastała w Argentynie, papież Franciszek mówił w jednym z wywiadów: „Trzej bracia mojego dziadka byli tam już od 1922 roku i otworzyli zakład brukarski w Paranie. Zbudowali czterokondygnacyjną kamienicę, która jako pierwszy dom w mieście miała windę... Każdy z braci zamieszkiwał jedną kondygnację". Fakt, że rodzina Bergoglio niemalże od razu po przeprowadzce mogła zamieszkać w rodzinnej kamienicy był bardzo istotny, ponieważ większość imigrantów na początku swojego pobytu w Argentynie trafiało do specjalnie przygotowanych ośrodków („hoteli") w Buenos Aires.

 

W tamtym czasie Mario Bergoglio (ojciec przyszłego papieża) miał 21 lat. We Włoszech zostawił dalszych krewnych, a także przyjaciół. Jednak pomimo dzielącej ich odległości, nigdy nie zerwał z nimi kontaktu. Dla Mario zawsze ważny był drugi człowiek - dlatego też tak bardzo troszczył się o więzi rodzinne i przyjacielskie. Miał duży sentyment do swojej ojczyzny i środowiska, w którym się wychowywał - starał się nie uzewnętrzniać swojej tęsknoty za wszystkim tym, co zostawił w Portacomaro, ponieważ miał świadomość, że teraz rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu i najważniejszą rzeczą, którą powinien zrobić w takim momencie jest skupienie się na przyszłości.

 

W roku 1932 nastał kryzys. Giovanni pożyczył dość sporą kwotę pieniędzy, aby kupić magazyn i rozpocząć nowy interes. Mario, który zdobył wykształcenie księgowego, pracował w rodzinnym zakładzie brukarskim, zajmując się tam sprawami administracyjnymi. Widząc trud podjęty przez ojca, starał się jak najbardziej go wesprzeć - dlatego też regularnie pomagał mu przy dystrybucji towarów. W wyniku drastycznego pogorszenia się sytuacji gospodarczej, rodzinna firma brukarska zbankrutowała, przez co sytuacja państwa Bergoglio znacząco się pogorszyła. Jednak wszystkie doświadczenia jeszcze bardziej wzmocniły jedność rodziny i utwierdziły ją w dotychczasowym przekonaniu, że bez względu na ilość posiadanych dóbr to prostota powinna wyznaczać kierunek w ich życiu.

 

Wtedy też rodzina przeprowadziła się do Buenos Aires. Było to miasto portowe, które coraz bardziej się rozwijało i rozbudowywało - wydawało się, że właśnie tam łatwiej będzie zdobyć pracę i przeżyć trwający kryzys. Giovanni, chcąc poprawić sytuację materialną swojej rodziny, postanowił kupić sklep spożywczy. Mario po raz kolejny zdecydował się pomóc ojcu, z czasem zaczął myśleć o założeniu własnej rodziny i uznał dochody ze sklepu za niewystarczające na utrzymanie tylu członków rodziny. W 1934 roku, podczas Mszy w salezjańskim oratorium, Mario poznał Reginę Siviori. Pobrali się 12 grudnia 1935 roku, a 17 grudnia 1936 roku urodził się ich pierwszy syn - Jorge Mario. Z czasem na świat przyszły kolejne dzieci państwa Bergoglio - w sumie urodziło się ich pięcioro.

 

Mario nadal pracował jako księgowy - tym razem zatrudniał się w przedsiębiorstwach, które nie były związane z rodzinnymi interesami. Pensja ojca mogła wydawać się niezbyt wysoka, jednak wystarczała na dostatnie życie. Wprawdzie rodziny nie było stać na dalsze wyjazdy lub kupno samochodu, ale wciąż najważniejszym celem było zapewnienie wszystkich niezbędnych do życia elementów. W wolnym czasie Mario lubił uprawiać sport. Nieopodal miejsca, w którym mieszkała rodzina państwa Bergoglio, znajdował się klub sportowy - dzieci z okolicy mogły tam uczyć się gier zespołowych i rozwijać swoje sportowe umiejętności. Jorge Mario zdecydowanie odziedziczył pasję do sportu po swoim ojcu, który zabierał go na przykład na mecze koszykówki.

 

Regina nie pracowała zawodowo - zajmowała się dziećmi i domem. Starała się zadbać o rozwój kulturalny dzieci - w każdą sobotę słuchała z nimi audycji, podczas których emitowane były różne opery. To właśnie matce dzieci zawdzięczają zamiłowanie do muzyki klasycznej.

 

W rodzinie Bergoglio bardzo ważne były formy wspólnego spędzania czasu. Państwo Bergoglio grali razem z dziećmi w karty i chodzili na mecze piłki nożnej, aby razem kibicować lokalnej drużynie. Wszystkie te wspólne zajęcia jeszcze bardziej uczyły dzieci, jak ważne jest budowanie rodzinnych więzi - nawet przy okazji tak codziennych i zwykłych działań.

 

Jednak nie tylko rodzice odegrali istotną rolę w życiu dzieci. Dla papieża Franciszka najważniejszą osobą, która przyczyniła się do rozwoju jego powołania była babcia. Rosa była osobą, która dużą wagę przywiązywała do tradycji, wiary i religii. Sama wychowywała się w bardzo wierzącej rodzinie, dlatego też wszystkie zasady, wraz z nauczaniem Kościoła, starała się przekazać zarówno swoim dzieciom, jak i wnukom. Kiedy dowiedziała się, że jej wnuk, Jorge Mario, podjął decyzję o wstąpieniu do seminarium, powiedziała mu: „jeśli Bóg Cię wzywa, to będzie to błogosławione. Ale nie zapomnij, proszę, że drzwi domu są zawsze dla ciebie otwarte i nikt nie zrobi ci najmniejszej wymówki, jeśli zdecydujesz się wrócić.". Natomiast w swoim testamencie napisała: „Żeby moje wnuki, którym oddałam to, co miałam najlepsze w moim sercu, miały życie długie i szczęśliwe. Ale jeśli pewnego dnia ból, choroba albo strata ukocha­nej osoby pogrążą je w rozpaczy, niech pamięta­ją, że jedno westchnienie w stronę tabernakulum, gdzie znajduje się największy i najdostojniejszy Męczennik, i jedno spojrzenie na Maryję u stóp krzyża mogą sprawić, że spłynie na nich kropla balsamu kojącego rany najgłębsze i najbardziej bolesne."

 

Papież wspomina, że to właśnie rady babci, a także dobre słowa, które usłyszał od niej na przestrzeni lat, dodawały mu otuchy i pomagały przy podjęciu ważnych życiowych decyzji. Dodaje, że przypomina je sobie zawsze wtedy, gdy ktoś przychodzi do niego z prośbą o radę. Jorge wstąpił do zakonu Jezuitów 11 marca 1958 roku. Święcenia kapłańskie przyjął 13 grudnia 1969 roku, a wieczystą profesję złożył 22 kwietnia 1973.

 

                                                              Cytaty zaczerpnięto z książki:

                                                                „Franciszek. Papież z końca świata."

Otwierany 10594 razy Źródło: ddak.wordpress.com/


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła