Kiedy przeczytałem Ewangelię, którą usłyszymy w najbliższą niedzielę, od razu przypomniał mi się film "Adwokat diabła". Ten mocny i szokujący obraz filmowy, pokazuje, jak człowiek goniąc za sławą, karierą i pieniędzmi może niepostrzeżenie wplątać się w sidła zła. Do dziś, brzmią mi jeszcze w uszach, słowa Al Pacino, który odegrał w tym filmie rolę ukrytego w ludzkim ciele demona: " Pycha - to mój ulubiony grzech."
Grzech próżności, pychy, w historii ludzkości, pozostawił po sobie niezliczone ślady. A mimo, to jakbyśmy nie chcieli skorzystać z przykrych doświadczeń innych. Ulegamy tej pokusie nader łatwo.
Każdy człowiek jest grzesznikiem i powinien umieć, to uznać, a nie przechwalać się jak faryzeusz swoją poprawnością, a w dodatku, co gorsze potępiać przy tej okazji innych. Bóg przyjmie pokornego grzesznika, a odrzuci tego, co sam uznaje się za sprawiedliwego.
Przypowieść "O faryzeuszu i celniku", pokazuje nam, że zbawienie grzesznika dokonuje się dzięki jego skrusze oraz łasce Bożej. Chodzi o to, że im bardziej jesteśmy zadowoleni z siebie, to tym bardziej jesteśmy podobni do faryzeusza z przypowieści, a im bardziej pokutujemy i żałujemy jesteśmy jak celnik, który został przez Boga wysłuchany.
"Ten zaś, kto zobaczył siebie takim, jakim jest, jest większy niż ten, kto wskrzesza umarłych" - pisał w VII wieku św. Izaak Syryjczyk.
Ściągnięcie maski ze swojej twarzy i poznanie o sobie prawdy jest zazwyczaj bolesne. Człowiek pozostając sam na sam ze swoją marnością, popadłby w przygnębienie, dlatego też potrzebuje Bożego przebaczenia i miłości.
Pan Bóg, to nie mucha, która da się złapać na lep blichtru, w jaki opakowujemy czasem swoje życie. Owszem możemy oszukać spowiednika, sąsiadów, kolegów, szefa w pracy, ale Pana Boga nie oszukamy. On jest sprawiedliwy i właściwie oceni nasze życie.
ks. Jerzy Cholewiński