Niedzielne kazanie   
XXIV Niedziela Zwykła, rok A 13 września 2020 r.
Dodano dnia 13.09.2020 20:17
Syr 2,30-28,7; Rz 14,7-9; Mt 18,21-35

Uzdrowienie serca

Język, który używamy na co dzień jest niczym innym jak zbiorem symboli dźwiękowych. Kiedy słyszymy przykładowo słowo „drzewo" to wiemy co to słowo oznacza. Słowo „drzewo" wskazuje na wszystkie rośliny mające odpowiednią budowę. W naszym życiu codziennym mamy jeszcze inne symbole jak chociażby znaki drogowe, które użytkownikom dróg coś nakazują - zakazują, albo o czymś informują. Dlatego rzeczą normalną jest, że w sferze religijnej spotykamy różne symbole, początkowo znakiem chrześcijaństwa był symbol ryby. Obecnie znakiem wspólnym dla chrześcijan jest znak krzyża. Oprócz tego, że krzyż jest znakiem chrześcijaństwa ma on także dodatkowe znaczenie, w Mszaliku Benedyktyńskim możemy spotkać stwierdzenie, że jest on znakiem zwycięstwa Chrystusa nad szatanem i śmiercią. Krzyż jest także symbolem odkupieńczej mocy cierpienia i pojednania między Bogiem a człowiekiem.

 

 

Krzyż będąc zarazem symbolem chrześcijaństwa jak i symbolem cierpienia. Rodzi się więc pytanie: czy chrześcijaństwo jest religią cierpienia? Odpowiedź na takie pytanie nie jest prosta. Niewątpliwie cierpienie jest elementem, do którego ustosunkowuje się nasza wiara, pokazując, że maże przynieść pozytywne owoce. Nie mamy tu jednak do czynienia masochistycznym podejściem do cierpienia, czyli szukaniem cierpienia by z jego przeżywania czerpać swoistego rodzaju przyjemności. Cierpienie jest stałym elementem ludzkiej egzystencji, czy się to człowiekowi podoba czy nie. Prędzej czy później każdy człowiek musi się w swoim życiu z nim zetknąć. W związku z tym, że nie można go uniknąć pozostaje nam ludziom odpowiednio go przeżyć. W życiu spotykamy różne formy cierpienia, może ono wynikać z choroby naszego ciała. Wtedy podejmując leczenie jednocześnie możemy ofiarować cierpienie w jakieś intencji. Nadajemy w ten sposób religijny sens cierpieniu.

 

Spotykają nas także cierpienia psychiczno - duchowe kiedy doznajemy krzywdy. Możemy ją zdefiniować jako doznanie aktu niesprawiedliwości wywołujący u adresata czynu cierpienie. Krzywda jaka człowieka dotyka wywołuje swoistego rodzaju ból i cierpienie psychiczne, okazuje się bowiem, że człowiek nie miał siły by obronić się przed działaniem krzywdziciela. To powoduje, że w wewnętrznym świecie uczuć pojawiają się napięcia, obawy, przerażenie, lęk, rozpacz, ból fizyczny, strach, nienawiść, wstręt, pogarda, wstyd. (J. Mellibruda) Moc ofiary okazuje się niewystarczająca wobec siły sprawcy lub nieodwracalności losu. Doświadczenie bezsilności wiąże się z utratą wewnętrznej mocy, co z kolei prowadzi do zachwiania lub utraty wiary w możliwość wpływania na własne postępowanie i życie. Jeżeli człowiek nie wybaczy to jakby zostaje w pułapce niewybaczonej krzywdy traci w ten sposób spokój ducha i potrzebne siły do samorealizacji.

 

Problem wybaczenia nie jest tylko problemem osoby skrzywdzonej, albowiem wybaczamy zawsze komuś. Jeżeli krzywdziciel zdaje sobie sprawę z tego, że kogoś skrzywdził wtedy wybaczenie ze strony ofiary prowadzi do pojednania. Zostaje wtedy odbudowana więź miedzy ludźmi, ta więź w takich sytuacjach może zostać pogłębiona i umocniona. Natomiast gdy ktoś nie przyznaje się do winy i nie ma poczucia, że skrzywdził, wtedy nie może dojść do pojednania. Do pojednania nie może dojść gdy osoba, która nas skrzywdziła jest nieobecna bo np.: umarła. W takich okolicznościach przebaczenie jest bardziej potrzebne osobie skrzywdzonej, która wybaczając uwalnia się od przykrych przeżyć ze swojej przeszłości. (J. Mellibruda)

 

Niewątpliwie powyższe rozważania są podejściem psychologicznym, który należałoby uzupełnić jeszcze o wymiar religijny. Śmierć Jezusa na krzyżu jest aktem przebłagania Boga Ojca za nasze grzechy. Żeby móc korzystać z owoców Jezusowej ofiary samemu trzeba mieć poczucie swojej grzeszności. Jeżeli nie mamy poczucia grzechu ofiara Jezusa jest nam niepotrzebna. Poczucie własnej grzeszności prowadzi do potrzeby spotkania się z przebaczającym Bogiem Ojcem. Otrzymanie Bożego wybaczenia domaga się wdzięczności. Bogu możemy być wdzięczni wybaczając naszym bliźnim.

 

Wdzięczność między innymi polega na uznaniu własnej niewystarczalności, czyli uznaniu, że potrzebna nam była czyjaś pomoc. Stalin systematycznie mordował wszystkich, którzy kiedykolwiek udzielili mu pomocy. Na śmierć wysłał osoby, z którymi przebywał w więzieniu, gdyż oni mogli być świadkami jego słabości, czyli sytuacji w których potrzebował pomocy innych. Taki sam los spotkał innych jego towarzyszy broni. Tylko człowiek, który potrafi przyznać się do swoich słabości potrafi być wdzięcznym.

 

Żeby umieć wybaczyć trzeba mieć poczucie własnej słabości, by odczuć potrzebę otrzymania wybaczenia ze strony Boga. Będąc wdzięcznym Bogu by wybaczyć bliźniemu.

Rafał Masarczyk SDS

Otwierany 1533 razy Źródło: katolik.pl Autor: Rafał Masarczyk SDS
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła