Ez 33,7-9; Rz 13,8-10; Mt 18,15-20
______________________________________
Upomnieć, aby ocalić
"Zdarzyło się, że gdy św. Franciszek przebywał w Sienie, przyszedł do niego dominikanin... Długo i przyjemnie rozmawiał z nim na temat Pisma św. Zapytał o znaczenie tekstu proroka Ezechiela: «Jeżeli nie oznajmisz bezbożnemu jego bezbożności, będę żądał jego duszy z twojej ręki» (por. Ez 3, 18-20; 33, 7-9). Powiedział również: «Dobry Ojcze, osobiście znam wielu ludzi, o których wiem, że żyją w grzechu śmiertelnym, a nie zawsze mówię im o ich bezbożności. Czy i z mojej ręki Bóg zażąda ich dusz?»
Błogosławiony Franciszek tak mu odpowiedział: «Jeżeli ten tekst należy rozumieć w sensie ogólnym, to ja go rozumiem następująco: sługa Boży powinien tak promieniować życiem i świętością wewnętrzną, aby światłem przykładu i słowami był wyrzutem dla wszystkich bezbożnych. W ten sposób, powtarzam, przykład jego życia i słowa oznajmi im ich bezbożność». Teolog ów odszedł zbudowany bardzo, mówiąc do towarzyszy św. Franciszka: «Bracia moi, teologia tego człowieka, umocniona czystością i kontemplacją, jest latającym orłem (Hi 9,26); nasza wiedza natomiast czołga się po ziemi»".
Opowiadanie to pochodzi ze „Zbioru Asyskiego", jednego z najstarszych źródeł franciszkańskich, które kreślą portret św. Franciszka.
W tym wyrażeniu Świętego z Asyżu: „przykład... życia i słowa oznajmi im ich bezbożność" zawiera się głęboka intuicja rozumienia zdań nie tylko z Księgi proroka Ezechiela, ale również z Ewangelii, w której uczniowie Jezusa są wezwani do upominania tych braci, którzy grzeszą. Wgłębiając się w wezwanie Jezusa możemy zobaczyć jak wiele logiki, mądrości i miłości jest na drodze upomnienia braterskiego: „Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij Go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha pozyskasz swego brata" (Mt 18,15). Zasada prosta a jakże wymagająca - zasada oparta na odpowiedzialności i dyskrecji. Wszystko ma się rozegrać pomiędzy dwoma ludźmi. Jeden, który zgrzeszył i drugi, któremu dane jest zło i skutki zła widzieć, doświadczać. Ileż w tej rozmowie „w cztery oczy" może się dobrego wydarzyć. Człowiek jest jednak wolny, może nie przyjąć upomnienia. Gdy popełniający zło, nadal żyje występnie i grzeszy, mogę wziąć jednego lub dwóch świadków i znowu udać się do niego z upomnieniem (por. Mt 18,16). I wtedy może dokonać się wiele dobra. Ale i w takiej sytuacji człowiek pozostaje wolny, może nie posłuchać. Wtedy: „jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi" (Mt 18,17). Oczywiście nie ma to nic wspólnego z „donosicielstwem", ponieważ brat grzeszący został upomniany i wie z czego powinien się poprawić. Człowiek, który świadomie grzeszy przeciwko braciom sam się wyklucza ze wspólnoty. Ponieważ Kościół jest jednym Ciałem, grzeszący brat, szkodząc sobie, szkodzi innym. To nie Kościół wyklucza brata z pośród siebie, ale stwierdza fakt, że „jeden z nas" już jest „poza nami". Wspólnota uczniów Pana ma zaś prawo być wspólnotą uczniów - owszem grzeszników, ale nie żyjących w jawnej i trwałej oraz poważnej dwuznaczności moralnej. Na takiej drodze jest mądrość i miłość.
Zauważmy jeszcze potrzebę pewnej logiki, która proponuje św. Franciszek, a która również wypływa z Ewangelii. Bowiem często i łatwo udaje nam się zamienić, wykrzywić kroki Jezusowej drogi o braterskim upomnieniu. Tak łatwo nam najpierw nagłośnić skandal, zło, upadek brata i siostry, a nawet na tym zarobić - opisując barwnymi słowami. Pomijamy pierwszy krok, tak potrzebny, prosty i jakże miłosierny: idź i powiedz bratu w cztery oczy!
Powodem tak małej odwagi może być to, o czym Franciszek z Asyżu nie zapomniał, trzeba mieć najpierw postawę sługi Boga, który „powinien tak promieniować życiem i świętością wewnętrzną, aby światłem przykładu i słowami był wyrzutem dla wszystkich bezbożnych". Sługa Boga widzi i usuwa belkę ze swojego oka. Nie jest to przyjemne, ale to jest życie w nawróceniu. To dzięki takiemu sposobowi życia chrześcijanin „promieniuje" i nadaje moc wypowiadanym słowom. Łatwiej nam jednak zająć się drzazgą w oku brata niż z pomocą Chrystusa nie ustawać w usuwaniu belki z własnego oka (por. Mt 7,1-5).
Bóg wzywając do takiej postawy łączącej ewangeliczną logikę tak bardzo przenikniętą mądrością i miłością, nie gwarantuje nam sukcesu. To uratuje nas, ale nie musi być przyjęte przez jawnie grzeszącego: „Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę" (Ez 33,9). Pozostaje sposób życia, z którego promieniuje miłość Jezusa - nieustanne zaproszenie do komunii z Bogiem w Kościele: „Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością" (Rz 13,8).
Ostatecznie bowiem celem upominania nie jest nic innego jak głębsza jedność (Mt 18,19-20). Jezus pragnie, aby zgodnie - we dwóch - prosić Boga w modlitwie o „cokolwiek". Wszystkiego wtedy „użyczy Ojciec"! Czyż nie jest to cud, kiedy dwaj bracia, upomniany i upominający - stają pokornie do modlitwy, kiedy dwaj zgodnie modlą się za trzeciego, za wielu żyjących w grzechach, o nawrócenie? Natychmiast pośrodku staje Jezus, aby słowo stało się ciałem.
o. Andrzej Prugar OFMConv
Otwierany 3096 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: o. Andrzej Prugar OFMConv |