Pwt 30,10-14; Kol 1,15-20; Łk 10,25-37
Jak zapisać swoje imię w niebie?
Ciekawa jest dzisiejsza Ewangelia. Uczony w Prawie powstaje, aby wystawić Pana Jezusa na próbę. Można podchodzić do Jezusa właśnie w ten sam sposób, wystawiając Go na próbę. Wielu ludzi wierzących postępuje podobnie, stawia Jezusowi warunki: aby uzdrowił chore dziecko, aby zdać maturę, zdobyć pieniądze itp. i niejednokrotnie od spełnienia tych warunków uzależnia dalszą swoją wiarę. Jezus jednak na ten sposób kontaktu nie gniewa się i nie odrzuca uczonego w Prawie. Wprost przeciwnie, wysłuchuje go i nawiązuje z nim dialog. Nasze początkowe, interesowne czy wystawiające na próbę podejście do Jezusa, może stać się momentem prawdziwego spotkania z Nim i odkrycia tego, co najważniejsze. Usłyszenia wreszcie na co w swoim życiu człowiek powinien zwrócić uwagę. Dla Jezusa, każdy moment i nastawienia są dobre, aby nakierować na wyższe cele.
Uczony w Prawie nie przychodzi do Jezusa z jakimś banalnym pytaniem, ale pyta o życie wieczne. Stąd wynika, że mimo próby manipulacji, pyta o to co jest najistotniejsze w życiu każdego człowieka. Jest to pytanie o wartość bardzo ważną dla każdego człowieka. Więc nie jest to pytanie o własne podstawowe interesy życiowe, tak jakby się przychodziło do wróżki. Dobrze, że może nieświadomie padło, bo odpowiedź na nie nurtuje i niepokoi każdego z nas.
Jezus na takie podejście i tak postawione pytanie nie daje odpowiedzi od razu, ale zmusza człowieka do wysiłku myślowego, podprowadza, aby sam znalazł odpowiedź. W każdym z nas znajdują się odpowiedzi na nurtujące i bardzo ważne pytania naszego życia. Jednak potrzeba kogoś, by nas podprowadził, wskazał, zmobilizował. Współczesny człowiek, tak jak poszukuje ułatwień w życiu, podobnie szuka ułatwień w odpowiedzi na stawiane pytania. Tylko zdecydowane i jasne stanięcie wobec prawdy, która czasami wymaga od nas wysiłku powoduje, że z takiej postawy może zrodzić się konkretna, jasna i ważna odpowiedź. Nie bądźmy więc małoduszni. Stawiajmy Jezusowi konkretne pytania, zwłaszcza podczas modlitwy, ale jednocześnie wsłuchujmy się w Jego naprowadzania, aby uzyskać odpowiednią i życiową odpowiedź. Dzisiaj błędem wielu ludzi wierzących jest to, że wypowiadają na modlitwie, wobec Jezusa tylko pretensje, stają z roszczeniami, albo szybko podchodzą do rozwiązywania stawianych spraw po swojemu, we własny sposób, tak, jakby modlitwa była momentem „potwierdzenia" tego, co sami niejednokrotnie już wcześniej zaplanowali.
Dzisiejsza scena ewangeliczna uczy nas, że mamy w swoim życiu mimo wszystko, poddać się prowadzeniu Jezusa i wsłuchać się w to, co On nam pragnie przekazać.
Odpowiedź uczonemu w Piśmie jest szybka i jednoznaczna: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego". I to jest sposób dla każdego z nas, jak mamy zyskiwać życie wieczne. Jest to fundament chrześcijańskiego powołania. Słysząc te słowa, każdy z nas może sobie wystawić ocenę, jakim jest chrześcijaninem, jak blisko jest Boga i czy ma szanse na życie wieczne?
Musimy przyznać się, że nasze skupienie na miłowaniu Boga, jest bardziej oczywiste, niż miłowanie drugiego człowieka: żebraka z ulicy, pijącego i awanturującego się sąsiada itd. Jednak Jezus przytoczył tę scenę o dobroci i miłości Samarytanina po to, byśmy nie mieli żadnych wątpliwości. Bóg chce, byśmy kochali wszystkich bez wyjątku i czynem świadczyli o tej miłości, bo każdy człowiek jest Jego dzieckiem. Bóg domaga się byśmy kochali nie tylko Jego, ale i każde Jego dziecko. Bóg utożsamił się z każdym człowiekiem i nasze serce nie ma prawa robić różnic wobec jakiejś grupy, czy jakiegoś człowieka.
„Idź i ty czyń podobnie". Taką prawdę Jezus głosi nie tylko swoimi ustami, ale życiem i śmiercią. Nam trzeba słuchać Go i wprowadzać te prawdy, tak jak On to czynił, w życie. Przykazanie miłości bliźniego musi mieć swoje miejsce w naszych duszach, domach, w sąsiedztwie, w zakładach pracy, szkołach, w całym tym świecie.
Boga nie można dosięgnąć naszymi ludzkimi rękami, nie można Mu otrzeć łez, opatrzyć ran. Jest jednak obok nas człowiek. Co czynimy jemu, czynimy i Bogu. Na drogach naszego życia nie pomijajmy więc człowieka. Swoją ewangeliczną miłością świadczmy, że on jest bratem naszym i Jezusa Chrystusa, który nas uczy tej miłości.
Leszek Skaliński SDS
Otwierany 771 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: Leszek Skaliński SDS |