Iz 66,10-14c; Ga 6,14-18; Łk 10,1-12. 17-20
______________________________________________
Jak zapisać swoje imię w niebie?
Widać jak misja Jezusa rozszerza się, już nie wystarcza dwunastu apostołów, potrzeba wysłać kolejnych siedemdziesięciu dwóch. Widzimy, że Jezus najpierw powołuje człowieka na swojego ucznia, a później daje mu zadanie, wysyłając z misją. Tych siedemdziesięciu dwóch, to ci wszyscy, o których w tym momencie Jezus wiedział, że są do Jego dyspozycji. Byli przygotowani i gotowi do wypełnienia zadania. Łukasz odwołał się do tej liczby celowo, bo ona symbolizowała wszystkie wówczas narody żyjące na świecie. W zamyśle autora leżało też to, że Ewangelia ma wyjść poza granice Izraela i stać się powszechną.
W tych siedemdziesięciu dwóch potrzeba nam widzieć siebie, jako tych, którzy w codzienności odpowiedzieli na zaproszenie do misji Jezusa, albo tych, którzy niestety to zaproszenie zaniedbali. Jesteśmy jak Ci, którzy wychodzą, jak określa język ewangeliczny, na Boże żniwo, albo stajemy się „żniwem".
Jakże często zatapiamy się w zgorzknieniu i narzekaniu, bo za dużo w naszym kraju korupcji, narkomanów, alkoholików, niewychowanej młodzieży, rozbitych małżeństw, niespełniających swojej posługi duchownych... i zaraz też wiemy, kto za to jest odpowiedzialny.
Żniwo, jak za czasów Jezusa, tak i dzisiaj jest ogromne. Czy ja modlę się, żeby było coraz więcej serc ludzkich, które wyruszą i zatroszczą się odpowiednio, by nie zepsuł się ten gotowy plon ziemi i łaski Bożej? A może nawet i modlę się o odpowiednich ludzi, by zaopiekowali się i pomogli w dojrzewaniu na ziemi tego, co ludzkie i Boże, ale czy to nie jest modlitwa, która ma mnie jedynie usprawiedliwić? Może obawiam się wejść w rolę „żniwiarza", który ma gorliwie zająć się swoimi obowiązkami: dzieckiem, współmałżonkiem, podopiecznym, pracownikiem, przyjacielem, swoją pracą, dobrym zagospodarowaniem plonów ziemi, wiarą, którą otrzymaliśmy na chrzcie świętym itd.? Czy za łatwo nie zwalniam się z bycia odpowiedzialnym za otrzymaną misję ludzką? Może ta modlitwa o dobrych „żniwiarzy" w pierwszym rzędzie mnie samego dotyczy?
W tym dzisiejszym tekście ewangelicznym Jezus jasno określa, że to Jego mamy prosić i to On wysyła. To po strona Jezusa leży zaproszenia. Dopóki jesteśmy przekonani, że to w nas samych jest pewność rozeznania otaczającego nas świata i działającej łaski Bożej, to zawsze będziemy błędnie się angażować i może to być wielką szkodą dla plonów dobrego zbierania „żniwa".
Stąd Jezus w dalszym tekście podaje nam cechy, jakie powinny towarzyszyć każdemu z nas w odkryciu wezwania i realizacji Jego autentycznej misji. Tych cech jest bardzo dużo i one powinny być odkryte indywidualnie przez każdego z nas. Ja pokrótce zatrzymam się nad niektórymi.
Po pierwsze rozsyłanie po dwóch znajduje swoje uzasadnienie z jednej strony w praktycznych racjach wzajemnego wsparcia i pomocy, z drugiej strony jest świadectwem miłości Boga i bliźniego, a uczniowie stają się w ten sposób wiarygodni jako świadkowie.
Musimy liczyć się, że misja Jezusa przeniknięta jest słabością, łagodnością dobrocią, oddaniem bez zastrzeżeń i pretensji. To jest ten obraz posłanej „owcy między wilki".
Biorący udział w misji Jezusa muszą się liczyć z ubogimi środkami. Liczy się to, co jest ważne w oczach Pana i w Jego bezwzględnej realizacji, czyli bez zbędnych i niepotrzebnych obciążeń rzeczami materialnymi, które jak wiemy, mocno nas hamują i zatrzymują na sobie.
Przesłanie misji jest tak ważne, by docierało jak najszybciej do potrzebujących i by nawet ludzkie rozbudowane gesty kurtuazji nie zatrzymały. Liczy się każda sekunda.
Cała ewangelizacja powinna być przeniknięta pokojem. Nie do ucznia należy rozstrzygnięcie, kto jest godzien daru pokoju, a kto nie. On ma nieść pokój wszystkim, a to czy ten pokój stanie się udziałem innych, zależy od dyspozycji słuchających, a nie od oceny ucznia.
Misja Jezusa nie gwarantuje sukcesów i szybkiego przyjęcia przez innych. Trzeba być gotowym na przeciwności, wówczas, gdy je wpiszemy w naszą misję, to tak szybko nie zniechęcimy się.
W słowach i czynach ucznia objawia się moc samego Jezusa. To On jest tym, który pokonał moc złych duchów i panuje nad nimi. W tym również jest jasny znak, że całą misję zrozumieliśmy i wypełniliśmy należycie. Wówczas możemy być pewni, że nasze imiona pięknymi, bo trwałymi literami na wieczność, już zostały zapisane w niebie.
Leszek Skaliński SDS
Otwierany 1696 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: Leszek Skaliński SDS |