2 Krl 4,8-11.14-16; Rz 6,2-4.8-11; Mt 10,37-42
Trzy poziomy gościnności
Spośród wszystkich wyrazów, jakie usłyszeliśmy w czytanej dziś Ewangelii, najczęściej występującym jest słowo „przyjmować". Ta czynność „przyjmowania człowieka sprawiedliwego", „przyjmowania proroka", czy „przyjmowania samego Jezusa", sugeruje nam, że biblijnym tematem dzisiejszej niedzieli jest gościnność.
Już w pierwszym czytaniu z Księgi Królewskiej słyszeliśmy o postawie gościnności bogatego małżeństwa z miejscowości Szunem, które ochoczo otwarło drzwi domu przed prorokiem Elizeuszem. Tamta postawa otwartości została wkrótce nagrodzona spełnieniem marzeń bezdzietnej żony i męża. Po upływie roku, małżeństwo z Szunem cieszyło się darem upragnionego dziecka.
Zastanawiając się nad gościnnością, chyba wszyscy tu obecni zgodzimy się z faktem, że na co dzień okazujemy sobie wzajemną gościnność najczęściej na trzy sposoby.
1. Przez otwarcie drzwi domu przed gościem, który do nas przychodzi.
2. Przez otwarcie umysłu, jakie dokonuje się podczas rozmowy i wzajemnego słuchania, dialogu. Wreszcie:
3. wymiarem gościnności jest otwartość serca, która wyraża się w postawie szczerości i wzajemnym porozumieniu, wspólnym odczuwaniu czyli zdolności do empatii.
Ta potrójna otwartość wpisana w naszą gościnność, dotyczy nie tylko ludzi ale także Boga, któremu zależy, aby wejść w nasze życie, aby być obecnym w naszym rozumowaniu i sercu.
Doświadczenie wskazuje, że najmniej trudności mamy z pierwszym poziomem gościnności, która wyraża się w zewnętrznym geście. Wszak gościnna postawa, związana z serdecznością i suto zastawionym stołem, uznawana jest nawet za jedną z narodowych cech Polaków. Z podobną gościnnością spotykamy się również w innych narodach.
Zauważmy, że takim powszechnym, zewnętrznym gestem gościnności, współczesne społeczeństwa obejmują nie tylko ludzi, ale także Boga. Nawet w Kodeksie Ruchu Drogowego mamy znak informujący o terenie zabudowanym, gdzie na białej tablicy widnieją ciemne kontury budynków mieszkalnych, wśród których jest także strzelista wieża kościoła. Bo teren zabudowany, to nie tylko drogi, budynki i urzędy, ale także miejsce, w którym pośród ludzi mieszka Bóg.
Niezliczone przydrożne krzyże i kapliczki, a przede wszystkim zadbane świątynie i przyozdobione ołtarze, mówią o naszej ludzkiej, autentycznej gościnności wobec Boga. O tej gościnności świadczą także krzyże obecne w domach, szkołach i urzędach. Również nasz sposób świętowania niedzieli, odświętne ubranie i obecność w świątyni, są wyrazem gościnności, tj. zewnętrznym gestem otwartości na Boga. Można by tu mnożyć te zewnętrzne argumenty potwierdzające, że jesteśmy pokoleniem ludzi, które „przyjęło proroków", „przyjęło Jezusa"; pokoleniem „otwartym na obecność Boga".
Ale prawdziwa gościnność nie ogranicza się tylko do zewnętrznych gestów uprzejmości. Być gościnnym, to także otworzyć swój umysł, to umieć słuchać drugą osobę. Otwartość umysłu wyraża się w umiejętności prowadzenia dialogu i wspólnym poszukiwaniu rozwiązań. Niestety jakość prowadzenia sporów i debat w naszym społeczeństwie, świadczy, że mamy pewne trudności z tym typem gościnności. Podobnie w stosunku do Pana Boga, o ile chętnie w zewnętrznych gestach wyrażamy nasze przywiązanie do Niego, to już znacznie rzadziej w dorosłym życiu staramy się zgłębiać Jego Objawienie, czyli prawdę o Nim. Przyzwyczailiśmy się kończyć osobistą katechizację na poziomie szkolnym. Katechizm czytają najczęściej tylko dzieci w roku szkolnym. Nawet telewizyjne teleturnieje uświadamiają nam, że z poziomem naszej wiedzy religijnej, niestety nie jest najlepiej. Po śmierci Jana Pawła II w wielu komentarzach dziennikarskich pojawiała się opinia, że wszyscy szanowaliśmy i kochaliśmy papieża odwiedzającego Polskę, ale nie zawsze umieliśmy go słuchać. Ochoczo przyjmowaliśmy dar jego osoby, ale mieliśmy problemy z przyjęciem jego nauki.
Wreszcie trzeci poziom gościnności, czyli otwartości na Boga, wydaje się być najrzadziej spotykanym. Bo chyba najtrudniej jest otworzyć przed Bogiem własne serce i pozwolić, aby On je przemienił. Czytany dziś w liturgii 10 rozdział Ewangelii Mateusza jest fragmentem mowy Chrystusa wygłoszonej przed rozesłaniem uczniów. Jezus stara się im uświadomić, że w życiu chrześcijanina Bóg musi być na pierwszym miejscu. Bóg jest najważniejszym odniesieniem, najwyższą wartością. On jest ponad wszystkim, nawet ponad ludzkimi więziami jakie łączą matkę i dziecko albo ojca miłującego syna czy córkę. Bo z rodzicami łączy nas ciało, geny, psychika, podobieństwo, i wspólna historia, natomiast z Bogiem łączy nas wieź duchowa, która nie przemija i nie może być przerwana przez chorobę, cierpienie, niedostatek ani nawet przez śmierć.
Uczeń Jezusa to człowiek wpatrzony w wartości większe niż te, które oferują mu kolorowe reklamy. To człowiek, który wie dokąd zmierza. Człowiek, który nie boi się nawet krzyża i żyje nadzieją nagrody, nadzieją nieba. To człowiek, którego świat nazywa „naiwnym", ale św. Paweł w Liście do Rzymian pisał o chrześcijanach, jako o tych, którzy „umarli dla grzechu" i „żyją dla Boga"...
A zatem nie wystarczy nam Bracia, tylko szanować Jezusa, nie wystarczy tylko starać się Go zrozumieć, ale trzeba Go naśladować. Nasze czasy charakteryzuje deficyt naśladowców Jezusa. Ilość afer, kłamstw, obłudy i korupcji. Brak szacunku dla godności człowieka i jego pracy, a także ilość zniszczonych małżeństw i przelanych dziecięcych łez, świadczą o kryzysie trzeciego poziomu gościnności. Bo również w naszym pokoleniu, mimo że wiele jest serc szanujących Boga i uznających Jego istnienie. Mimo, że nie brakuje umysłów, które zdobyły wszechstronną wiedzę. To ciągle wiele serc pozostaje szczelnie zamkniętych na Boże działanie.
Wypada nam dzisiaj poszukać odpowiedzi o stopień otwartości własnego serca przed Bogiem. W czym wyraża się moja gościnność wobec Boga:
czy tylko w zewnętrznych gestach;
czy w otwartości umysłu zdolnego do słuchania;
czy także w postawie serca otwartego na obecność i współdziałanie z Jezusem?
Tomasz Raćkos SDS
Otwierany 351 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: Tomasz Raćkos SDS |