Niedzielne kazanie   
XII Niedziela Zwykła, rok A 21 czerwca 2020 r.
Dodano dnia 21.06.2020 08:53

Jr 20,10-13; Rz 5,12-15; Mt 10,26-33

Odwaga i zaufanie

Słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii są fragmentem dłuższego wystąpienia Jezusa skierowanego do apostołów. To wystąpienie nosi nazwę mowa misyjna. Mowę tę poprzedził wybór dwunastu i została im udzielona władza nad duchami nieczystymi.

Jezus udziela apostołom władzę, aby panowali nad złymi duchami, ale nie ma władzy nad nimi samymi i innymi ludźmi. Nie ma władzy nad tym, że innym ich nauka i działanie nie będzie się podobała. Nie potrafi przez to wyeliminować w apostołach lęku, obaw, chęci ucieczki. Bóg, udzielając człowiekowi wolnej woli, ograniczył przez to swoją możliwość oddziaływania i wpływania na człowieka. Bóg sam bezpośrednio potrafi bardziej uporządkować świat oddziaływania złych duchów, niż wpływania na działanie człowieka.

Jedynie co Mu pozostaje, to apelować do człowieka, ukazywać co go czeka i wskazywać jak powinien się w trudnych monetach zachować, gdzie szukać pomocy. Jest to bardzo uczciwe podejście, ale na tym oddziaływanie Boga się w sumie kończy. Pozostaje liczyć na samego człowieka, że to, co zostaje mu przekazane przyjmie i będzie realizował, przez to ma on wzrastać w dobrym i mieć dobry wpływ na drugiego człowieka. Do tego właśnie Jezus wykorzystuje tę mowę misyjną.

Jezus uczył swoich uczniów prawd wiary, ukazywał im wielką wartość ludzkiego życia, ale przede wszystkim uczył ich zaufania do Siebie, a przez to wytrwania w dobrym. Jak echo 3 razy w tym fragmencie zwraca się do apostołów: Nie bójcie się! To zawołanie bardzo przypomina wielokrotne wezwanie, którym posługiwał się Jan Paweł II od pierwszego wystąpienia: Nie lękajcie się!

Jezus wiedział, że wysyłając uczniów z tym co słyszeli i wiedzieli od Niego, nie będzie za mile widziane i odbierane przez ludzi. Przewidział, że spotka ich z tego powodu nienawiść, cierpienie i prześladowanie. Oni sami będą żyli w pokusie zaparcia się Mistrza, zastraszenia, zmiany posłannictwa.

I Jezus się nie pomylił, bo do dzisiaj przesłanie ewangeliczne, które zawiera się chociażby w wezwaniu by nie kraść, nie oszukiwać, nie żyć rozpustnie, nie żywić nieprzyjaźni itd., jest łamane, odrzucane. A przez to sam Bóg odrzucany, wybiórczo traktowane są Jego przykazania i okazjonalnie przyjmowane sakramenty. Co więcej my sami przez lęk by nie być wyśmianymi, uznani za dewotów, by nie wyróżniać się od innych w imię tzw. tolerancji, kapitulujemy, dajemy się zastraszyć. Jakże często wielu z nas, czasami z błahych powodów, zapiera się Pana, zarówno słowem jak i postępowaniem. Nie wolno nam zapomnieć, że jeśli gdziekolwiek i przed kimkolwiek wstydzimy się swoich chrześcijańskich przekonań, to nie tylko zapraliśmy się Chrystusa, ale straciliśmy szacunek do samych siebie. W żadnym wypadku, a tym bardziej jako ludzie wierzący, nie możemy mieć dwóch twarzy, dwóch serc, podwójnego życia.

Dzisiaj w świecie, oprócz jawnego prześladowania, cięższą, dla nas ludzi wierzących, próbą jest obojętność. Źle się czujemy gdy nas, jako ludzi wierzących, ignoruje się, uznaje za nieszkodliwych fanatyków.

To wszystko też powoduje, że zadajemy sobie często pytanie: Czy w takim świecie odrzucającym jawnie Jezusa, moja jednostkowa wiara ma jeszcze jakiś sens? Czy warto nadal w takiej sytuacji głosić Słowo Boże?

Nas wszystkich, pogubionych w wierze i zniechęconych, Chrystus uspokaja - Nie bójcie się! Gdyby cała sprawa naszej wiary i rozszerzania jej polegała tylko i wyłącznie na naszej sile, to rzeczywiście moglibyśmy się niepokoić. Pozostaje nam jednak mocne oparcie na nauce i żywej, konkretnej obecności Jezusa. W tym fragmencie Ewangelii Jezus nawołuje, na różny sposób, byśmy zaufali do końca Jemu. Trzeba nam nieustannie siać dobro, którego doświadczyliśmy w czystym Bożym Źródle i nieustannie ufać, że tak jak w nas ono dokonało wiele dobra, tak to samo dobro rozszerzy swoje przestrzenie dodatkowo w nas i rozleje się, jak fala, na innych. Trzeba nam mieć nadzieję, nawet jeśli fakty zaprzeczają.

Musimy być ludźmi wiary niecierpliwej, bo nosimy w sobie to mocne i przekonywujące dotknięcie Boga, ale za razem musimy być ludźmi wielkiej cierpliwości, gdyż w nas i wokół nas to dotknięcie Boga musi czasami obumrzeć, nabrać mocy. Musi czasami przejść przez ciemne strony ludzkiego życia. Bóg sam zadba o rozwój rozsianego dobra. Nie pozwoli, by się zmarnował Jego dar. Nam pozostaje wierność i ufność, że to nastąpi. My sami musimy pogodzić się, że to nie zawsze odbędzie się według naszego projektu, na naszych oczach.

W dzisiejszą niedzielę, na podstawie Jezusowego Słowa, pomyślmy o sobie i swoim życiu. Pomyślmy, że nie żyjemy sami dla siebie i zależymy sami od siebie. Z nami i przez nas jest Bóg. Temu Bogu trzeba całkowicie zaufać i w oparciu o Niego budować swoją przyszłość i lepszy świat wokół. Takie życie jest pewnego rodzaju odwagą. Do wiary w Boga jest bardzo potrzeba odwaga. Ona jest oznaką naszego zaufania i oparcia się na Nim całkowicie. Bądźmy odważni i pełni zaufania, bo Chrystus nas do tego wzywa i sam pokazał swoim życiem, że odwaga i zaufanie Ojcu się opłaca.

Leszek Skaliński SDS

Otwierany 1266 razy Źródło: katolik.pl Autor: Leszek Skaliński SDS
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła