Dz 9,26-31; 1 J 3,18-24; J 15,1-8
Krzew i latorośl
Tekst z dzisiejszej niedzieli stanowi część Ewangelii świętego Jana, w której zawarty został opis Ostatniej Wieczerzy oraz mowy pożegnalnej skierowanej do uczniów.
Jezus używa prostego i zrozumiałego obrazu: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, wy latoroślami". W Starym Testamencie winny krzew to symbol ludu wybranego przez Boga. W tradycji biblijnej obraz krzewu winnego to znak błogosławieństwa, radości i pokoju ofiarowanego przez Boga swojemu ludowi. W tym czasie, kiedy Jezus posługuje się tą alegorią, On sam staje się krzewem winnym zamiast całego ludu. Słowo „prawdziwy" potwierdza, że Jezus odpowiada na oczekiwania niebieskiego Właściciela winnicy. My natomiast jesteśmy latoroślami krzewu, jego nowymi gałązkami. Stąd Kościół staje się nową winnicą Jahwe.
Latorośl może przynosić owoce tylko wówczas, gdy złączona będzie z krzewem winnym, którym jest Chrystus. Jezus w tym fragmencie mówi: „Kto trwa we Mnie przynosi owoc obfity!". Słowo „trwać" (meno) w języku greckim oznacza „zamieszkiwanie", co jeszcze mocniej wskazuje na konieczność trwałego wszczepienia w Chrystusa. To trwałe „zamieszkiwanie" stanowi odpowiedź człowieka na inicjatywę Boga. Trwałość jest cechą gwarantującą nienaruszalność oraz pozytywny rozwój. Zamieszkanie wiąże się z czymś więcej niż powierzchowność, okazjonalność, czy niezobowiązująca bliskość. Tu mowa o głębokiej relacji; żywej wymianie, intymnej komunii. Jezus prosi swych uczniów o trwanie w Nim, bo jedynie nieprzerwane zamieszkiwanie w Jego łasce powoduje owocowanie, czyli nieustany rozwój duchowy.
Jezus chce byśmy nie tylko sporadycznie przy Nim trwali, chce mieć nas w sobie na zawsze. Latorośle są częścią krzewu. Latorośl jest odgałęzieniem, przedłużeniem winorośli. Latorośl, która odmawia łączności z winnym krzewem, nie jest już latoroślą, ale suchym kawałkiem gałęzi.
Jednak i winny krzew potrzebuje latorośli, by skutecznie owocować. Zbawiciel potrzebuje ludzi, którzy pozwalają się zbawić, a przez to wpływać na innych. Całe to trwanie dokonuje się poprzez wzajemność krzewu i latorośli: „Wytrwajcie we mnie, a Ja [będę trwał] w was. [...] Jeśli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was...". Owoc może zostać wydany, kiedy Jego życie będzie w nas płynęło, tak jak soki winnego krzewu przepływają przez gałązki latorośli. Latorośl nie musi martwić się, czy przyniesie owoc. Nie musi badać, czy kwiat już zakwita, a owoc dojrzewa. Latorośl ma tylko dopilnować, by zawsze była złączona z krzewem. Owoce, gdy nadejdzie czas, same się pojawią poprzez przepływ soków między krzewem a latoroślą. Owocowanie nie jest dla latorośli czymś dodatkowym. Jest wynikiem dobrego istnienia i złączenia z krzewem.
Bardzo ważnym tematem dzisiejszej Ewangelii jest zwrócenie uwagi, że latorośl, która nie przynosi owocu jest odcinana. Odczytując dalej tę alegorię domyślamy się od razu, że nie chodzi tu wcale o tych, którzy nie wierzą w Boga, ale o tych, którzy obrali drogę z Bogiem i są ochrzczeni, ale nie wcielają w życie Jego przesłania, zasad, nie żyją wystarczająco sakramentami. Jednym słowem nie złączyli się całkowicie z Jezusem.
Jeśli w naszym życiu z Jezusem ten podstawowy warunek, czyli więź z Nim jest słaba, wszystko inne - jeśli nawet zewnętrznie jest atrakcyjne i podziwiane - staje się dwuznaczne, a ostatecznie niebezpieczne dla nas, dla naszych wspólnot i Kościoła.
Jezus nie pomija w swej mowie również prawdy o konieczności przycinania gałązek latorośli, co jest trudne i bardzo bolesne dla latorośli. Wszystko po to, by były obfitsze owoce.
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, kiedy to przycinanie nastąpi. Nie wiemy tego z czyich rąk, czy wydarzeń może to nadejść. Nie znamy jaki rodzaj i długość bólu będzie tej sytuacji towarzyszyć. Jedyną rzeczą, którą możemy uczynić, to być na te wydarzenia przygotowani, by nas nie zaskoczyły niespodziewanie.
Pozwolić się oczyszczać, to odcinać od naszego życia z Jezusem „pędy pasożytnicze", czyli nieuporządkowanie pragnienia i przywiązania. Wszystko po to, by nasze życie w całości było piękne i obfite, pełne „soków" czystej miłości.
Całe to przesłanie dzisiejszej Ewangelii prowadzi nas do pytania na ile trwam w Jezusie, a na ile w sobie? Chodzi o dwa odmienne światy, które ze sobą nie mają nic wspólnego. Po której stronie tych dwóch światów ja stoję?
ks. Leszek Skaliński SDS
Otwierany 131 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: Leszek Skaliński SDS |