Iz 50,4-7; Flp 2,6-11; Mk 14,1-15,47
______________________________________
Triumfalny wjazd w kierunku wydarzeń śmierci
Dzisiaj wkraczamy w najważniejszy tydzień roku liturgicznego. Wielki Post zostaje ukoronowany Wielkim Tygodniem. Po nim nadchodzą święta paschalne. Przypomina to zdobywanie najważniejszych szczytów Ziemi albo odkrywanie największych z możliwych głębin, które kryją wiele tajemnic. Trzeba wielkiej odwagi, aby to zdobywanie rozpocząć. Potrzeba też skupienia, by niczego nie pominąć.
We wszystkich Ewangeliach opis męki jest najstarszym z tekstów znajdujących się w Piśmie Świętym. Opisy te są owocem pierwszego spisania przekazu ustnego. To dopiero później ewangeliści dodawali inne wydarzenia z narodzin, życia i działania Jezusa.
Mamy do czynienia z wielkimi wydarzeniami, związanymi z pierwszą wspólnotą uczniów Jezusa, która dała początek innym wspólnotom realizującym misję ewangelizacji.
Jest to opis tak długi i tak bogaty, że w całości nie jesteśmy w stanie go prześledzić.
Następuje wyraźne skupienie wydarzeń wokół osoby Jezusa z Nazaretu. Podczas uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, gdy śpiewano radosne „Hosanna", można było odnieść wrażenie, że wszystko udało się Jezusowi, że lud wreszcie zrozumiał nie tylko Jego naukę, ale wita Go i postrzega jako Króla.
Jezus wjeżdżający do Jerozolimy to rzeczywiście prawdziwy Król. Chociaż nie ma w Nim, ani wokół Niego nic co miałoby posmak ziemskiej godności królewskiej. Jednak intuicyjnie ludzie zebrani przy wjeździe do Jerozolimy, odbierają Go jako Króla. Potwierdzają to swoim zachowaniem i głosami wiwatu. Ciekawy to bardzo król. On dobrowolnie i świadomie wjeżdża do Jerozolimy. Przyjmuje od ludu zamieszkałego to miasto i od licznie gromadzących się w tym czasie pielgrzymów słowa i gesty jednoznacznie potwierdzające godność królewską, by za niedługo, pewnie też od tych samych ludzi, usłyszeć słowa odrzucenia „Ukrzyżuj Go!". Takich dwuznacznych postaw i głosów Jezus mógł doświadczyć i je z godnością przyjąć, bo Jego królestwo nie jest z tego świata.
Kiedy my uznajemy Jezusa jako Króla, to czy razem z Nim jesteśmy gotowi na przyjęcie pogardy i niezrozumienia wśród ludzi, odrzucenie przez innych, ale nawet i przez bliskich?
Kolejne wydarzenia są przeniknięte dramatem walki Jezusa o jedność uczniów, bo jeden z nich chce Go zdradzić. Pan Jezus ustanawia Eucharystię i prosi, by tym uczniowie się karmili.
Jezus znając wszystkie proroctwa mesjańskie i pragnąc, by one się przez Niego wypełniły przyjął postawę konsekwentnej realizacji tych proroctw, dlatego staje pokorny, milczący przez Sanhedrynem i nie podejmuje swojej obrony przed Piłatem.
My sami dobrze wiemy, że zrealizować swoje głębokie przesłanie życiowe, będąc: uczniem, matką, ojcem, osobą samotną, chorą, osobą konsekrowaną itd., nie jest wcale tak łatwo. Wiele przeciwieństw powoduje, że odstępujemy od tej dobrze obranej i odczytanej pierwotnie właściwie drogi.
Dziwne, ale w tym dramatycznym dla Jezusa momencie, osoby bliskie, na których Jezus polegał i spodziewał się, że może na nich liczyć, jednak nie stanęły na wysokości zadania. Natomiast osoby często obce, nieznane, pojawiające się po raz pierwszy, potrafiły odnaleźć się i odpowiednio zareagować w tych dramatycznych dla Niego momentach. Otwiera tę grupę kobieta czyniąca „dobry uczynek" namaszczając ciało jeszcze żywego Chrystusa na Jego przyszły pogrzeb. Wzbudza szacunek Szymon Cyrenejczyk, wprawdzie „przymuszony", ale przecież wyciągnięty z grona tych, którzy byli w tym trudnym momencie bardzo blisko Jezusa. Pięknymi postaciami są stojące blisko krzyża niewiasty i - równie odważny - Józef z Arymatei, dopominający się o ciało Chrystusa i chowający je w zakupionym dla siebie grobie. Nawet najbardziej grzeszny człowiek, gdy się znalazł w bliskości Jezusa, bo na krzyżu, potrafił wykorzystać moment, by zostać zbawionym. I jeszcze jeden paradoks warto zauważyć: gdy najbardziej wierzący zwątpili i wielu z nich, jak uczniowie, którzy nie stanęli pod krzyżem, to właśnie pogański setnik jako pierwszy (jeszcze przed zmartwychwstaniem Chrystusa) patrząc na te wydarzenia wokół śmierci Jezusa głęboko wyznaje prawdę: "Prawdziwie ten człowiek był Synem Bożym". A ja jaką postawę wobec tych wydarzeń bym przyjął?Dzisiaj wkraczamy w najważniejszy tydzień roku liturgicznego. Wielki Post zostaje ukoronowany Wielkim Tygodniem. Po nim nadchodzą święta paschalne. Przypomina to zdobywanie najważniejszych szczytów Ziemi albo odkrywanie największych z możliwych głębin, które kryją wiele tajemnic. Trzeba wielkiej odwagi, aby to zdobywanie rozpocząć. Potrzeba też skupienia, by niczego nie pominąć.
We wszystkich Ewangeliach opis męki jest najstarszym z tekstów znajdujących się w Piśmie Świętym. Opisy te są owocem pierwszego spisania przekazu ustnego. To dopiero później ewangeliści dodawali inne wydarzenia z narodzin, życia i działania Jezusa.
Mamy do czynienia z wielkimi wydarzeniami, związanymi z pierwszą wspólnotą uczniów Jezusa, która dała początek innym wspólnotom realizującym misję ewangelizacji.
Jest to opis tak długi i tak bogaty, że w całości nie jesteśmy w stanie go prześledzić.
Następuje wyraźne skupienie wydarzeń wokół osoby Jezusa z Nazaretu. Podczas uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, gdy śpiewano radosne „Hosanna", można było odnieść wrażenie, że wszystko udało się Jezusowi, że lud wreszcie zrozumiał nie tylko Jego naukę, ale wita Go i postrzega jako Króla.
Jezus wjeżdżający do Jerozolimy to rzeczywiście prawdziwy Król. Chociaż nie ma w Nim, ani wokół Niego nic co miałoby posmak ziemskiej godności królewskiej. Jednak intuicyjnie ludzie zebrani przy wjeździe do Jerozolimy, odbierają Go jako Króla. Potwierdzają to swoim zachowaniem i głosami wiwatu. Ciekawy to bardzo król. On dobrowolnie i świadomie wjeżdża do Jerozolimy. Przyjmuje od ludu zamieszkałego to miasto i od licznie gromadzących się w tym czasie pielgrzymów słowa i gesty jednoznacznie potwierdzające godność królewską, by za niedługo, pewnie też od tych samych ludzi, usłyszeć słowa odrzucenia „Ukrzyżuj Go!". Takich dwuznacznych postaw i głosów Jezus mógł doświadczyć i je z godnością przyjąć, bo Jego królestwo nie jest z tego świata.
Kiedy my uznajemy Jezusa jako Króla, to czy razem z Nim jesteśmy gotowi na przyjęcie pogardy i niezrozumienia wśród ludzi, odrzucenie przez innych, ale nawet i przez bliskich?
Kolejne wydarzenia są przeniknięte dramatem walki Jezusa o jedność uczniów, bo jeden z nich chce Go zdradzić. Pan Jezus ustanawia Eucharystię i prosi, by tym uczniowie się karmili.
Jezus znając wszystkie proroctwa mesjańskie i pragnąc, by one się przez Niego wypełniły przyjął postawę konsekwentnej realizacji tych proroctw, dlatego staje pokorny, milczący przez Sanhedrynem i nie podejmuje swojej obrony przed Piłatem.
My sami dobrze wiemy, że zrealizować swoje głębokie przesłanie życiowe, będąc: uczniem, matką, ojcem, osobą samotną, chorą, osobą konsekrowaną itd., nie jest wcale tak łatwo. Wiele przeciwieństw powoduje, że odstępujemy od tej dobrze obranej i odczytanej pierwotnie właściwie drogi.
Dziwne, ale w tym dramatycznym dla Jezusa momencie, osoby bliskie, na których Jezus polegał i spodziewał się, że może na nich liczyć, jednak nie stanęły na wysokości zadania. Natomiast osoby często obce, nieznane, pojawiające się po raz pierwszy, potrafiły odnaleźć się i odpowiednio zareagować w tych dramatycznych dla Niego momentach. Otwiera tę grupę kobieta czyniąca „dobry uczynek" namaszczając ciało jeszcze żywego Chrystusa na Jego przyszły pogrzeb. Wzbudza szacunek Szymon Cyrenejczyk, wprawdzie „przymuszony", ale przecież wyciągnięty z grona tych, którzy byli w tym trudnym momencie bardzo blisko Jezusa. Pięknymi postaciami są stojące blisko krzyża niewiasty i - równie odważny - Józef z Arymatei, dopominający się o ciało Chrystusa i chowający je w zakupionym dla siebie grobie. Nawet najbardziej grzeszny człowiek, gdy się znalazł w bliskości Jezusa, bo na krzyżu, potrafił wykorzystać moment, by zostać zbawionym. I jeszcze jeden paradoks warto zauważyć: gdy najbardziej wierzący zwątpili i wielu z nich, jak uczniowie, którzy nie stanęli pod krzyżem, to właśnie pogański setnik jako pierwszy (jeszcze przed zmartwychwstaniem Chrystusa) patrząc na te wydarzenia wokół śmierci Jezusa głęboko wyznaje prawdę: "Prawdziwie ten człowiek był Synem Bożym". A ja jaką postawę wobec tych wydarzeń bym przyjął?
Leszek Skaliński SDS
Otwierany 3058 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: Leszek Skaliński SDS |