Iz 62,1-5; 1 Kor 12,4-11; J 2,1-12
Niepotrzebne wino?
W Palestynie spożywano różne napoje. Tym najbardziej podstawowym była woda ze studni i źródeł. Bardzo powszechnie gaszono pragnienie mlekiem, sokiem owocowym z daktyli lub granatów. Używano także wody z mieszanej z octem. W tamtych czasach znane było także lekkie piwo, które wytwarzano go z jęczmienia i prosa. Najlepszą pozycję w śród wszystkich trunków miało oczywiście wino, ono, bowiem rozwesela serce człowieka. Było ono produkowane w ziemi świętej w dość dużych ilościach. Na każdym kroku można było spotkać winnice, naród żydowski często był w Piśmie świętym porównywany do winnicy. Wytwarzano tylko czerwone wino. Było ono dość gęste i zawierało dużą ilość alkoholu. Przeważnie było rozcieńczone wodą. Robiono także mieszaniny różnych gatunków win. Do słabszego wina dodają bardzie wykwintne, polepszano jego jakość. Daniel Rops twierdzi, że wino zostało wymienione w świętej Księdze 141 razy.
Na kartach Pisma św. nieraz chwali się pozytywne działanie wina. Spotykamy jednak fragmenty, które ostrzegają przed negatywnymi skutkami nadmiernego spożywania tego trunku. Eklezjastyk uprzedza: „Udręczeniem dla duszy jest wino pite w nadmiernej ilości, wśród podniecenia i zwady. Pijaństwo powiększa szał głupiego na jego zgubę."
Dlaczego więc Jezus zamienił wodę w wino? Wiedział przecież, że oprócz dobrych jego skutków są także negatywne strony jego używania.
A Pronzato zauważa, że człowiekowi nie tylko potrzebne są rzeczy konieczne, ale także te niekonieczne. Nie wystarczy mieć suto zastawiony stół. Potrzebny jest także powód do radości. Jezus przemieniając wodę w wino uczynił rzecz, która nie była konieczna, choć była potrzebna by weselnicy mogli dalej się bawić. By mogli się radować się razem z nowożeńcami. Człowiek posiada potrzebę przeżywania radości życia wspólnie z innymi.
Sprawiedliwość może zrobić rachunek i ustalić co jest człowiekowi niezbędne do życia. Chrześcijaństwo nie może jednak się tym zadowolić, musi bowiem także zadbać o to co zbędne, o wino. Pronzato ujął to w takich słowach:
„W pewnych okolicznościach również to, co zbędne, może okazać się konieczne. Ubogi może czasami potrzebować uśmiechu, zanim otrzyma talerz zupy, może potrzebować naszego czasu i naszej uwagi bardziej niż naszej pomocy. Ubogi może bardziej potrzebować uznania jego godności niż współczucia. Miłość powierzchowna, biurokratyczna, która ogranicza się do tego, co ściśle konieczne, jest przeciwieństwem miłości."
Cud w Kanie pokazuje nam miłość Boga do ludzi. Miłość, która jest darmowa i nie ogranicza się do tego, co konieczne. Ona idzie jakby dalej, wychodzi naprzeciw nie tylko tym najbardziej koniecznym potrzebom człowieka, ale jakby z dozą fantazji, także potrzebie radości i szczęścia.
Człowiek w naszym kręgu kulturowym ma wiele praw i przywilejów. Posiada także wiele udogodnień technicznych, które umożliwiają mu większą swobodę działania. Może urządzić sobie „wielkie żarcie". Jednakże ten człowiek bywa często niespełniony i rozczarowany. To wszystko nie zaspakaja jego potrzebę czegoś innego. Ta potrzeba czegoś innego to inaczej mówiąc instynkt Boga. Chrystus także wychodzi na przeciw takiej potrzebie. Choć może nie także, ale przede wszystkim. Cud w Kanie bowiem miał uzmysłowić nam obecność miłującego Boga.
Rafał Masarczyk SDS
Otwierany 782 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: ks. Rafał Masarczyk SDS |