Dz 5,12-16; Ap 1,9-13.17-19; J 20,19-31
Co się stało z Piotrem, Janem i Tomaszem?
Cień Piotra uzdrawiał (por. Dz 5,15)! Co się stało? Po prostu to była realna obecność Pana Jezusa i Jego Ducha z całą troską i wrażliwością jaką On - Mesjasz i Pan ma ciągle w swoim sercu (miał za życia na ziemi, miał na krzyżu i ma po zmartwychwstaniu) dla każdego człowieka, a której to miłosiernej trosce dał zamieszkać w sobie i którą głosił pierwszy papież. Jezus uzdrowił Piotra poprzez dialog pełen miłosiernej miłości, a apostoł przyjął wtedy ponownie swoją misję od Pana (por. J 21, 15-19). Pozwolił, by w tym dialogu z Panem zniknęły wewnętrzne cienie, dlatego nawet cień fizyczny odbijał Jego oddanie Panu i był światłem uzdrawiającym. Myśląc o św. Piotrze mam na myśli również następcę Piotra - Jana Pawła II, który najmocniejsze rekolekcja wygłosił wtedy, kiedy głosić nie mógł; nie mógł wydobyć głosu z siebie... Ilu chorych odzyskało sens i zdrowie, właśnie wtedy kiedy dotknął ich cień Piotra?
Jan padł jak martwy w konfrontacji ze zmartwychwstałym (por. Ap 1,17). Niezdolny do mówienia, pisania, nawet ruchu. Przecież kochał, wierzył i... zastygł. Oto Jezus zmartwychwstały, którego chwałę zobaczył czyni gest, który uzdalnia Jana do namalowania obrazu miłosiernego Jezusa. Jezus dotknął Go... aby dotknąć leżącego jak umarłego na ziemi człowieka, trzeba się pochylić. To miłosierdzie Pana - Jego pochylenie się, aby podnieść, pocieszyć, dodać sił i posłać do ogłaszania życia i miłości mocniejszej niż śmierć. Kiedy Jezus pochylił się i położył na Jana rękę, mógł potem napisać: ujrzałem.. obleczonego [w szatę] do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. Głowa Jego i włosy - białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak płomień ognia. Stopy Jego podobne do drogocennego metalu, jak gdyby w piecu rozżarzonego, a głos Jego jak głos wielu wód. W prawej swej ręce miał siedem gwiazd i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry. A Jego wygląd - jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy (Ap 1,13-16). Kiedy myślę o św. Janie mam przed oczami św. Faustynę, św. Franciszka, św. O. Pio, którzy obudzili mnie "malując" obraz Pana Jezusa zmartwychwstałego słowem i życiem. Są dla mnie miłosierni, bo miłosierny jest ten, którego dotyku doświadczyli.
Tomasz nie boi się wypowiedzieć wątpliwości wobec tych, którzy już Pana rozpoznali, którym się dał rozpoznać Jezus: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę (J 20,25). Wtedy Jezus przyszedł, a nawet można powiedzieć podszedł bliżej, aby Tomasz mógł przekonać się, że Jezus zmartwychwstał. Do wiary osobowej idzie się od niewiary - wątpliwości - poprzez świadectwo innych i spotkanie, które jest darem dla szczerze poszukującego. Miłosierny wychodzi naprzeciw i pokazuje jaki jest. Kiedy myślę o św. Tomaszu to dziękuję Bogu za Niego, za Jego "skojarzenie", które miał - Jezusa nieodłącznego od ran. Patrzę w serce swoje i widzę rany, z którymi mogę stawać przed Panem z ranami, miłosiernym. Do serca szczerego Jezus zawsze przyjdzie w nowy i zaskakujący sposób, czyniąc człowieka świadkiem współczującym, niepotępiającym...
Co się więc stało z Piotrem, Janem, Tomaszem, Faustyna Kowalską? Odpowiedź jest konkretna: doświadczyli Bożego miłosierdzia i stali się świadkami Bożego miłosierdzia. Dojrzewamy w czasie jak owoce na drzewie. Trzeba być wszczepionym i trwać w drzewie krzyża i w Ukrzyżowanym, aby dojrzeć i przejść z Nim przez cienie i ciemne doliny wątpliwości, niewiary. Przejść to nie znaczy zamieszkać w ciemności! Biada tym, którzy w ciemnościach i w Złym szukają "spełnienia". Zamykają się na miłosierdzie, ale miłosierdzie nawet w takim stanie może ich ocalić! W ciemnej dolinie nie szukaj mieszkania, ale słowa i dotyku Jezusa Chrystusa, który pochyla się, dźwiga i może ocalić nawet "jakby umarłego". On potrafi poprowadzić każdego w sposób miłosierny i czyniąc swoim świadkiem. Choćby całe nasze życie było tu na ziemi jak Wielki Piątek warto powiedzieć: Jezu ufam Tobie!
Andrzej Prugar OFMConv
Otwierany 894 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: o. Andrzej Prugar OFMConv |