Ba 5,1-9; Flp 1,4-6.8-11; Łk 3,1-6
_____________________________________
Bądźmy dziećmi Adwentu
Adwent nie jest czasem radosnego, biernego oczekiwania na przyjście Pana. Zawsze przychodzi czas, kiedy dziecko dorasta, kiedy staje się samodzielne - długa to droga, na której nie brakuje gór, zakrętów, przepaści, grzechu. Tylko w Jezusie i z Jezusem uda się nam wykonać to zadanie - żyć godnie, żyć jak człowiek stworzony na Jego obraz.
Bracie i siostro - w jednym Bogu. W tym roku adwent jest krótki, zaledwie dwa tygodnie dzielą nas od Wigilii Bożego Narodzenia. Jeśli jednak zechcemy poważnie potraktować ten czas dany nam przez Bożą Opatrzność, to z pewnością uda się nam go dobrze przeżyć. Co znaczy dobrze przeżyć adwent? To znaczy dobrze przygotować się na przyjście Chrystusa. Co znaczy dobrze przygotować się na Jego przyjście?... I tak dochodzimy do sedna sprawy.
Jeśli na progu adwentu postawiłeś sobie takie, czy inne pytania, chociażby czytając homilię z poprzedniej niedzieli, to wierzę, że wcześniej czy później znajdziesz na nie odpowiedź. Ważne jest, aby w ogóle zadawać sobie pytania. (poprzednia homilia). Ważne jest, aby stawiać się w sytuacji małego dziecka, które odkrywa świat, które potrzebuje kogoś, kto poprowadzi je za rękę, kto pokaże mu jak i gdzie iść, aby się za bardzo nie poobijało. Nie stawiając pytań i nie szukając odpowiedzi pozostaniemy na zawsze dziećmi, nawet jako dorośli.
W dzisiejszą, II niedzielę adwentu pytam jak mam żyć, abym mógł, w chwili ponownego spotkania z Chrystusem, z radością wyjść Mu naprzeciw. Jeśli pytam to też szukam odpowiedzi, słucham, a Kościół jak dobra Matka prowadzi mnie przez adwentowe tajemnice mojego odkupienia i odpowiada i tłumaczy jak małemu dziecku. Nie znajdziemy lepszych odpowiedzi na nurtujące nas pytania, niż te, które przez posługę Kościoła kieruje do nas Bóg w swoim Słowie. To Słowo jest żywe i ma wielką moc, jest jak miecz obosieczny, który potrafi skruszyć najtwardszą skałę ludzkiego serca. Obosieczny, bo dociera też i przede wszystkim do tego, który je głosi. Jeśli pragnę podzielić się tym bogactwem Słowa, muszę najpierw sam je przyjąć. Taka jest logika! Jeśli zacznę żyć Jego Słowem, nie będę w stanie tego ukryć. Będzie ono ze mnie „wychodziło", będę mógł oświecać drogi swoje i moich braci. Nie jestem w stanie zatrzymać światła świecy w ciemnym pokoju tylko dla siebie, bo albo się sparzę albo zagaszę ten nikły płomyk. Światło jest dla wszystkich, którzy znajdują się wokół mnie, w pokoiku mojego życia. Ono świeci równo dla wszystkich.
Kiedy przeczytałem pierwsze czytanie z dzisiejszej Liturgii Słowa coś do mnie dotarło i uśmiechnąłem się? Kim są dzieci, o których mówi księga Barucha, na które oczekuje Jeruzalem - Miasto Boga? Kim są dzieci „zgromadzone na słowo Świętego, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał? Kim są dzieci pędzone przez wrogów, które bóg prowadzi w swej chwale, jakby na tronie"? Bracie i siostro - te dzieci to Ty i ja. To my jesteśmy dziećmi Jeruzalem, dziećmi Niebieskiej ojczyzny, a sam Bóg jest tym, który nas prowadzi. Sam Bóg „zniża każdą górę przed nami abyśmy mogli bezpiecznie przejść przez życie. Na Jego rozkaz lasy i drzewa pachnące będą dawały nam cień w upalne dni naszej wędrówki. On prowadzi nas z radością, z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem." Przeczytaj to czytanie jeszcze raz - Ba 5,1-9; zobacz jak Bóg broni własne dzieci, zobacz jakim jest kochającym Ojcem.
Jesteś ważny w oczach Boga? Nie ma ceny, jakiej Bóg nie mógłby za Ciebie zapłacić - oddał swego syna w ręce ludzi - w Twoje ręce - oddał to niemowlę, na które tak bardzo oczekujesz. Bóg mnie prowadzi! A ja? Nie mogę zwolnić się z pracy nad sobą, nie mogę spocząć na laurach, bo Bóg się mną „tak pięknie opiekuje". Święty Jan Czciciel mówi dziś mocne słowa. „Prostujcie drogę Panu, równajcie góry i pagórki, niech wyboiste drogi staną się gładkimi". Te słowa muszą nas motywować do działania. Jeśli wybrzmią one w naszych sercach, nie będziemy siedzieli z założonymi rękoma.
Adwent nie jest czasem radosnego, biernego oczekiwania na przyjście Pana. Zawsze przychodzi czas, kiedy dziecko dorasta, kiedy staje się samodzielne - długa to droga, na której nie brakuje gór, zakrętów, przepaści, grzechu. Tylko w Jezusie i z Jezusem uda się nam wykonać to zadanie - żyć godnie, żyć jak człowiek stworzony na Jego obraz. Jezus pozostawił na ziemi Kościół, pozostawił sakrament pokuty i pojednania - sakrament miłosierdzia, pozostał sam w Eucharystycznym chlebie, aby nie zabrakło nam sił w wędrowaniu do Niebieskiego Jeruzalem. Podajmy Mu swoją dłoń i z ufnością i z radością nieśmy nadzieję światu, nieśmy nadzieję drugiemu człowiekowi?
ks. Dariusz Niewiński
Otwierany 2338 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: ks. Dariusz Niewiński |