Wezwanie do czujności
Iz 63,16-17.19; 64,3-7; 1 Kor 1,3-9; Mk 13,33-37
Tym wezwaniem: „uważajcie i czuwajcie" rozpoczynamy kolejny w naszym życiu Adwent. Wzruszająca jest czułość, delikatność Pana Jezusa, który z troską zwraca się do nas nie znających czasu Jego przyjścia. Chrystus nie grozi, nie robi wyrzutów tylko wzywa nas do czuwania będącego niczym innym, jak pewnym napięciem, niepokojem roztropnego wartownika. Możemy i powinniśmy się obudzić, uprzątnąć wszystko wokół siebie i w naszym sercu - przyjść do Niego z pokorą oraz prawdą o sobie i o naszych relacjach z bliskimi. Przychodzący Jezus wzywając do czujności, nie czyni tego, by w pierwszym rzędzie wymagać. Pan chce dawać, a to my z dobrze przeżytego adwentowego czuwania możemy więcej zyskać niż stracić.
Czuwać oznacza najpierw nie spać; dalej oznacza także: pilnować, trzymać straż. Pojawiają się dwa przejawy czuwania - wewnętrzny: czuwanie nad sobą, niespanie; i zewnętrzny: czuwanie nad światem, osobami i rzeczami powierzonymi, trzymanie straży. Drugi aspekt zakłada obecność pierwszego. Oba mają się łączyć, aby czuwanie było efektywne, dobre.
Brak takiej dyscypliny odbija się bardzo boleśnie nie tylko na naszym wewnętrznym życiu, ale również jest przyczyną chaosu i zamieszania w sferze zewnętrznej. Czuwanie jest siłą mobilizującą całego człowieka i nadającą jego życiu autentyczne ludzkie oblicze.
My, chrześcijanie, powinniśmy być najbardziej przytomnymi ludźmi wśród wszystkich. Jesteśmy przecież synami dnia i światłości. „Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi" (1 Tes 5,5-6).
Człowiek oczekujący, to człowiek uwrażliwiony na wszystko, a szczególnie na tego, który przychodzi. Wytrwale na niego czeka, robi wszystko aby się z nim spotkać, codziennie o nim myśli, bo wiele się po nim spodziewa. A jak wygląda nasze czekanie na Chrystusa?
Z Chrystusem życie jest jaśniejsze i radośniejsze. Bez Chrystusa tak szybko schodzi się na bezdroża, a grunt pod nogami staje się niepewny.
Czuwanie, do którego wzywa nas dzisiaj Chrystus, musi harmonijnie i całościowo łączyć czuwanie nad własnym sercem z przylgnięciem do świata, a tym bardziej do ludzi i rzeczy, które nas otaczają. Patrzenie w serce, czyli analiza sumienia, pokazuje, kiedy tak naprawdę nie ma w nas czuwania i musimy się go uczyć. Pierwszym kryterium, w którym rozpoznaję swoją czujność wewnętrzną jest modlitwa, dalej wolność wewnętrzna, stan mojej duszy, korzystanie z sakramentów.
Natomiast czuwanie nad światem, to chociażby umiejętne korzystanie z telewizora, komputera czy zachowanie wobec kolegów, koleżanek przy kieliszku, przy wypisywaniu faktur, w dyskusji z najbliższymi. Nawet najmniejsze działania mają swoje wielkie znaczenie i mówią o naszej czujności. To dobrze, jeśli dostrzegam, że potrafię czuwać nad sobą i nad tym, co mnie otacza, zwłaszcza gdy mam świadomość, że On, Chrystus Pan, przenika i zna mnie oraz kładzie na mnie swą rękę.
Ze słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii wynika, że słudzy nie tylko mają zachowywać czujność, bowiem każdemu z nich pan zlecił jakieś zadanie. Kiedy powróci, nie będzie się interesował tym, czy go oczekiwali, ale zapyta, czy wykonali zadania, które zostały im powierzone.
Całe nasze życie jest jednym wielkim adwentem, czyli oczekiwaniem na spotkanie z Bogiem, i to nie tylko w fakcie Uroczystości Bożego Narodzenia, czy ostatecznym przyjściu Jezusa. Wraz z pierwszym przyjściem Chrystusa, królestwo Boże już, w tej chwili, jest obecne pośród nas na ziemi. Pan przychodzi stale! Wzywa nas do większej miłości, do autentycznej pomocy potrzebującym, do gorliwszej walki o sprawiedliwość na ziemi. To cały On, codzienny Pan. Chrystus zachęca, abyśmy odnawiali swoją wiarę i lepiej nią żyli, abyśmy lepiej ją przekazywali. On jeden może uczynić nasze życie takim, które będzie wzrastać. Każde Jego przyjście jest darem życia. Dlatego tak bardzo nalega: „Czuwajcie. Nie śpijcie, macie tylko jedno życie".
Stąd Adwent wzywa nas, abyśmy czuwali i za wszelką cenę dążyli do spotkań z Panem. Pamiętajmy, że te spotkania są przyjacielskie, bo dzięki nim przebywamy z naszym Bratem, Przyjacielem, Zbawcą. Nie powinniśmy się tych spotkań obawiać; trzeba nam ich pragnąć i dążyć do nich z całą siłą.
Cóż może być piękniejszego nad spotkanie ze sobą osób, których serca, myśli i pragnienia biją jednym i tym samym rytmem?
Ks. Leszek Skaliński SDS
Otwierany 335 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: Leszek Skaliński SDS |