Wokół Drogi Neokatechumenalnej (1
Dodano dnia 22.01.2009 11:50
Widzę, że temat Dogi Neokatechumenalnej, poruszony przy okazji informacji o audiencji u Ojca św. Benedykta XVI, jaka miała ostatnio miejsce, wzbudził duże zainteresowanie. Cieszę się z tego bardzo. Jest jednak wiele aspektów, które wymagają wyjaśnienia - czasem nawet bardzo podstawowego - czy doprecyzowania. Wielu bowiem, wypowiada się nie znając dobrze tej rzeczywistości i jej miejsca w Kościele. Czasem czyni to - jak można przypuszczać na podstawie takiego czy innego doświadczenia, które rzeczywiście mogło mieć miejsce, ale które niekoniecznie musi być typowym, czy właściwym naturze Drogi. Może być doświadczeniem niepełnym bądź też spotkaniem z jakimś przejawem Drogi (indywidualnym czy wspólnotowym), który jest jakimś stanem czy przejawem niepoprawnym itp. Dlatego podejmuję jeszcze ten temat. Uczynię to w kilku odcinkach.


Zdaję sobie sprawę, że nie wyjaśnię wszystkiego. Spróbuję usystematyzować i schematycznie wyrazić to, trochę to, pomoże służyć pewnemu uporządkowaniu dokonującej się tutaj wymiany myśli i opinii. Proszę, by nie przyjmować tych mojej wypowiedzi, jako polemicznych czy apologetycznych (jeśli apologia to nie w sensie kontrowersji, lecz wyjaśnienia), ale jako pomoc do lepszego zrozumienia tego wszystkiego, co jest związane z formacją katechumenalną w wydaniu Drogi Neokatechumenalnej.


Proszę przyjąć tę wypowiedź jako wypowiedź kogoś, kto zna Drogę od wewnątrz i od zewnątrz. Od wewnątrz, bo przeszedłem ją i zrobiłem ją całą. Od zewnątrz, bo nigdy - czy to jako ksiądz czy teraz jako biskup - nie utożsamiałem się z Drogą, jako jedyną propozycją formacji bądź sposobu przeżywania Kościoła, chociaż ją bardzo cenię i z niej korzystam oraz chcę, by z niej korzystano. Nie jestem jednak biskupem „neokatechumenalnym" (i nie chcę nim być i nie chcę tak by postrzegany, chociaż taki epitet bywa mi przypisywany), lecz jestem biskupem Kościoła Katolickiego w pełnej jedności z Kolegium Biskupów pod przewodnictwem Papieża. Jako biskup bronię jedności Kościoła i robię wszystko, by ta jedność nie była tylko skostniałą konserwacją elementów przeszłości, lecz żywą i życiodajną tradycją dokonującą się pod natchnieniem i prowadzeniem Ducha Świętego, na co tak bardzo zwrócił uwagę Sobór Watykański II.


Potrzeba inicjacji (katechumenatu) w Kościele


Formacja katechumenalna - naturalnie w różnych wydaniach - była od początku obecna Kościele. Katechumenat to wtajemniczenia w wiarę i wynikające z niej postawy życiowe. Chrześcijaństwo nie jest bowiem zbiorem abstrakcyjnych prawd podanych do wierzenia, ani też, z drugiej strony, przekazaniem pewnej techniki czy sposobu życia na zasadzie pewnego treningu, lecz jest wtajemniczeniem w wiarę, która następnie przejawia się w postawach i czynach, albo, inaczej ujmując, w praktykę życia, która wynika z wiary (por. Ga 5,6). Przedmiotem wiary jest Misterium Jezusa Chrystusa, a sercem tego jest Misterium Paschalne. Wtajemniczenie domaga się określonego czasu, odpowiednich etapów jego realizacji i właściwych kryteriów weryfikacji tego, czy przekazywana wiara znajduje odbicie w praktyce życia. Dzięki odpowiedniej formacji następuje scalenie mentalności i postaw. Osoby, które otrzymują taką formację i ją przyjmują tworzą wspólnotę, komunię życia (naturalnie w różnych jej odmianach i przejawach) i stanowią jedno Ciało, Ciało Chrystusa ((zob. 1 Kor 12,12-27 z odniesieniem do rozdziałów 13 i 14).

Tylko dzięki właściwej formacji może nastąpić takie zespolenie i takie zjednoczenie chrześcijan w jedno ciało. Chrześcijaństwo bez formacji katechumenalnej - w jakimkolwiek ona by nie była zrobiona wydaniu (byle byłby on poprawnie kościelny) - będzie do porównania ze statuą na glinianych nogach (por. Dn 2,33-36). Fakt, zresztą bardzo smutny, że dziś Kościół Chrystusowy jest podzielony, świadczy o tym, jak nam daleko do tego by stanowić to, o co Chrystus się modlił i co nam w swojej Tajemnicy pozostawił (zob. J 17,11-23). Mamy do czynienia z wielkimi podziałami, ale też ze zwykłymi napięciami i oskarżeniami, między mniejszymi rzeczywistościami kościelnymi, czego przykładem jest m.in. także niektóre z wypowiedzi na tym blogu - pisane przez przyznających się do Kościoła. Widać, jak w wielu sprawach nawet wyznającym Chrystusa trudno się nawzajem zrozumieć. Zbyt mało mamy rzeczywistego odniesienia do Jezusa Chrystusa. Dobrze, że są te wypowiedzi na blogu i zachęcam do dalszych. Ważne jest, aby wypowiedzi były prawdziwe, a pytania poszukujące prawdziwych odpowiedzi na nurtujące problemy. Abyśmy wszyscy mieli na uwadze i szukali dobra Kościoła, tzn. wspólnoty wierzących w Jezusa Chrystusa, a nie jakiejkolwiek grupy partykularnej mającej jakieś swoje interesy.

Co jedności zaś, to trzeba pamiętać, że nigdy w Kościele nie chodzi o jedność typu monolitycznego, narzuconego z góry przez jakąkolwiek formę „tresury", lecz o jedność ducha, który dąży do odzwierciedlania w tego, co było i jest w Jezusie Chrystusie (zob. np. Flp 2,1-11). Jest to jedność stale do zdobywania przez stawanie w prawdzie przez wszystkich członków Kościoła i przeżywanie osobistego nawrócenia. Na ten temat trzeba by jeszcze wiele powiedzieć i mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdziemy. Chodzi o poczucie wspólnoty kościelnej jako wspólnoty wspólnot.


Neokatechumenat - katechumenat pochrzcielny


Patrząc na dzisiejszą sytuację i kondycję Kościoła dostrzega się potrzebę kształtowania jego członków według ducha Jezusa Chrystusa, czyli chrześcijańskiego wtajemniczenia. Wielu bowiem otrzymało chrzest jako dzieci, a nie otrzymało odpowiedniej formacji. Nie jest wystarczająca nauka religii w szkole i nie jest wystarczająca katecheza przygotowująca do kolejnych sakramentów w kontekście życia, które jesz w dużej mierze zdominowane przez myślenie świeckie albo przez myślenie religijne odnoszące się głównie do zachowania pewnych praktyk religijnych i obrzędowości. Dzieci i młodzież za mało mają przykładu prawdziwie chrześcijańskiego życia. Kiedyś całe środowisko było bardziej przeniknięte duchem i praktyką życia chrześcjańskiego. Formacja chrześcijańska dokonywała się głównie na łonie rodziny. Można było mówić o katechumenacie rodzinnym. Dziś, niestety, mało jest realnego związku codziennego życia z przesłaniem Ewangelii i duchem sakramentów, chociaż wielu chce przyjmować sakramenty. Potrzebna jest więc katecheza dorosłych już ochrzczonych, aby w nich wzbudzić czy reaktywować to, co jest zawarte w sakramencie chrztu, a co często nie dotarło do świadomości życia.

Nazwa neokatechumenat, podobnie jak proponowana przez Ks. Franciszka Blachnickiego nazwa deuterokatechumenat odnosi się więc do sytuacji wtórnego katechumenatu, czyli inaczej katechumenatu robionego przez dorosłych po chrzcie św. Nie zawiera się więc w tej nazwie na pierwszym planie określenie żadnej grupy czy ruchu czy czegoś podobnego, lecz jest to określenie stylu czy rodzaju formacji katechumenalnej czynionej po chrzcie św. Inaczej mówiąc jest to odkrywanie tego, co nie zostało wystarczająco uświadomione przez osoby ochrzczone.

Na dziś tyle.

Pozdrawiam!

Bp Zbk

Otwierany 3335 razy Źródło: /radiopodlasie.pl/ Autor: Biskup Zbigniew Kiernikowski
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła