Wina nie mają - potrzeba braku . . . (2. Ndz zw C 2010)
Dodano dnia 18.01.2010 11:16
Wydarzenie, o którym opowiada Ewangelia czytana w drugą niedzielę roku C, wskazuje nam na okoliczności, w jakich dokonuje się zainicjowanie dzieła zbawienia. Ewangelista mówi wprost: to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Jezus objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Dzięki temu, że uwierzyli w Niego, mógł On dalej ich prowadzić i mogli oni pojmować kolejne Jego dzieła i w ten sposób dalej wzrastać w wierze. Chcę zwrócić uwag na wspomniane okoliczności, w jakich czy z powodu jakich dokonał Jezus tego początku cudów czyli znaków, które prowadzą do wiary.

Ogólną okolicznością było odbywające się wesele w Kanie Galilejskiej. Jest to wydarzenie ważne dla każdej rodziny, dla każdego człowieka, a w szczególności dla tych, którzy z danym weselem są związani. I oto stało się coś, co nie było przewidziane i z czego nie wzięto pod uwagę w przygotowaniach.


Wina nie mają.
Uczyńcie cokolwiek wam powie.

I napełnili aż po brzegi (J 2,3.5.7).


Okolicznością szczególną był właśnie ten brak wina. Wino wyraża radość i szczęśliwość. Ważne szczególne w takich momentach, jakim są gody weselne, które w tamtych warunkach zazwyczaj trwały więcej dni.

1 Stwierdzenie braku

Trudno jest nam odtworzyć to wszystko, jak do tego doszło, że brakło wina. Podobnie też trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Matka Jezusa interweniuje w tej sprawie. Jedyną odpowiedzią jest to, co zaznacza na początku tego opowiadania Ewangelista, mianowicie: była tam Matka Jezusa. Prawdopodobnie to stwierdzenie: była ta Matka Jezusa nie chce wskazać tylko na obecność Maryi wśród zaproszonych gości. Maryja była tam, jako ktoś, kto w pełni się angażuje we wszystko, co się dzieje. Być może było to w kręgu rodzinnym Maryi. Nie to jest istotne. Istotne jest to, że Maryja nie jest tam, jako bierny uczestnik, lecz jako ktoś, kto bierze udział w tym wydarzeniu i niejako bierze współodpowiedzialność za wszystko.

Słowa Maryi skierowane do Jezusa ukazują Mu zaistniałą sytuację i każą domyślać się wynikających zeń konsekwencji. Oto wesele może przestać być weselem. Tę sytuację przedstawia krótko Maryja Jezusowi. To okazuje się najbardziej stosownym krokiem prowadzącym do zupełnie zaskakującego rozwiązania.


2. Odniesienie do Jezusa

Jezus wychodzi naprzeciw tej prośbie. On bowiem przyszedł po to, aby właśnie tam, gdzie człowiek rozpoznaje i odkrywa swoje brak, obdarować człowieka swoim darem i to całkowicie owym, po ludzku nie przewidywalnym. Oto bowiem właśnie odkrycie braku czy niedostatku, stwierdzenie własnej niewystarczalności czy niemożności stają się okazją do zwrócenia się do Jezusa.

Maryja, która jest we wszystkim zaangażowana i niesie współodpowiedzialność, kieruje do sług słowa: Uczyńcie, cokolwiek wam powie. Słowa, które stają swoistym wyznacznikiem i drogowskazem. Czynić to, co Jezus każe. Czynić nawet, gdyby wydawało się to bez realnego związku z tym, czego potrzeba. Potrzeba bowiem wina, a On każe wlewać do naczyń wodę. Właśnie dokonanie owego napełnienia wodą stągwi w posłuszeństwie Jezusowi, okazało się tym właściwym rozwiązaniem.

Zauważyć trzeba, że Jezus nie dokonuje żadnej innej czynności, żadnego gestu, który przywoływałby zaistnienie cudu. Cud przemiany dokonuje się między jednym a drugim poleceniem Jezusa. Między napełnijcie stągwie wodą i zanieście staroście weselnemu. Ewangelista stwierdza, że po pierwszym poleceniu Jezusa, słudzy napełnili stągwie aż po brzegi. Po drugim zaś, że oni zanieśli a starosta weselny skosztował i stwierdził, że to było wino, lepsze od tego, którego zabrakło.

Starosta weselny ze zdziwieniem zwraca się do pana młodego, że zachował dobre wino aż na koniec uczty weselnej. Ani jednak starosta weselny, ani pan młody nie wiedzieli tego, jak to się stało. Wiedzieli natomiast słudzy, którzy w posłuszeństwie Jezusowi napełnili stągwie wodą i naturalnie wiedział Jezus, jako ten, który był i jest właściwym Panem Młodym, i który rozpoczął w ten sposób zaślubiać sobie lud przez wiarę w Niego. Stągwie, które zostały napełnione wodą, służyły do żydowskich, starotestamentalnych oczyszczeń. Teraz oto przychodzi nowy etap historii i nowy typ relacji. Przychodzi czas nowych godów i wesela, które się stają wszędzie tam, gdzie jest Jezus.


3. Dziś może być u mnie wesele obfitości

Uczta weselna w Kanie Galilejskiej to pewien obraz odzwierciedlający zbawcze wydarzenie dokonane w Jezusie wobec każdego z nas. W życiu każdego za nas może okazać się błogosławionym każdy taki moment, w którym doświadczymy, że nam czegoś brak; że wyczerpuje się radość czy moc naszego życia. Oczywiście są to trudne momenty. Boimy się takich sytuacji i często robimy wszystko, aby ich nie było. Gdy zaś zaistnieją, często robimy wszystko, aby je ukryć i aby nie wyszły na jaw. Wolimy, aby one rozgrywały się niejako w nas samych. Wstydzimy się bowiem takich sytuacji i ukazują one naszą bezradność. Wstydzimy się zaprosić "gości": by była tam Matka Jezusa i by został zaproszony Jezus wraz z uczniami. Widać, jak trudno nam rozmawiać o tym wszystkim, co dotczy naszego prawdziwego wesela i zaślubin z Jezusem.

Widać to m.in. w trudnościch, jakie spotykamy przy realizacji programu "Chrzest w życiu i misji Kościoła", gdzie jest okazja i szansa rozmawiać, dzielić się także brakami, by Matka Jezusa i Jezus mogłi wkroczyć w nasze działanie cudowną mocą.

Winniśmy pamiętać, że we wszystkich takich momentach jest z nami Matka Jezusa Maryja i Matka- Kościół. To Ona podpowiada nam, a właściwie naszym sługom, czyli temu wszystkiemu co w nas się odzywa, by działać. Podpowiada, by działać w posłuszeństwie Słowu Jezusa. Czasem nie musimy wszystkiego rozumieć. Trzeba jednak byśmy wykonywali te czynności, które poleca. Poleca zaś nam przez nasze sumienie, przez głos Kościoła, przez podawany program i na różny sposób czynione wezwania ze strony Kościoła, by być, by uczestniczyć, by dzielić się nawet także faktem, że czegoś brak . Działając w posłuszeństwie możemy być świadkami przemiany i objawienia się nowości, która jest większa od naszych oczekiwań i naszych tylko ludzkich perspektyw.

Wiele cudów dokonuje się niewidocznie. Bez wiedzy starosty weselnego czy ziemskiego pana młodego czyli protagonisty wesela, którym często jesteśmy my sami. Te cuda sprawia ten prawdziwy i jedyny Pan Młody, który przychodząc do nas, na nasze życiowe wesela, podczas których występuje tyle różnych braków, gotów jest dokonywać cudów przemiany.

Zapraszajmy Jezusa. Prośmy, by była z nami Matka. Bądźmy gotowi wyrzekać się niejako naszego protagonizmu bycia panem młodym, a pozwalajmy, aby wchodził w nasze życie ze swoim działaniem ten Pan Młody, który w sposób cudowny nas poślubia i obdarza nowością dobrego weselnego wina. Możemy ten cud odnieść do Eucharystii, gdzie otrzymujemy najlepszy Napój, który uzdalnia nas do trwania w weselnej radości. Każdy brak, może być okazją cudu obfitości. Każde wydanie się drugiemu w posłuszeństwie Słowu Jezusa, może stać się okazją do komunii z drugim człowiekiem. Każde umieranie dla siebie, okazją do poznawania nowego życia. To dzieje się w Eucharystii. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. To, co rozpoczął w Kanie Galilejskiej przy okazji zaistnienia braku, dopełnił w wieczerniku i na krzyżu. Tam On sam przeżył największy "brak". W śmierci przeżył On brak ludzkiego życia. Dzięki temu udziela nam w darze Ducha Świętego, w którym jest pełnia naszej radości i sensu życia. Jest to przedziwna przemiana braku w pełnię. Musimy doświadczyć braku, by mieć udział w przemianie i pełni nowości życia.

Bp ZbK

Otwierany 2140 razy Źródło: Radio Podlasie Autor: Biskup Zbigniew Kiernikowski
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła