Duszpasterstwo   
W przyjaźni ze św. Klarą
Dodano dnia 11.08.2020 09:26
Klara z Asyżu, jak na kobietę średniowieczną, a na dodatek zakonnicę ograniczoną murami ścisłej klauzury, była osobą bardzo otwartą. Od dzieciństwa tworzyła głębokie i szczere relacje przyjaźni z różnymi ludźmi. Najpierw z najbliższą rodziną, w tym z rodzonymi siostrami Katarzyną i Beatrycze, a także dalszymi krewnymi - np. Amatą i Balwiną z Coccorano oraz z innymi rówieśnicami, jak Pacyfika, Benwenuta i Filipa, które stały się jej serdecznymi przyjaciółkami, a potem siostrami w Panu.

 

Z przekazu historycznego wiemy, że mimo swego szlacheckiego pochodzenia, nie wstydziła się także relacji z ludźmi z niższych warstw społecznych - była wrażliwa na ubogich, niosła im posługę miłosierdzia, wspierała Franciszka i jego pierwszych towarzyszy. Nie unikała zatem i męskiego towarzystwa. Serdeczna więź łączyła ją także z jej guwernantką Boną de Guelfuccio. To właśnie jej powierzyła sekret swego serca - pragnienie słuchania nauk Franciszka - i to pod jej ochronnym „płaszczem" udawała się na potajemne rozmowy duchowe z Biedaczyną. Nawet później, już jako zakonnica zamknięta w murach San Damiano, zawsze miała czas i serce dla każdego. Przychodzili do niej młodzi i starzy. Nawet sam papież! Te wszystkie relacje świadczą nie tylko o dojrzałości wewnętrznej i otwartości Klary, ale i o niezwykle bogatym wnętrzu młodej Asyżanki.

 

Klara nie była typem samotnika, chciała dzielić swoje życie z innymi. Wszystkie te relacje przyjaźni dawały jej z jednej strony poczucie przynależności do wspólnoty (krąg rodzinny, grono przyjaciółek, a potem także wspólnota z siostrami w San Damiano i jedność z braćmi). Z drugiej strony stawały się one dla niej okazją do tego, by dawać siebie innym - przez dobre słowo, uśmiech, przyjazny gest. Te ludzkie więzi stopniowo otwierały ją na tę najważniejszą w życiu każdego człowieka relację - na przyjaźń z Bogiem. Wcielony Bóg, Jezus Chrystus, okazał się spełnieniem wszystkich jej marzeń o prawdziwej międzyosobowej bliskości. Najpierw zatem to ludzie poprowadzili ją do Boga (m.in. pobożna matka, Franciszek i jego bracia), a potem to ona zaczęła innych ku Niemu prowadzić.

 

Tak to już jest w przyjaźni, że chcemy się dzielić tym, co dla nas najważniejsze, najlepsze, co nas uszczęśliwia. Franciszek w momencie swego nawrócenia był już dorosłym mężczyzną, a Klara małą dziewczynką - trudno więc tu mówić o jakimś „love story", które czasem prezentuje nam kino. Zresztą w Średniowieczu, jeśli zdarzały się mezalianse, to dotyczyły tylko mężczyzn. Bywało, choć rzadko, że jakiś bogaty szlachcic poślubiał biedną dziewczynę, ale nigdy na odwrót! Panny z możnych domów mogły co najwyżej odrzucić kandydata, ale nie miały prawa same go sobie wybrać. Nie możemy do ludzi tamtej epoki przykładać obyczajów z naszych czasów.

 

O tym, że św. Franciszek był dla Klary postacią bardzo znaczącą i bliską wiedzą wszyscy. Warto jednak głębiej zastanowić się nad tym, kim on był dla niej - nie z mojego czy Twojego punktu widzenia, ale z punktu widzenia samej Klary. Co ona mówi na ten temat? Na wstępie trzeba stwierdzić, że w przeciwieństwie do Franciszka, który milczy na jej temat, Klara bardzo często wymienia imię Biedaczyny w swych pismach. W samym Testamencie czyni to aż 17 razy!!! Najczęściej określa go tytułem OJCIEC. Klara precyzuje przy tym, w jakim sensie Franciszek jest dla niej ojcem:

 

a) jest ojcem jej nawrócenia - Klara nawróciła się pod wpływem św. Franciszka, jego nauczanie i przykład życia zrodziły w młodej Asyżance pragnienie życia doskonalszego

 

b) jest ojcem jej powołania - Dawcą powołania jest oczywiście sam Bóg, ale Bogu spodobało się w przypadku Klary (i wielu innych) użyć pośrednictwa Franciszka. To on pociągnął ją na drogę życia ewangelicznego, on zachęcił ją do życia w absolutnym ubóstwie na wzór Syna Bożego, to on obciął jej włosy i zaślubił ją Panu w pamiętną noc Niedzieli Palmowej i zasadził tę Roślinkę w ogrodzie Bożym.

 

c) jest ojcem jej wspólnoty - dla Klary to on właśnie jest założycielem II Zakonu, to on napisał siostrom pierwszą „regułę życia", to z jego woli siostry zamieszkały przy kościele San Damiano, to jemu złożyły ślub posłuszeństwa. Klara w swych pismach mówi również wyraźnie, że Franciszek był dla niej wzorem i przykładem, przewodnikiem, duchowym kierownikiem i nauczycielem życia ewangelicznego. Klara postrzega Franciszka jako Boże narzędzie względem niej.

 

On stał się niejako POŚREDNIKIEM między nią a samym Bogiem. To przez ręce Franciszka otrzymała najważniejsze i największe łaski. Warto sobie uświadomić, że choć Klara bardzo często wymienia imię Franciszka, to jednak w swych pismach nigdy nie nazywa go bratem. Mimo, że nie mówi o nim jako o bracie, to jednak łączyło ich wspólne powołanie, którego jednym z jawnych znaków było właśnie braterstwo. Zatem był on dla niej bratem, Klara jednak o tym nie wspomina. Nie akcentuje ona braterstwa być może dlatego, by podkreślić swą zależność od Franciszka, by uwypuklić niejako jego pierwszeństwo.

 

Z pism Klary przebija wielki szacunek do Franciszka, miłość względem niego, wdzięczność i podziw. Widziała w nim człowieka, którego Bóg wybrał i obdarzył niesłychanymi łaskami. To ją w nim pociągało. Ona w niczym nie chce go przyćmić, ani przez moment nie promuje siebie. Od ośmiu wieków niezmiennie - na własne życzenie - pozostaje w cieniu Franciszka, a wszystkim pragnącym iść drogą Pańską ukazuje jako wzór Biedaczynę, nie siebie. Uważa się raczej za osobę, która jedynie stara się dorastać do jego wielkości i świętości.

 

Klara swoją relację z Franciszkiem nigdy nie nazwała przyjaźnią. Jak widać, ona tę więź widziała w innych kategoriach. W pewnym sensie jednak była to przyjaźń: mieli te same ideały, te same pragnienia duchowe - patrzyli zatem w tym samym kierunku. Przede wszystkim zawsze zostawiała innym przestrzeń wolności. Nigdy nikogo do przyjaźni nie zmuszała i nie próbowała przywiązywać chorobliwie do siebie. Każdy, kto chciał, mógł przyjść i znaleźć miejsce w jej modlitwie i sercu. Każdy też mógł w wolności odejść. Pozwalała, by to sam Pan dawał jej przyjaciół, braci, siostry... Nie wyszukiwała na siłę wciąż nowych znajomości i kontaktów. Potrafiła być wierna starym przyjaźniom, a jednocześnie otwarta na nowe. Miała dla innych czas, by ich wysłuchać, pocieszyć, umocnić. Do tych, którzy byli daleko, pisała listy (np. do Agnieszki z Pragi). Budowała swe przyjaźnie na prostych, wręcz prozaicznych, gestach dobroci, takich jak np. mycie stołków siostrom chorym. Bo prawdziwa przyjaźń to nie wzniosłe słowa, ale wzajemna pomoc i życzliwość w codzienności.

 

Jeśli przyjaźń oznacza szczególne porozumienie serc, bliskość i wzajemne zaufanie, to z pewnością takie elementy możemy odnaleźć w relacji, jaka łączyła Klarę z Jezusem. Znała Go wprawdzie od dzieciństwa, wzrastając w domu przylegającym wręcz do asyskiej katedry (sic!), ale pod wpływem kazań i pouczeń Franciszka poznała Go jeszcze lepiej i głębiej. Od tego momentu, już jako nastolatka, zaczęła świadomie przeżywać i kształtować swoją relację z Bogiem. W efekcie zdecydowała się na ucieczkę z domu rodzinnego i podjęcie życia w pokucie, by już nie tylko przyjaźnić się z Jezusem, ale oddać Mu całą siebie, swoje serce i swoje życie. Wiele lat później, w dokumencie zawiadamiającym o jej śmierci, autor (najprawdopodobniej ktoś z kurii rzymskiej) przedstawia Klarę jako tę, która od wczesnego dzieciństwa poświęcała czas na pobożną kontemplację, aż w końcu odrzucając daleko od siebie miłość zmysłową, z ogromnym oddaniem powierzyła lilię czystości swego dziewictwa zaślubinom z Chrystusem, i tak mocno z Nim się zaręczyła pierścieniem umiłowania, iż obdarzona rzucającą się w oczy urodą, przebogatym posagiem i szlachetnymi przodkami, gdy tylko osiągnęła wiek małżeński, przywdziała ubogi habit zamiast ślubnej purpury, żałobny strój zamiast weselnego, a w miejsce kosztownej zapaski przewiązała się pasem pokutnym. Przyjaźń przerodziła się w miłość!

 

Ta wielka i czuła miłość do Jezusa oraz głębokie zapatrzenie w Mistrza przebija z pism Klary. Wszystko odnosiła do Niego, jej wzrok był nieustannie w Nim utkwiony. Wpatrywała się codziennie w Jezusa z krzyża San Damiano i w Jezusa obecnego w konsekrowanej Hostii. To Jego chciała jak najlepiej poznać, jak najmocniej kochać i jak najwierniej naśladować. Zrozumiała, że aby to czynić, trzeba wpatrywać się w Chrystusa jak w zwierciadło. Pojęła, że On jest obrazem Boga niewidzialnego, jest jakby lustrem, w którym Niewidzialny stał się dla nas widzialny. Odpowiedzią Klary na obraz, jaki ukazał się oczom jej duszy podczas medytacji tajemnic życia Jezusa, była wewnętrzna zgoda na to, by Chrystus sam przekształcił ją w siebie. Tak przemieniona mogła promieniować Jego blaskiem, czego świadectwo znajdujemy w „Bulli kanonizacyjnej". Jej bezpośrednie, miłosne doświadczenie Boga nosi znamiona kontemplacji wlanej. Jej pisma, a zwłaszcza listy, pełne są mistycznego ognia, który w niej goreje. Od tego ognia możemy zapalić i nasze lampy.

Otwierany 455 razy Źródło: kety.klaryski.org/
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła