Duszpasterstwo   
Święto Matki Bożej Gromnicznej: koniec bożonarodzeniowych szopek czy coś znacznie głębszego?
Dodano dnia 02.02.2023 09:11
Kilka lat temu pierwszy raz odwiedziłam puckie hospicjum. W głównym holu tlił się akurat płomień świecy. Mój synek zapytał pielęgniarza, po co się ona pali. Ten spokojnie odpowiedział, że to znak dla innych domowników, że właśnie w tym momencie ktoś w tym domu wybiera się w drogę do nieba.

Święto Ofiarowania Pańskiego częściej znane jest pod nazwą Matki Bożej Gromnicznej. Niewiele nam to mówi? Wiemy tyle, że oto kończy się czas śpiewania kolęd, a z kościołów znikają szopki i choinki. Tego dnia na mszę zabieramy ze sobą gromnicę albo inną świecę, która ma ją choć w małym stopniu imitować. Ot i na tym często kończy się całe przeżywanie uroczystości. Czy możliwe jest przeżycie jej na odrobinę głębszym poziomie?

 

Maryja ofiarowuje swoje dziecko
Maryja ofiarowuje Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej. To wydarzenie musiało być niezwykle ważne, skoro na kartkach Ewangelii znajdujemy jego opis. Pamiętam, jak kontemplowałam ten fragment na rekolekcjach ignacjańskich, które odbywają się w milczeniu. To było jedno z najgłębszych spotkań ze Słowem, jakie miało miejsce podczas tych rekolekcji. Od tamtego momentu widzę tę scenę zupełnie inaczej.

 

Maryja - w pełni zaufania - ofiarowuje swoje Dziecko. Przynosi je do świątyni i oddaje w ręce Symeona. Słowa starca skierowane do Maryi stały się dewizą mojego macierzyństwa. Nieraz moje matczyne serce przenika miecz - bólu, troski czy rozczarowania. Macierzyństwo jest drogą pełną zawirowań i cierpienia - również tego niezawinionego. W tym wszystkim objawia się jednak Boża moc i opieka, Jego błogosławieństwo.


Matczyne serce pełne lęku i kontroli
Zaufaj rodzicu i ofiaruj... Co czujemy, kiedy to słyszymy? Ofiarować dziecko w świątyni, na modlitwie? Co szczególnego widzimy w scenie, w której Symeon dotyka małego Jezusa? Czy my, rodzice, potrafimy błogosławić swoje dzieci i prosić o to błogosławieństwo innych, np. kapłanów? Czy potrafimy ufać Bogu i powierzać Mu je każdego dnia?

 

Ciągle się tego uczę, bo moje matczyne serce jest pełne lęku i chęci trzymania wszystkiego pod kontrolą - również tą złudną. Przeglądam się więc w tym słowie i proszę Maryję, żeby nauczyła mnie ufać tak, jak tylko Ona potrafi... Patrzę na siebie i wypatruję swoich Symeonów, bo wierzę w to, że Bóg dla każdego przygotował wiele błogosławieństw.

 

Gromnica to nie magiczny amulet
Gromnica: pozornie mało znacząca świeca. Dziś używana bardzo rzadko, więc w wielu domach już nieobecna. Dawniej wkładano ją w dłonie umierających. Dziś odchodzimy najczęściej w szpitalach bądź hospicjach, a tam niejednokrotnie nie dba się o duchowy wymiar umierania.

 

Gromnicę stawiano kiedyś w oknach, by stanowiła ochronę od gromów podczas burzy. Dziś często polegamy tylko na własnych siłach i urządzeniach, które montujemy na dachach. Bywa, że jedyną styczność z gromnicą mamy na chrzcie i przy odnowieniu przyrzeczeń chrzcielnych przed uroczystością Pierwszej Komunii.

 

Dla mnie gromnica sama w sobie - jako przedmiot - nie ma większego znaczenia. Nie podchodzę do niej magicznie - jak do amuletu. Jest raczej symbolem mówiącym o zaufaniu. Że śmierć nie jest końcem i że Maryja chce towarzyszyć nam w przejściu do nieba. Symbol troski, obecności, ochrony. Niczym uśmiech ukochanej osoby albo trzymanie za rękę, gdy w sercu czujemy jak wszystko się wali, kończy, boli.


Świeczka w puckim hospicjum

Pamiętam, jak kilka lat temu pierwszy raz odwiedziłam puckie hospicjum. W głównym holu tlił się akurat płomień dużej świecy. Mój synek zapytał pielęgniarza, po co się ona pali. Ten spokojnie odpowiedział, że to znak dla innych domowników, że właśnie w tym momencie ktoś w tym domu wybiera się w drogę do nieba.

 

Mały znak, cicha obecność, wsparcie. Święto, które z pozoru jest tylko „końcem świątecznej atmosfery", a tak naprawdę może nieść ze sobą ogrom duchowej treści. Tylko od nas zależy, jak do tego podejdziemy. Czy pomyślimy dziś o tym, jak często modlimy się za nasze dzieci, jak wspieramy chorych i umierających, i czy oby na pewno wszelkie nadzieje pokładamy w Bogu.

 

Niech ten dzień będzie szansą na spotkanie z Bogiem, który nieustannie powtarza nam, że jest, troszczy się, dba i czeka. Wystarczy wejść do swojej świątyni - jakkolwiek ją dziś pojmujemy.

Otwierany 141 razy Źródło: https://pl.aleteia.org/ Autor: Magdalena Urbańska
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła