Niezwykła relikwia Zmartwychwstania
Mieszkańcy Manoppello zawsze uważali, że obraz Twarzy
Chrystusa w ich kościele parafialnym został utrwalony w cudowny sposób
na chuście, która została położona w grobie na głowie Jezusa i stała się
świadkiem Zmartwychwstania.
Klaus Berger, profesor teologii i Nowego Testamentu na Wydziale
Teologii Ewangelickiej uniwersytetu w Heidelbergu, jeden z najbardziej
znanych współczesnych biblistów niemieckich, autor licznych publikacji
książkowych, pisze w niemieckim wydaniu Focusa, że "obraz twarzy Jezusa z
Manoppello jest pierwszą stroną Ewangelii. Ewangelia jest tekstem, a
poprzedza go ten właśnie obraz Zmartwychwstania (...). Według tradycji
żydowskiej, aby dowieść czegoś przed sądem, trzeba było przedstawić
dwóch świadków. I tu właśnie mamy dwóch świadków - Jana i Piotra, ale
też dwa dowody - dwa kawałki płótna: Całun Turyński i Oblicze z
Manoppello. Są to zatem dwa rzeczowe dowody Zmartwychwstania.
Zmartwychwstanie jest faktem, nie jest to teologiczna metafora.
Zmartwychwstanie jest rzeczywistością. I o tym mówi ów obraz z
Manoppello".
Pogrzeb poranionego i zakrwawionego ciała
wymagał, zgodnie z tradycją żydowską, użycia wielu płócien i chust. Z
ust i nosa umierającego Chrystusa obficie popłynęła krew. Ktoś ze
stojących pod krzyżem przycisnął lnianą chustę do Jego twarzy. Krwotok
był tak obfity, że trzeba było chustę złożyć i jeszcze raz przycisnąć do
twarzy Zmarłego. Ta lniana chusta, o wymiarach 855 na 525 mm, z
obfitymi plamami krwi i płynu surowiczego, zachowała się do naszych
czasów i od VIII w. znajduje się w najstarszym skarbcu Hiszpanii - w
katedrze w Oviedo. Badania naukowe stwierdzają, że ta lniana tkanina
pochodzi z I wieku. Jest to sudarion, czyli chusta, którą ocierano twarz
umierającego, zgodnie ze zwyczajem żydowskim. Rozmieszczenie plam krwi
znajdujących się na chuście z Oviedo jest w całkowitej zgodności z
odbiciem twarzy na Całunie Turyńskim. Na obu płótnach znajduje się krew
grupy AB, pochodząca od tego samego Człowieka.
Po zdjęciu z
krzyża ciało Jezusa zostało najpierw całe zawinięte w przeszło
czterometrowy lniany całun (sindon). Uczyniono tak, aby zgodnie z
żydowskim zwyczajem nie dotykać martwego ciała gołymi rękami i nie
rozlewać krwi. Aby nie dopuścić do otwarcia ust Zmarłego, do ich
przewiązania użyto jeszcze innej chusty, tak zwanej pathil, która
przechowywana jest w Cahors na południu Francji.
![](http://nauka.wiara.pl/files/old/nauka.wiara.pl/elementy/grob3.jpg)
Następnie
owinięto i obwiązano znajdujące się w całunie ciało szerokimi opaskami z
płótna (othonia), zawiązywanymi na krzyż, obficie wylewając przy tym na
zewnątrz i do wewnątrz oleje oraz wonności. Dopiero tak całkowicie
zawinięte i obwiązane jak kokon ciało Jezusa złożono do grobu i tam na
Jego głowie została położona drogocenna chusta z bisioru.
W
Ewangelii św. Jana czytamy o płótnach w pustym grobie Chrystusa. Według
tej relacji Piotr i "drugi uczeń" pobiegli wczesnym rankiem do grobu,
lecz ów "drugi uczeń" wyprzedził Piotra: "A kiedy się nachylił, zobaczył
leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także
Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące
płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z
płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do
wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i
uwierzył" (J 20, 5-8).
Wybitny znawca greki Antonio Persili w książce
Sulle tracce del Risorto (Tivoli 1988), korzystając z dorobku innych egzegetów oraz ojców
Kościoła (Cyryla Jerozolimskiego i Cyryla Aleksandryjskiego), proponuje
korektę tłumaczenia fragmentu z Ewangelii św. Jana (20,5-8): "Jan, kiedy
się nachylił, ujrzał leżące, nienaruszone płótna oraz chustę, która
była na Jego głowie, nie opadniętą tak jak płótna, ale podniesioną,
pozostającą w pozycji owinięcia w jednym miejscu".
Apostoł
Piotr, widząc nietknięte płótna grobowe, przez które cudownie
przeniknęło uwielbione ciało Jezusa, uwierzył w Zmartwychwstanie,
chociaż jeszcze nie widział Zmartwychwstałego. Podczas Zmartwychwstania
człowieczeństwo Jezusa zostało uwielbione. Zamieszkała w Nim "cała
Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała" (Koi 2, 9). Płótna grobowe, które
owijały martwe ciało Jezusa, po Jego Zmartwychwstaniu całkowicie opadły,
spłaszczyły się, ponieważ pozostały puste, gdy Zmartwychwstałe Ciało
przeniknęło przez nie. Tylko w miejscu głowy płótna grobowe zachowały
niezmieniony kształt, dlatego że wcześniej zostały mocno nasączone
krwiąi wonnościami, a po wyschnięciu stały się twarde jak karton. Sądzi
się, że właśnie na samym wierzchu głowy leżącego w grobie Jezusa, który
był szczelnie owinięty płótnami grobowymi, została położona chusta z
drogocennego bisioru - jako znak szczególnego szacunku. Ta wyjątkowa
relikwia znajduje się dziś w Manoppello.
Ewangelista Jan
spośród sześciu greckich wyrazów określających akt widzenia użył słowa
eiden - "ujrzał i uwierzył" (J 20, 8). Słowo to wskazuje na fakt, że się
nie tylko widzi, ale i rozumie. Święty Jan pragnął w ten sposób mocno
podkreślić, że kiedy zobaczył kształt nienaruszonych płócien, zrozumiał,
że ciało Jezusa w tajemniczy sposób przeniknęło przez płótna grobowe, a
więc Jezus musiał zmartwychwstać. Dlatego kiedy św. Jan zobaczył w
grobie kształt płócien, od razu uwierzył w Zmartwychwstanie Jezusa.
Zmartwychwstający Jezus zostawił nam szczególny znak swojej
Męki, Śmierci i Zmartwychwstania - przez cudowne odbicie całego swojego
ciała na płótnie grobowym, o długości 436 cm i szerokości 110 cm, w
które zostały zawinięte Jego zwłoki. Na Całunie jest odbity
fotograficzny, trójwymiarowy negatyw przodu i tyłu ciała, natomiast
liczne ślady krwi grupy AB są w pozytywie. Obraz jest ana-tomicznie
perfekcyjny i współczesna nauka nie jest w stanie go odtworzyć. Ciało
musiało w tajemniczy sposób przeniknąć przez płótna grobowe, gdyż nie ma
żadnych śladów odrywania, a krwawe strupy i struktura tkaniny są
nienaruszone. Ojciec Święty Jan Paweł II nazwał Święty Całun Turyński
"szczególnym świadkiem Paschy: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania"
(13.04.1980 r.). "Dla człowieka wierzącego - mówił Jan Paweł II -
istotne jest przede wszystkim to, że Całun to zwierciadło Ewangelii
(...). Całun jest znakiem naprawdę niezwykłym, odsyłającym do Jezusa,
prawdziwego Słowa Ojca..." (24.05.1998 r.). Zmartwychwstający Jezus
zostawił również odbicie swojej twarzy na Całunie z Manoppello. Jest
wielce prawdopodobne, że podczas Zmartwychwstania Chrystusa miało
miejsce tajemnicze promieniowanie, które spowodowało utrwalenie się
wizerunku twarzy na przezroczystym, cieniutkim welonie z bisioru
położonym na głowie zmarłego Jezusa. Naukowcy przypuszczają, że ten sam
rodzaj energii spowodował odbicie przodu i tyłu martwego ciała Jezusa na
Całunie Turyńskim.
Obydwa Oblicza: z Manoppello i wizerunku na Całunie Turyńskim, w 100% odpowiadają sobie w strukturze i wymiarachWszystko
wskazuje na to, że to sam Wcielony Bóg zostawił nam dwa wstrząsające
obrazy swój ego Boskiego Oblicza: jeden na Całunie Turyńskim, a drugi na
Chuście z Manoppello. Są one zapisem kulminacyjnego momentu w historii
ludzkości, w którym dokonało się definitywne zwycięstwo nad Szatanem,
grzechem i śmiercią. Syn Boży, stając się prawdziwym człowiekiem, mógł
jako Bóg wziąć w swoje człowieczeństwo grzechy wszystkich ludzi: "On się
obarczył naszym cierpieniem, (...) On dźwigał nasze boleści" (por. Iz
53, 4). Z dziejów każdego człowieka przejął wszystkie grzechy i śmierć.
Będąc sam bez grzechu, doświadczył, jak strasznym cierpieniem jest
grzech. W największym cierpieniu, w doświadczeniu największego zła
podczas męki i śmierci na krzyżu, Jezus był doskonale posłuszny Ojcu i w
ten sposób przezwyciężył grzech i śmierć, otrzymując od Ojca dar
zmartwychwstałego życia.
Wizerunek twarzy na Chuście z
Manoppello oraz odbicie przodu i tyłu martwego ciała na Całunie
Turyńskim nie zaistniały na skutek bezpośredniego kontaktu ciała z
płótnem, ale dzięki cudownej Bożej interwencji w trakcie
Zmartwychwstania Chrystusa. Otrzymaliśmy cudowny zapis kolejnych etapów
uwielbienia Chrystusowego człowieczeństwa. Na Całunie Turyńskim został
utrwalony obraz jeszcze martwego ciała Jezusa, ale już w momencie
rozpoczynającego się procesu Jego uwielbienia. Ciało już zaczęło
emanować tajemniczą energię, która z niezwykłą precyzją spowodowała
utrwalenie się na płótnie wizerunku całego ciała w fotograficznym
negatywie.
Próba rekonstrukcji sposobu zawinięcia ciała Jezusa
płótnami grobowymi
Natomiast na Chuście z Manoppello został utrwalony wygląd twarzy już
żyjącego Jezusa w fotograficznym pozytywie, ale jeszcze przed
zakończeniem procesu Jego uwielbienia; ponieważ widać na twarzy ślady
ran i opuchnięć. Kiedy po raz pierwszy widzi się Oblicze z Manoppello,
może się zrodzić uczucie zawodu, gdyż nie jest Ono tak piękne, jak byśmy
tego oczekiwali. Trzeba mieć jednak świadomość, że jest to Twarz Jezusa
zmartwychwstającego, a więc jeszcze nie w pełni uwielbionego. Piękno
Zmartwychwstałego Jezusa nieskończenie przekracza wszelkie nasze
wyobrażenia. Będziemy Go mogli oglądać i w pełni się Nim cieszyć dopiero
w niebie. Oblicze z Manoppello jest twarzą zmartwychwstającego
Chrystusa, w momencie Jego przechodzenia ze śmierci do życia. Dokonywało
się wtedy całkowite przeobrażanie zmaltretowanego w męce i śmierci na
krzyżu ciała Jezusa, który dobrowolnie został "przebity za nasze
grzechy, zdruzgotany za nasze winy (...). Nie miał On wdzięku ani też
blasku, aby na Niego patrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi (...) jak ktoś, przed kim się
twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic" (Iz 53, 5.2b-4).
Twarz z Manoppello jest obliczem zmartwychwstającego Chrystusa, ale
jeszcze ze śladami męki, a więc w procesie uwielbienia, całkowitego
przeobrażenia, "przyodziewania się tego, co zniszczalne, w
niezniszczalność, tego, co śmiertelne, w nieśmiertelność" (por. 1 Kor
15, 53).
Boskie Oblicze z Manoppello sprawia wrażenie, jakby
zostało namalowane światłem; zmienia swój wyraz w zależności od kąta
patrzenia i od rodzaju oświetlenia. Tylko w świetle słonecznym nabiera
pełnego wyrazu i piękna.
Najstarsza nazwa obrazu z Manoppello to
acheiropoietos,
która wskazuje na fakt, że nie został namalowany on ludzką ręką, a więc
jest dziełem samego Boga. Oblicze z Manoppello ukazuje prawdziwe
Oblicze Boga. Pan Bóg zostawił nam czytelny obraz prawdy o swoim
Wcieleniu, śmierci i Zmartwychwstaniu. Przez ten obraz jednoznacznie
potwierdził, że rzeczywiście stał się prawdziwym człowiekiem, że wziął
na siebie wszystkie nasze cierpienia i grzechy, że prawdziwie umarł i
zmartwychwstał, aby nas uwolnić od grzechu i śmierci oraz doprowadzić do
pełni szczęścia w niebie.
Suprapozycja
- nałożenie na siebie dwóch obrazów: Oblicza z Manoppello i wizerunku
na Całunie Turyńskim, potwierdza zgodność wszystkich proporcji, nawet
ranBoskie Oblicze z Manoppello jest
rzeczywiście niezwykłą relikwią zmartwychwstającego Pana. Jej
największym zadaniem jest wskazywanie nam wszystkim na rzeczywistą
obecność Osoby Zmartwychwstałego w tajemnicy Eucharystii.
"Eucharystyczna Hostia jest «chlebem całunowym·, w którym ukrywa się
Bóg" - pisał św. Tomasz z Akwinu. Eucharystia jest naszym największym
skarbem, gdyż jest to sam Jezus, który pragnie się dzielić z nami swoim
zmartwychwstałym życiem, uzdrawiać wszystkie nasze choroby ducha i
ciała.
Tak mówił Pan Jezus św. Faustynie: "Pragnę jednoczyć
się z duszami ludzkimi; rozkoszą Moją jest łączyć się z duszami. Wiedz o
tym, córko Moja: kiedy przychodzę w Komunii św. do serca ludzkiego, mam
ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie
zwracają uwagi na Mnie, pozostawiają Mnie samego, a zajmują się czymś
innym. O, jak mi smutno, że dusze nie poznały miłości. Obchodzą się z
Mną jak z czymś martwym" (Dz. 1385).
Wizerunek Oblicza Jezusa na Całunie Turyńskim, na Chuście z
Manoppello i przede wszystkim w eucharystycznej Hostii zaprasza nas
wszystkich do codziennej wytrwałej modlitwy i adoracji. Jednak "do
pełnej kontemplacji oblicza Pańskiego - pisze Jan Paweł II - nie możemy
dojść o własnych siłach, ale jedynie poddając się prowadzeniu łaski.
Tylko doświadczenie milczenia i modlitwy stwarza odpowiednie podłoże, na
którym może dojrzeć i rozwinąć się bardziej prawdziwe, adekwatne i
spójne poznanie tajemnicy, najwznioślej wyrażonej w dobitnych słowach
ewangelisty Jana: «A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I
oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy· (J 1, 14)" (list apostolski
Novo millennio ineunte).
Kardynał Meisner z Kolonii po przeczytaniu książki Boskie Oblicze.
Całun z Manoppello napisał: "Tym, co mnie osobiście najbardziej
poruszyło w tej książce, jest fakt, że tak zwane Oblicze z Manoppello
dokładnie pokrywą się z wizerunkiem utrwalonym na Całunie z Turynu. O
ile jednak w Turynie jest to oblicze malowane męką, o tyle to oblicze -
jak powiedziałem: całkowicie pokrywające się z wizerunkiem z Turynu -
malowane jest mocą wielkanocnego zwycięstwa. «Bóg żyje, Chrystus
zmartwychwstał· - takie jest orędzie tej książki. I dlatego tę książkę
warto przeczytać. Jest ona wielkim darem na początek nowego
tysiąclecia... W swoim brewiarzu mam małą reprodukcję Całunu z
Manoppello i zanim rozpocznę modlitwę, zawsze spoglądam w oczy Jezusa. A
On patrzy wprost w nasze serce. Jezus nie patrzy jak policjant czy
oficer śledczy, lecz Jego spojrzenie napełnia nas odwagą. Jeśli to
prawda, że najkrótszą drogą do spotkania dwojga ludzi jest spojrzenie, o
ileż bardziej dotyczy to spotkania człowieka z Bogiem. Spojrzenie jest
najkrótszą drogą do spotkania między Bogiem a człowiekiem. Muszę
przyznać, że w zrozumieniu tej prawdy bardzo pomogło mi właśnie
spotkanie z Całunem z Manoppello. Kiedy spojrzałem na to zagadkowe
płótno - które jest tak cienkie, że z daleka w ogóle go nie widać, że
aby je zobaczyć, musimy stanąć przed nim na wyciągnięcie ręki - poczułem
głębokie wzruszenie... Oblicze Jezusa z Manoppello bardzo głęboko
odbiło się w mojej duszy".
Otwierany 1408 razy
|
Źródło:
wiara.pl
|
Autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr |