Nawrócenie (4) - przemiana
Dodano dnia 08.08.2008 10:01
Tak się składa, że czytania z jutrzejszej niedzieli (Oz 6,3-6; Rz 4,18-25; Mt 9,9-13) pasują bardzo dobrze do tematu nawrócenia. W ramach kontynuacji tego wątku proponuję więc rozważanie do czytań z 10 niedzieli zwykłej (rok A).

Uwolnienie celnika

Jezus wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną». On wstał i poszedł za Nim.


Wyjście Mateusza z komory celnej i decyzja Abrahama o wyruszeniu z Ur Chaldejskiego to pewien schemat, który nam towarzyszy i powinien towarzyszyć w każdej sytuacji jako paradygmat (wzorzec) naszego życia. Wyjście z jakieś sytuacji, pozostawienie jej jest możliwe, jeśli się wierzy, że Ten, który powołuje ma moc spełnić to, co obiecuje. Jak mówi św. Paweł o relacji Abrahama do Boga: Uwierzył... i zostało mu poczytane za usprawiedliwienie. Swoje oparcie znalazł w Bogu.


Obraz komory celnej, jakkolwiek ją sobie wyobrażamy, możemy przenieść na życie każdego z nas. Jesteśmy także wielkimi celnikami: mamy swoje granice, dopuszczamy kogoś do naszego wnętrza, na nasz teren zawsze po pewnych pertraktacjach. Mogą być one bardzo różne: materialne i uczuciowe, poprawne i niepoprawne, delikatne i przewrotne czy gwałtowne. Jeśli mamy odwagę uznać, to dostrzegamy, jak układają się te relacje nasze z bliźnimi. Nie chodzi tutaj o zewnętrzny wymiar tych relacji, ale o nasze wewnętrzne nastawienie wobec kogoś czy czegoś na zewnątrz. Dlatego trzeba nam stale powoływania. Pan Jezus przechodzi i mówi: pójdź za mną, wyjdź stąd. Pójście za tym głosem jest to możliwe, jeśli wierzymy, że On ma moc spełnienia tego, co obiecuje, doprowadzenia do tego miejsca, dokąd powołuje (nie chodzi oczywiście tylko o powołanie specyficzne: kapłańskie czy do życia konsekrowanego).


... starajcie się zrozumieć, co znaczy: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary". Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.


Miłosierdzie jest tą właściwą chrześcijańską granicą, która stale jest granicą przemiany, opuszczenia siebie, wyjścia ku drugiemu. Człowiek bowiem jest gotów składać ofiary i całopalenia dla zachowania siebie, a to jest podstawową strukturą każdej religijności. Posłużę się bardzo prostym obrazem, który pokazuje, na czym polega przejście z jakiejkolwiek religijności do chrześcijaństwa: Jestem gotów chwycić barana za rogi, zanieść go Panu Bogu i złożyć na ofiarę, byleby On zostawił mnie w spokoju i spełnił to, co ja chcę, by spełnił to, co mnie się wydaje dobre dla mnie. Tymczasem Pan Bóg chce, byśmy zgodzili się na to, żeby to On nas chwycił - że tak można powiedzieć - za rogi, byśmy mogli stać się Jemu posłuszni i by On nas mógł prowadzić zgodnie z Jego wolą.

Chodzi o to, byśmy umieli być tymi, którzy zostawiają sytuację celnika i wchodzą w sytuację bliskości z drugim człowiekiem tak, że może siąść z nim przy stole, być razem z kimś innym, być z grzesznikiem, nie po to, żeby grzeszyć, lecz przeżywać i dawać miłosierdzie, przebaczenie. Dla tych, którzy mają swoje (kształtowane czasem przy pomocy Boga, ale swoje) poglądy co do sprawiedliwości, będzie to zawsze pewnym skandalem. Faryzeusze byli wzburzeni. Jezus jednak to uczynił, i uczynił do końca, do swojego Wyjścia - do tego, co wydarzyło się na krzyżu, gdzie opłacił On wszelkie cło za nas wszystkich, byśmy nie musieli być zamknięci w sobie. I nadal zasiada z nami - grzesznikami - do stołu...

Bp ZbK

Otwierany 3771 razy Źródło: radio.podlasie Autor: admin
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła