Świadectwa   
Mnie już nie ma
Dodano dnia 16.01.2014 09:21
„Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana"

 

 

To były pierwsze godziny Nowego Roku 2014. Rozmawiałam z pewnym zakonnikiem i zobaczyłam, że pod szkaplerzem ma metalowy krzyż. Zapytałam, czy każdy w jego zakonie taki ma. Odpowiedział, że tak. „Najpierw w nowicjacie był drewniany. Wtedy to ja byłem na krzyżu." Wyszeptałam: „ Teraz jest Was dwóch. Chrystus i Ty." Odpowiedział: „Nie, mnie już nie ma. Jest On. Wszystko, co widzicie to nie ja. To Jezus."

 

Po dziś dzień nie wiem jaką miałam minę, gdy usłyszałam te słowa, ale mocno odbiły się we mnie i moim sercu. W zasadzie wciąż się odbijają. I jakoś tak automatycznie przypominają mi się słowa św. Pawła: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus." Tak sobie po ludzku myślę, że ciężko jest pozwolić na to, by to, co moje - marzenia, pragnienia, plany, moja miłość własna, słabości, obawy i cała moja konstrukcja i ja sama dla siebie - umarła. Samej z siebie mnie na to nie stać. I wiem, że czasem wolę tkwić w tym, co nieraz jest moją słabością, grzechem, tym co mnie zniewala niż pozwolić Bogu, by we mnie działał. Niż pozwolić, by Bóg uwolnił mnie ode mnie samej. Wstyd się przyznać, ale niekiedy wole swoje życiowe bagno, które już dobrze znam i do którego zdążyłam się przyzwyczaić, niż ten plan jaki dla mnie ma Pan.

 

Taki to człowiek jest śmieszny, że zamiast wypłynąć na głębię wraz z Chrystusem pozwala, by dusił i niszczył go strach. Bo nie wiem, co w Swych planach co do mnie ma Chrystus. Nie wiem czego mnie pozbawi, co zabierze. I nie wiem czy w tym momencie, w którym zacznie mi różne rzeczy zabierać, czy to przypadkiem nie będzie za bardzo bolało. Na całe dla mnie i dla każdego z nas szczęście, Pan Bóg w stosunku do nas się nie poddaje i stoi u drzwi naszego serca i puka. Puka aż do skutku. A czasem nawet, gdy już widzi, że lada moment utopimy się we własnym błotku życiowym, wchodzi w nasze życie już bez pytania i podnosi nas. Zabiera to, co nas niszczy. I otwierają się nam oczy. Zaczynamy pozwalać Mu się prowadzić.

 

Z nieukrywanym podziwem patrzę na tych, których życie zmienia się całkowicie. Oni oddali Bogu wszystko. Za pewne niemało ich to kosztowało, ale oni wiedzą co, a raczej Kto w życiu jest najważniejszy. Oni wiedzą, że ich życie tak naprawdę nigdy nie należało do nich. Wiedzą, że to, co nawet dziś posiadają, nie jest ich. Wiedzą, że są pielgrzymami, że ich dom nie jest tu. Myślę, że mają tę świadomość, że Bóg nawet jeśli im coś odbiera, to jednak ma przeznaczone dla nich coś dużo lepszego i piękniejszego.

 

Staję i słyszę w uszach te słowa: „Mnie już nie ma." Dobrze, że Bóg stawia na mojej drodze takich ludzi, bo w jakiś sposób popycha mnie to do modlitwy i do tego, by stanąć przed Panem i prosić, by otwierał mnie na Siebie. By niszczył to, co jest we mnie, a czego On dla mnie nie chce. By mnie prowadził zgodnie ze Swoją wolą i uczył ufać, że to, co ma dla mnie jest faktycznie najlepsze i najpiękniejsze. I proszę Go bym już nie ja żyła, lecz On we mnie. Ja wiem, ja wierzę, że On może to we mnie uczynić. Patrzę, na tych ludzi, których życie Bóg przemienił, w których żyje już On Sam i nie widzę na ich twarzach smutku, lecz radość i pokój.

 

To już nie żyją oni, lecz Chrystus w nich. I wiem, że ja też tak chcę! A Ty?

Otwierany 1687 razy Źródło: ddak.wordpress.com/


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła