Duszpasterstwo   
Lourdes: Jestem Niepokalanym Poczęciem
Dodano dnia 08.12.2015 12:37
Lourdes jest dziś chyba największym sanktuarium maryjnym w Europie. Kto choć raz uczestniczył w odprawianej tam codziennie w wielu językach wieczornej procesji maryjnej z lampionami i śpiewał wraz z tysiącami innych "Po górach, dolinach...", nigdy tego nie zapomni.

 

Tłumy pielgrzymów, gwar, tłok, na ulicach wywołujące czasem mieszane uczucia sklepy z dewocjonaliami, oferujące figurki Matki Bożej w każdym rozmiarze. Pielgrzym może być tym wszystkim oszołomiony i zawiedziony. Wystarczy jednak pójść do bazyliki by zobaczyć inne, prawdziwe Lourdes: święte miejsce, gdzie ludzie z całego świata przyjeżdżają pogrążyć się w modlitwie, miejsce mocnej wiary i cudownych uzdrowień.

 

Lourdes w połowie XIX wieku było miejscowością zamieszkałą zaledwie przez 4 tysiące ludzi. Co zdarzyło się w tej małej wiosce we Francji? W połowie XIX wieku cała Europa przeżywała kryzys religijny. Duży wpływ miały wówczas poglądy, że przyszłość i wszelki postęp zależą wyłącznie od nauki, ściśle oddzielonej od sfery religii i nadprzyrodzoności. Zeświecczenie obejmowało najpierw elity społeczne, a potem również lud. Robotnicy i chłopi w wielu regionach szybko rozwijających się państw europejskich oddalali się od Kościoła. Tak było również we Francji. I wówczas w odstępie kilkunastu lat zdarzyły się w tym kraju dwa słynne objawienia: pierwsze - w 1846 w La Salette w Alpach, drugie - w 1858 właśnie w Lourdes u stóp Pirenejów. Zmieniły one bardzo wiele w ludowej religijności. Odrodził się jej spontaniczny charakter. Miliony ludzi na świecie zaczęło czuć, że Bóg jest wśród nich, interesuje się ich życiem i może im pomóc. Zaczęły się masowe pielgrzymki do miejsc objawień...

 

Uboga wieśniaczka

 

W La Salette Matka Boża ukazała się dwojgu pastuszków. Również w Lourdes wybrała ubogą wieśniaczkę, której ukazała się 18 razy. W roku 1858 Bernadetta Soubirous miała 14 lat. Brakowało jej wszystkiego: pieniędzy, zdrowia, wykształcenia. Często chorowała, nie chodziła do szkoły. I właśnie ją, swoją "najbiedniejszą córkę" wybrała Matka Boża dla przekazania ludziom orędzia.

 

11 lutego 1858 r. wraz z siostrą i przyjaciółką Bernadetta wyszła z domu zebrać drewno na opał nad rzeką, w okolicach groty, poniżej skały Massabielle. Musiała przejść przez rzekę, aby dogonić towarzyszki. Tak opisała to, co się wtedy zdarzyło: "Kiedy zdjęłam pierwszy but usłyszałam hałas, jakby podmuch wiatru, wtedy odwróciłam głowę w kierunku łąki. Widziałam, że drzewa się nie poruszały, więc powróciłam do ściągania butów. Znowu usłyszałam ten sam hałas. Kiedy podniosłam głowę w stronę groty, ujrzałam Panią ubraną na biało. Miała białą suknię, biały welon, w pasie błękitną szarfę i różę na każdym bucie - żółtą, w takim samym kolorze jak łańcuszek jej różańca. Trochę się wystraszyłam. Sądziłam, że to złudzenie. Przecierałam oczy. Jeszcze raz popatrzyłam i widziałam cały czas tę samą Panią. Wsunęłam rękę do kieszeni i znalazłam w niej mój różaniec. Zrobiłam znak krzyża. Lęk, jaki odczuwałam zniknął. Uklękłam. Odmówiłam różaniec w obecności tej pięknej Pani. Zjawa przesuwała różańcowe paciorki, ale nie poruszała wargami. Kiedy skończyłam różaniec - nagle znikła."

 

W niedzielę 14 lutego Bernadetta powróciła do groty z przyjaciółkami. Chciała sprawdzić, czy wizja nie była złudzeniem. Przy grocie uklękła i rozpoczęła różaniec. Po odmówieniu jednej dziesiątki ujrzała tę samą Panią. Kropiła Ją wodą święconą, chcąc Ją przepędzić, o ile nie pochodzi od Boga. "Im bardziej kropiłam Ją wodą święconą, tym bardziej się uśmiechała..." - napisała Bernadetta.

 

Pani przemówiła

 

Matka Boża przemówiła dopiero za trzecim razem, 18 lutego. Z Bernadettą przyszli wówczas dorośli. Za ich radą zaopatrzyła się w papier i atrament. "Kiedy po przybyciu tam zaczęłam odmawiać różaniec - napisała Bernadetta - ujrzałam piękną Panią po pierwszej dziesiątce. Powiedziałam jej, że jeśli byłaby tak dobra i chciała mi coś powiedzieć, to proszę, aby to zapisała. Wtedy Ona uśmiechnęła się i powiedziała mi, że tego, co ma mi do powiedzenia nie trzeba zapisywać." Następnie Matka Najświętsza zapytała ją, czy zechciałaby przychodzić w to miejsce przez 15 dni. Dziewczynka zgodziła się. Usłyszała w odpowiedzi, że Pani nie obiecuje jej szczęścia na tym świecie, ale w przyszłym. "Powróciłam tam przez następne piętnaście dni. Ujrzałam wizję we wszystkie dni z wyjątkiem jednego poniedziałku i jednego piątku. Otrzymałam też 3 tajemnice, których nie wolno mi było nikomu powtórzyć." - napisała później o tych niezwykłych spotkaniach.

 

Cudowne źródło

 

Po czterech objawieniach milczących, wypełnionych kontemplacją i modlitwą - 24 lutego Matka Boża dała Bernadetcie nakaz, który powtarzała przez kilka następnych dni: "Proście Boga o nawrócenie grzeszników". Potem zapytała, czy "byłoby jej trudno uklęknąć i pocałować ziemię w akcie pokuty za grzeszników." Po raz pierwszy wypowiedziała słowo: "pokuta".

 

25 lutego Maryja powtórzyła: "Pokuty! Pokuty! Pokuty!". Potem poleciła Bernadetcie zjeść roślinę, która tam rosła, iść do źródła, napić się i obmyć się w nim. "Nie widząc źródła - opowiada Bernadetta - skierowałam się ku rzece. Pani jednak powiedziała mi, że to nie tam, i dała mi znak palcem, abym podeszła pod skałę. Zrobiłam tak. Znalazłam tam zaledwie odrobinę wody, jakby błoto, i z ledwością mogłam jej nabrać. Zaczęłam drążyć ziemię. Po chwili mogłam nabrać wody, ale trzy razy ją wyrzuciłam. Dopiero za czwartym razem mogłam się napić, tak bardzo woda była brudna." W ten sposób zostało odkryte źródło, które nigdy nie wyschło i stało się narzędziem licznych uzdrowień.

 

2 marca 1858 Bernadetta otrzymała podwójną misję: powiedzieć kapłanom, żeby przyszli w procesji oraz wybudowali kaplicę. Nie wiedziała, kim była ukazująca się jej Pani. Proboszcz polecił, by o to pytała. Kiedy dziewczynka stawiała pytanie, Pani, zamiast odpowiedzieć, uśmiechała się w milczeniu.

 

Uśmiech Matki Bożej

 

25 marca, w święto Zwiastowania, Bernadetta zapisała: "Zapytałam trzykrotnie, kim jest. Ona cały czas się uśmiechała. Wreszcie spróbowałam czwarty raz. Dopiero wtedy powiedziała mi, składając ręce na wysokości klatki piersiowej, że jest Niepokalanym Poczęciem."

 

Stojąca w Grocie figura Matki BożejJeszcze dwa razy Bernadetta ujrzała w grocie massabielskiej milczącą, uśmiechającą się i modlącą Matkę Najświętszą. 7 kwietnia objawienie trwało blisko godzinę, obecnych było kilkaset osób. Płomień świecy dotykał przez wiele minut palców Bernadetty, nie pozostawiając na nich żadnego śladu, o czym zaświadczyli obecni. 16 lipca Bernadetta ujrzała po raz ostatni Maryję bardziej piękną i promienną niż wcześniej. Ostatni raz tu na ziemi... Objawienia zostały zatwierdzone 18 stycznia 1862 przez biskupa diecezji Tarbes, J. E. Laurencea, jako autentyczne i nie budzące wątpliwości.

 

Objawienia Matki Bożej w Lourdes miały miejsce w 1858 r. Cztery lata wcześniej, w 1854 r., papież Pius IX w specjalnym dokumencie ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. W bulli "Ineffabilis Deus" znalazły się następujące słowa: "Określamy, że jest przez Boga objawiona i dlatego musi być w sposób stały i mocny przyjęta ta nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Dziewica Maryja w pierwszej chwili swego poczęcia została ustrzeżona od wszelkiej zmazy grzechu za szczególniejszą Boga Wszechmogącego łaską i przywilejem ze względu na zasługi Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego".

 

Dzięki Lourdes kult maryjny przybrał niespotykaną do tej pory siłę. Wkrótce po objawieniach zaczęto budować w Lourdes świątynie. W 1876 r. zakończono prace przy bazylice koło groty Massabielle. Obecnie bazylika jest dwupoziomowa. Pod koniec XIX w. dobudowano kościół Różańcowy. W 1958 r. powstała jeszcze podziemna bazylika św. Piusa X.

 

W Grocie stoi figura przedstawiająca Matkę Bożą wyrzeźbiona w marmurze przez francuskiego artystę polskiego pochodzenia, Josepha Fabischa. Stanęła ona w niszy 4 kwietnia 1864 roku.

 

Artyście trudno było ustalić wygląd Pięknej Pani. Żadna z pokazywanych Bernadetcie reprodukcji obrazów nie odpowiadała temu, co dane jej było zobaczyć. Najtrudniejsze okazało się ustalenie rysów twarzy. Na żadnym z dzieł Bernadetta nie odnalazła niezwykłego wyrazu oczu i uśmiechu Maryi. W końcu, nie widząc innego sposobu, artysta poprosił dziewczynkę, żeby spróbowała uśmiechnąć się i popatrzeć w podobny sposób... Posąg poświęcił biskup Bertrand Laurence.

Otwierany 1314 razy Źródło: wiara.pl
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła