Jak Wniebowzięta Rzeczpospolitą ocaliła
Opieka Matki Bożej
15 sierpnia – podobnie jak 3 Maja – jest datą bliską sercu każdego
Polaka. Od 1992 r. obchodzimy ten dzień znowu jako święto państwowe i
kościelne: wspominając Bitwę Warszawską 1920 r., świętujemy Dzień Wojska
Polskiego i oddajemy cześć Wniebowziętej Maryi Pannie. „Cud nad Wisłą”
był wymownym znakiem Jej opieki nad naszym narodem.
Najważniejszym wydarzeniem Roku Świętego 1950 było ogłoszenie przez Piusa XII – konstytucją apostolską Munificentissimus Deus – dogmatu o Wniebowzięciu: „...powagą Pana Naszego Jezusa Chrystusa,
świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz Naszą ogłaszamy, wyjaśniamy i
określamy, jako dogmat przez Boga objawiony, że Niepokalana Bogarodzica
zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu biegu życia ziemskiego, została z
ciałem i duszą wzięta do niebieskiej chwały”.
Droga do dogmatu
Ale
ta prawda wiary nie została odkryta dopiero w połowie XX w., bo i samo
święto ma starożytny rodowód. Na Wschodzie – przez analogię do Paschy
Chrystusa – nosi nazwę „Małej Paschy”, a poprzedza je dwutygodniowy post
„uspienski”. Na początku VI w. w Palestynie i Syrii świętowano
Zaśnięcie Maryi, a cesarz Maurycy rozciągnął je na całe cesarstwo
wschodnie. Podobne święto obchodzono we Francji, a w VII w. Sergiusz I –
papież pochodzący z Syrii – nazwał je świętem Zaśnięcia Maryi; w
następnym stuleciu przyjęła się nazwa Wniebowzięcie NMP.
Podczas soboru watykańskiego I wielu Ojców wnosiło o dogmatyzację
owej prawdy, ale wkrótce sobór został przerwany. W 1900 r. bł. Bartolo
Longo zainicjował ruch na rzecz ogłoszenia dogmatu o Wniebowzięciu.
Petycję w tej sprawie z 1940 r. podpisało ponad sześć milionów osób, w
tym ponad pięciuset biskupów. Wśród próśb słanych do Rzymu był także
list polskich biskupów z 1936 r. Pius XII w 1946 r. skierował do blisko
1200 biskupów świata list „Deiparae Virginis Mariae” z dwoma pytaniami:
czy Wniebowzięcie co do ciała może być ogłoszone jako dogmat? Czy tego
pragną oni sami ze swoim klerem oraz wiernymi? Przytłaczająca większość
chciała dogmatyzacji.
Z twarzą ku Niebu
Orzeczenie
Piusa XII było więc potwierdzeniem wiary całych pokoleń chrześcijan.
Choć ikonografia ukazywała często Wniebowzięcie jako uniesienie uśpionej
Maryi ku chmurom, tak naprawdę nie ma znaczenia, w jaki sposób odeszła z
tego świata. Najważniejsze, że otrzymała nowe, uwielbione ciało, bo
chodzi nie tylko o „zmianę miejsca”, ale i o „zmianę stanu” (KKK 974).
Apostoł Narodów wyjaśniał Koryntianom (I Kor 15, 35-49) różnicę
między ciałem ziemskim (adamowym) a niebieskim (chrystusowym). Św. Paweł
tłumaczył, że od chrztu obumiera w nas „stary człowiek” i stopniowo
przyoblekamy się w duchowe ciało Chrystusa. Skoro jednak Maryja, jako
„nowa Ewa”, była Niepokalanie Poczęta – wolna od grzechu pierworodnego –
nie było w Niej „starego człowieka”, który musiałby obumrzeć. Jej ciało
nie podlegało więc rozkładowi. Apostoł wyraził to słowami: „Oto
ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy
odmienieni” (I Kor 15, 51). Wniebowzięcie jest ukoronowaniem przywilejów
Maryi: Bożego Macierzyństwa, Niepokalanego Poczęcia i Dziewictwa.
Nam zaś tajemnica ta przypomina o ostatecznym przeznaczeniu: mamy
kroczyć przez życie – dbając o duszę i o godność ciała – z twarzą
zwróconą ku Niebu, gdzie znajduje się nasza ojczyzna.
Zielna albo Korzenna
W
polskiej pobożności i tradycji ludowej uroczystość Wniebowzięcia zwana
jest Świętem Matki Boskiej Zielnej, zaś w Czechach – Matki Boskiej
Korzennej. Ze świętem łączy się bowiem zwyczaj święcenia plonów pól,
sadów, lasów i łąk, czyli kłosów zbóż, owoców, ziół i kwiatów. Są one
symbolem Maryi, która była „najdoskonalszym owocem ziemi”. W tym dniu
błogosławiono także wiązanki kwiatów, które pozostawiano wśród upraw z
nadzieją na dobre zbiory. Świętu Wniebowzięciu towarzyszyły czasem
dożynki, zgodnie z porzekadłem: „Na Wniebowzięcie zakończone żęcie”.
W drugiej połowie XIX w. świecka mistyczka Służebnica Boża Wanda
Malczewska usłyszała z ust Maryi Panny: „Uroczystość dzisiejsza wnet
stanie się świętem narodowym dla was, Polaków, bo w tym dniu odniesiecie
świetne zwycięstwo nad wrogiem”. I rzeczywiście, w 1923 r. marszałek
Józef Piłsudski ustanowił 15 sierpnia Dniem Żołnierza.
Po trupie Polski do serca Europy
To
hasło ze sztandarów bolszewików, którzy chcieli rozprawić się z
polskimi „panami”, aby rozniecić płomień światowej rewolucji w Europie
Środkowej. Polska armia miała zostać rozbita już na błotach poleskich.
Po unieważnieniu ustaleń pokoju w Brześciu Sowieci rozpoczęli
operację zbrojną „Wisła”, której celem była rewizja polskiej granicy
wschodniej. Dało to w 1919 r. początek wojnie polsko-bolszewickiej,
która trwała do 1921 r. Pod koniec kwietnia 1920 r. nastąpiła polska
ofensywa na Kijów, która miała doprowadzić do sojuszu z Ukrainą. Tydzień
później armia dowodzona przez Tuchaczewskiego rozpoczęła kontrofensywę.
Lance do boju, szable w dłoń – bolszewika goń!
W
słynnej bitwie pod Radzyminem poległ ks. Skorupka; z krzyżem w ręku
prowadził do boju ochotników – gimnazjalistów, których wcześniej
katechizował. Kiedy 13 sierpnia bolszewicy pojawili się u bram Warszawy,
do obrony stanęli żołnierze Frontu Północnego pod dowództwem gen.
Józefa Hallera.
Znakomitym posunięciem okazało się przegrupowanie wojsk polskich i
uderzenie na Rosjan od skrzydeł. Atak Tuchaczewskiego został odparty, a
nad Wkrą armia gen. Sikorskiego przeprowadziła szturm na pozycje
sowieckie; towarzyszyło mu uderzenie znad Wieprza. Front sowiecki został
przerwany pod Kockiem. W Ciechanowie zniszczono bolszewicką
radiostację, dzięki czemu przerwana została łączność walczących
oddziałów ze sztabem. We wrześniu, pod przegranej bitwie wojsk
Tuchaczewskiego nad Niemnem i klęsce Armii Konnej Budionnego pod
Komarowem i Hrubieszowem, bolszewicy zostali zmuszeni do wycofania się.
Bitwa Warszawska rozegrała się pomiędzy 13 a 25 sierpnia 1920 r., a
szef misji brytyjskiej w Polsce, lord D’Abernon, uznał ją za osiemnastą
bitwę w dziejach świata. Dzięki zwycięstwu Polska zachowała
niepodległość, a Sowieci utracili możliwość rozpętania ogólnoświatowej
rebelii, która miała doprowadzić do wspólnej granicy Rosji oraz Niemiec
i czwartego rozbioru Polski.
„Cud nad Wisłą”
Sceptycy
powiadają, że to nie cud, bo o zwycięstwie zadecydował geniusz Józefa
Piłsudskiego oraz generałów Tadeusza Rozwadowskiego oraz Władysława
Sikorskiego, a także męstwo polskiego żołnierza, złamanie przez
kryptologów szyfrów sowieckich oraz błędy popełnione przez bolszewików.
Godzi się jednak przypomnieć, że cała Polska tętniła w tych dniach
modlitwą: świątynie były wypełnione wiernymi, trwały całonocne adoracje
błagalne i celebrowano liczne Msze Święte. Od 7 sierpnia rozpoczęła się w
Częstochowie Nowenna błagalno-pokutna, a na placu przed Jasną Górą
wierni leżeli krzyżem, błagając Królową Polski o ocalenie Ojczyzny.
Kiedy bolszewicy stanęli u bram stolicy, z warszawskiej katedry św. Jana
na plac Zamkowy ruszyła procesja błagalna z relikwiami polskich
patronów. Znane są relacje żołnierzy, którzy w noc przed bitwą wiedzieli
na obłokach Maryję z Dzieciątkiem.
Prymas Polski kard. Edmund Dalbor w imieniu biskupów polskich zwrócił
się do Benedykta XV z prośbą o błogosławieństwo dla Polski na walkę „z
wrogiem Krzyża Chrystusowego”, a biskupi apelowali do episkopatów świata
o „szturm modłów do Boga za Polskę”. A wszystko po to, aby Polska, raz
jeszcze, mogła skutecznie wypełnić rolę przedmurza chrześcijańskiej
Europy.
Michał Gryczyński