Grzech i cierpienie
Dodano dnia 26.01.2012 21:24
Krzysztof Wons SDS
Grzech i cierpienie
Każda droga jest święta, bo na niej szatany ludzi napadali,
bo na niej ludzie z grzechów powstawali.
Grzech i rana po grzechu
Nie ma człowieka, któryby nie zgrzeszył i nie ma człowieka, któryby nie
cierpiał z powodu grzechu. Nie ma ciosu, który nie zostawia rany. Nie ma
grzechu, który nie powoduje zranienia. Symptomy bólu z powodu grzechu
są w pewnym stopniu podobne u wszystkich: smutek, dławiące uczucie
przygnębienia, moralna, psychiczna i duchowa pustka. W doświadczeniu
grzechu jesteśmy sobie bardzo bliscy - jesteśmy "bliźniakami". Nikt z
nas nie obronił się przed bolesnym wejściem w ten stan. Każdy z nas nosi
w sobie dotkliwe przeżycie grzechu ...i rany, które pozostawia po
sobie.
Naszym grzechem ranimy nie tylko siebie ale także innych, najbardziej
tych, którzy żyją najbliżej nas. I odwrotnie: ranią nas i zadają nam
cierpienie grzechy drugich osób. W dramacie pierwszych rodziców Adama i
Ewy zawiera się dramat każdego z nas: najbardziej ranią się grzechem
osoby ze sobą związane. Najbardziej boli rana zadana najpiękniejszym i
zażyłym więzom. Najmocniej krwawi rana zadana naszej relacji z Bogiem.
Św. Jan, w swoim pierwszym liście odwołuje się do tego trudnego
doświadczenia i pokazuje, że dotyczy ono każdego z nas. Przestrzega
przed "pułapką zaprzeczania" tej prawdzie. Mówi prosto i dosadnie:
"Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu to samych siebie oszukujemy i nie ma w
nas prawdy" (1J 1,8). Jan przestrzega, że zaprzeczanie prawdzie o
grzechu jest postawą bardzo niebezpieczną. Okłamywanie samego siebie,
nie dopuszczanie do siebie prawdy, że "zgrzeszyłem" prowadzi do
zakłamania. Rany, do których nie potrafimy się przyznać będą pogłębiały
nasze cierpienie. Więcej. Rany nie odkryte i nie leczone potrafią
śmiertelnie zakażać życie. Z odkrywaniem prawdy o grzechu i o ranach po
grzechu, związany jest nieraz silny ból. Nie jest łatwo zgodzić się na
ten ból i świadomie się z nim spotkać. Rodzi się pokusa, aby nie
przyznać się do bólu, który przypomina o ranie...
Nie sam fakt popełnionego grzechu i rany, które po sobie pozostawia są
źródłem największego bólu. Powodem największego cierpienia, które może
się pogłębiać, jest tłumienie bólu, który wywołuje rana grzechu.
Człowiek wchodzi wtedy w stan powiększonego cierpienia - w stan trwania w grzechu.
Trwanie w stanie grzechu męczy i rani najdotkliwiej. Chodzi o postawę,
przez którą człowiek zwodzi i oszukuje samego siebie; nie chce przyznać
się w swoim sumieniu do zła którego się dopuścił. Najbardziej obolałym
staje się człowiek wtedy, gdy pozwala siebie długi czas maltretować
przez poczucie grzechu, przez zranienia i krzywdy, które wyrządził
grzech.
Nie wolno nam zapominać, że na przedłużaniu tego stanu bardzo zależy
Złemu. Zły czyni wszystko, aby człowiek zamknął się w stanie grzechu i w
cierpieniu, który wywołuje. Chce utrzymać człowieka w tym stanie, aby
się wewnętrznie dręczył, smucił, rozczarował aż do zniechęcenia sobą, aż
odrzucenia siebie. Zły stara się o to, aby człowiek nie wykrzyczał
własnego grzechu i pozostał w matni grzesznego cierpienia.
W naszym rozważaniu będziemy przyglądali się człowiekowi w stanie
grzechu. W świetle słowa Bożego, będziemy chcieli zobaczyć absurdalność
tego stanu i jego bolesne skutki. Chciejmy spotkać się z człowiekiem,
który cierpi z powodu grzechu i trwania w grzechu.
Pierwsze cierpienie po grzechu
Słowo Boże z dużą wnikliwością przedstawia nam pierwsze
przeżycie człowieka zaraz po tym, jak dopuścił się grzechu. Jest to
przeżycie, które przewraca "do góry nogami" i zniekształca ludzkie
spojrzenie na siebie, na drugiego człowieka i na Boga. Do tej pory
przeżywał te relacje w pokoju i w poczuciu bezpieczeństwa. Pojawienie
się grzechu w sercu człowieka sprawia, że zaczyna postrzegać relacje
jako źródło niepokoju, wstydu i lęku. Grzech dramatyzuje spojrzenie na
ludzkie życie i wprowadza w nie uczucie zawodu, samo-oszukania a nawet
przerażenia.
Otwierany 1944 razy
|
Źródło:
katolik.pl
|
Autor: Krzysztof Wons SDS |