Duszpasterstwo   
Droga do ponownego odkrycia chrztu
Dodano dnia 12.02.2015 16:13

Droga do ponownego odkrycia chrztu
(Kiko Argüello mówi o Neokatechumenacie)

Wprowadzenie redaktora
Środki masowego przekazu mówią o niej niewiele, a także wewnątrz wspólnoty kościelnej istnieje sporo nieporozumień na jej temat. Tymczasem Droga Neokatechumenalna jest rzeczywistością, która będzie głęboko oddziaływać na Kościół trzeciego tysiąclecia. Prawie milion osób należących do wspólnot neokatechumenalnych w ponad stu krajach, tysiące kapłanów i kilkadziesiąt seminariów duchownych na całym świecie, setki parafii, które zdecydowały się przyjąć Drogę. "Stopa wzrostu" nie wskazuje na obniżenie. Katechumenat jest formułą starożytną, ale zaproponowany dziś ponownie stał się czymś tak całkowicie nowym, że wzbudza niepewności, które niekiedy przemieniają się w autentyczne prześladowania w stosunku do Drogi i do jej inicjatorów, hiszpańskiego malarza Franciszka Argüello, zwanego Kiko oraz Carmen Hernandes. Ta wrogość kontrastuje ze zdecydowaną i publiczną zachętą, jakiej wspólnotom neokatechumenalnym udzielił i nadal udziela Jan Paweł II, podobnie jak to uczynił wcześniej Paweł VI . Obecnie Kiko Arguello i inni odpowiedzialni za Drogę pracują nad ułożeniem statutu w związku z ostatecznym nadaniem kształtu i "wpisaniem" Drogi neokatechumenalnej w rzeczywistość eklezjalną.

Pytanie Redaktora: Czym jest Droga Neokatechumenalna?

Kiko Argüello: Jest droga nawrócenia, dzięki której można odkrywać bogactwa chrztu. Obecny proces sekularyzacji doprowadził bardzo wielu do porzucenia wiary i odejścia od Kościoła. Być może dlatego Pan pokierował nami, by w parafiach rozpocząć stopniową formację, poprzez którą można nieść pomoc odnowie soborowej i otworzyć drogę powrotu dla tych, którzy odeszli.
Droga neokatechumenalna nie jest nastawiona na tworzenie na tworzenie ruchu samego w sobie, ale na pomoc diecezjom i parafiom w otwarciu drogi inicjacji, która by służyła ewangelizowaniu współczesnego człowieka. Trzeba zaznaczyć, że Jan Paweł w swoim Liście mówi: "Uznaję Drogę neokatechumenalną jako stopniową formację katolicką, odpowiednią dla społeczeństwa i współczesnych czasów" oraz życzy "aby bracia w biskupie docenili i wsparli, wraz ze swymi prezbiterami, to dzieło służące nowej ewangelizacji". Droga neokatechumenalna jest zatem narzędziem w służbie biskupów i proboszczów, aby doprowadzić do wiary tylu ludzi, którzy ją porzucili.

 

Jaki związek zachodzi między Drogą Neokatechumenalną a katechumenatem Kościoła pierwotnego?

 

Argüello: W Kościele pierwotnym, pośrodku pogaństwa, gdy ktoś chciał stać się chrześcijaninem, musiał przejść stopniową formacją zwaną "katechumenatem" od słowa "catecheo", co znaczy "powoduje rozbrzmiewanie" i "słucham".
Możemy jednak zapytać: "czego słuchać?. Nie tylko Boga, który mówi w Piśmie świętym: katechumen, to taki człowiek, który nauczył się słuchać Boga mówiącego w naszej historii. Między religiami Wschodu, które uważają, iż przezwyciężyły namiętnosci chroniąc się w transcendencji poprzez techniki modlitwy (jak np. filozofia zen, thao, czy sam buddyzm), a Zachodem, gdzie nastąpiło rozdzielenie tego co święte i świeckie w religii naturalnej, co pociąga za sobą oddzielenie religii od życia, wielką rewolucją chrześcijaństwa jest wcielenie, to znaczy Bóg, który staje się człowiekiem w konkretnej historii ludzi.
Mówią Ojcowie Kościoła, że tym, co charakteryzuje chrześcijanina nie jest pokora, ani posłuszeństwo, ani świętość, ale rozróżnianie, bez którego nie ma ani pokory, ani posłuszeństwa, ani świętości. Co rozróżniać? - Sposób działania Boga w naszym życiu. Rozeznawać oszustwa demona oraz dlaczego w naszym życiu mają miejsce niektóre fakty, jaki jest ich sens...
Oto co oznacz podjęcie neokatechumenatu po chrzcie. Chrystus mówi do Samarytanki: "Uwierz mi, niewiasto, że nadchodzi godzina kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca... Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec". Na drodze inicjacji chrześcijańskiej katechumen odkrywa, że my jesteśmy prawdziwą świątynią, a zatem nasze życie jest liturgią świętości, której rytuałem jest Księga Psalmów.
Przede wszystkim jednak katechumenat Kościoła pierwotnego był oparty na syntezie Słowa. Zmiany życia i Liturgii. Kościół pierwotny posiadał przede wszystkim Kerygmat, to znaczy głoszenie zbawienia. To głoszenie dokonywało się przez apostołów wędrownych, jak Paweł i Sylas, i prowadziło do przemiany moralnej u tych, którzy słuchali. Wspierani przez Ducha Świętego, który towarzyszył apostołom zmienili oni styl życia. Ta zmiana życia była pieczętowana i wzmacniana przez sakramenty. Konkretnie: chrztu udzielano etapami. Droga neokatechumenalna pragnie ponownie odzyskać to stopniowe "dojrzewanie", tę syntezę Kerygmatu, zmiany życia i Liturgii.

 

Dlaczego nazywa się "neokatechumenat"?

 

Argüello: Dlatego, że jest proponowany w zasadzie ludziom już ochrzczonym, którzy nie posiadają wystarczającej formacji chrześcijańskiej. Także Adhortacja Ojca Świętego Jana Pawła II "O katechizacji w naszych czasach" (Catechesi tradendae) stwierdza, że bardzo wielu chrześcijan w parafiach jest "jakby katechumenami".
W 1974 roku, gdy byliśmy wezwani przez Kongregację do spraw kultu bożego, by przejrzeć ryt pierwszego skrutinium chrzcielnego, by obecni eksperci, którzy pod przewodnictwem biskupa Bunini, ówczesnego Sekretarza tejże Kongregacji, przygotowywali "Obrzęd inicjacji chrześcijańskiej dla dorosłych". Chociaż byli tacy, którzy chcieli, byśmy się nazywali "wspólnotami katechetycznymi", ostatecznie uzgodniliśmy z nimi nazwę "Neokatechumenat".

 

Jaka jest aktualna sytuacja Drogi Neokatechumenalnej?

 

Argüello: Droga neokatechumenalna istnieje w 105 krajach na pięciu kontynentach i liczy około 15 tysięcy wspólnot: jest obecna w ośmiuset diecezjach i pięciu tysiącach parafii. Pomogła w otwarciu 35 misyjnych seminariów diecezjalnych na całym świecie. Są rodziny z dziećmi, które pozostawiają wszystko - przyjaciół, dom, pracę - by udać się z misją (na misje) do najtrudniejszych miejsc na świecie: aktualnie takich rodzin jest ponad czterysta. Wielką radością jest dla nas liczba młodych, którzy pragną odkryć własną wiarę i dojrzewać w niej poprzez Drogę neokatechumenalną. Za wszystko jesteśmy wdzięczni Panu, chociaż nie brakuje prześladowań i koniecznych trudności.

 

Mówi Pan o rodzinach, które są na Drodze i opuszczają wszystko, by udać się z misją (na misje). Dlaczego to robią?

 

Argüello: Z wdzięczności. Ponieważ zostały uratowane i pragną, by inni mieli udział w tym samym zbawieniu. Jest bardzo wiele peryferii, na przykład w Ameryce Południowej, które zostały zalane sektami. Biskupi prosili nas o pomoc, biorąc pod uwagę te ogromne siedliska ludzkie pozbawione obecności Kościoła. Zostały więc posłane rodziny, z błogosławieństwem Ojca Świętego, które poprzez własne świadectwo oraz Słowo, rozpoczynają ewangelizowanie w najuboższych miejscach tworząc małe wspólnoty chrześcijańskie. Potem biskupi posyłają tam kapłanów, również dzięki seminariom Redemptoris Mater, i w ten sposób powstają nowe parafie, dając okazję tylu ludziom, którzy przeszli do sekt, by powrócili do Kościoła, jak to rzeczywiście się dzieje na przykład wśród biedoty mieszkającej w palafitach Guayaguil w Ekwadorze wśród "Pueblos jovenes" w Limie w Pern wśród górników Coronel w Chile, itp.

 

Jakie miejsce konkretnie wybraliście, by zapoczątkować Drogę?

 

Argüello: My niczego nie wybieraliśmy. To Pan, poprzez fakty, poczynając od baraków poprowadził nas do parafii, życzenie ówczesnego arcybiskupa Madrytu i na prośbę proboszczów. Tam doświadczyliśmy zadania, jakie Pan nam powierzył. Wystarczy pomyśleć o ogromnej potrzebie katechezy, jaka odczuwana jest w Kościele. Jest rzeczą pilną odkryć, co znaczy być chrześcijaninem, co znaczy otrzymać życie wieczne, co znaczy, że Chrystus zwyciężył śmierć. To nie to samo spotkać Chrystusa, albo Go nie spotkać. Człowiek, który nie spotkał Chrystusa ustawicznie znajduje się wobec wydarzeń śmierci, które go ograniczają i na które nie znajduje odpowiedzi, ponieważ nikt z ludzi nie zwyciężył śmierci. Kto spotkał Chrystusa i otrzymał z nieba Ducha Świętego, posiada w sobie życie wieczne, zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią, które mu pozwala wyjść na przeciw wydarzeniom śmierci w nowy sposób, to znaczy przejść ponad śmiercią. Jest to rzecz ogromna. Kiedy byliśmy chrzczeni pytano nas: "O co prosisz Kościół Boży?". Odpowiedź: "O wiarę". A następnie: "Co ci daje wiara?". - "Życie wieczne". To nie jest tylko takie sobie powiedzenie. Życie wieczne jest w nas. Mówi św. Jan: "Kto nienawidzi swego brata jest mordercą, a żaden nie posiada życia wiecznego". Wiara pozwala ci nie tylko nie nienawidzić twojego brata, ale również kochać wroga. My mówimy: "Jesteś chrześcijaninem? Pokaż, że masz życie wieczne". A jak można to pokazać konkretnie? W czym? Na Drodze sprawdza się to poprzez etapy skrutyniów, według praktyki stosowanej w katechumenacie pierwotnym, ponownie zaproponowanym dziś także przez "Obrzęd Inicjacji chrześcijańskiej dla dorosłych", gdzie w rozdziale IV stwierdza się, że ta droga, te etapy mogą być zastosowane także w stosunku do osób ochrzczonych, ale nie wystarczająco katechizowanych, albo nie bierzmowanych.

 

Wchodzimy w trzecie milenium chrześcijaństwa. Co Pana najbardziej niepokoi w czasach obecnych, w których żyjemy?

 

Argüello: Jesteśmy pogrążeni w kulturze wielości przekazu, w kulturze technologicznej, audiowizualnej. Jak podają statystyki, każdy Włoch spędza przed telewizorem 3 godziny i 40 minut dziennie. W niektórych krajach Ameryki dochodzi się do dziewięciu godzin. Jeśli przeprowadzimy poważną analizę treści, jakie każdy przyjmuje poprzez film, seriale telewizyjne, programy rozrywkowe, okrągłe stoły, itp., to co z tego wynika? Że konkretny człowiek otrzymuje przez wiele godzin dziennie, w sposób ciągły, antropologię, "katechezę"- by tak to określić, przeciwstawną Objawieniu.
Prawdziwe wyzwanie trzeciego milenium leży w tym, co możemy nazwać "rewolucją antropologiczną", która nas zalewa, także w sposób bardzo subtelny, przekazując wartości sprzeczne z wartościami chrześcijańskimi. Takie pojęcia jak natura, ciało, seksualność, rodzina, grzech... nie zawierają już w sobie treści chrześcijańskich. W jaki sposób Kościół odpowiada na to wszystko, skoro w naszych parafiach, dla ogromnej większości chrześcijan nie ma prawie niczego poza Mszą św. niedzielną?

 

Problem polega na tym, że taki sposób myślenia przenika także do chrześcijan, ta mentalność oddziałowuje także na Kościół. Jean Guitton, francuski filozof, przyjaciel Papieża VI opowiadał mi o dramatycznym zwierzeniu, jakiego przed nim dokonał Papież: "Powierzam Panu swój lęk" - powiedział do niego - "Zachodzi niebezpieczeństwo, że nie chrześcijański sposób myślenia przeniknie do Kościoła i pewnego dnia stanie się większością".

 

Argüello: To prawda. Jakiś czas temu zorganizowaliśmy w Nowym Yorku spotkanie biskupów poświęcone problemom budzącym zaniepokojenie, o których wspomniałem wcześniej. Jeden z biskupów australijskich opowiedział mi zdarzenie, które potwierdza to, o czym mówimy. Biskup ten był przekonany, że trzeba coś robić aby przeciwdziałać temu "dominującemu sposobowi myślenia". Postanowił więc zorganizować w telewizji program przeciw legalizacji eutanazji. Zebrał ludzi świeckich zaangażowanych z diecezji, aby zobaczyć w jaki sposób można by odpowiedzieć na kampanię prowadzoną w środkach przekazu na ten temat. Ze zdziwieniem zorientował się, że jego zaangażowani katolicy opowiadali się za eutanazją. Wszyscy myśleli tak samo jak telewizja.
Gdzie istnieje możliwość słuchania katechezy, otrzymania formacji, która mogła by przeciwstawić się tej kulturze? Jeżeli nie rozpoczniemy poważnego wychowania w wierze, będziemy w końcu, w sposób nieunikniony, myśleć w sposób narzucony nam przez środki społecznego przekazu. Dlatego wierzę, że Droga, podobnie jak nowe rzeczywistości eklezjalne i ruchy, posiada wielkie znaczenie w Kościele. Tylko dojrzała wiara może dziś odpowiedzieć na sekularyzację jaka nas otacza.

 

Ostatnio podczas Krajowego Kongresu Eucharystycznego, jaki miał miejsce w Bolonii, po raz pierwszy spotkali się publicznie założyciele i odpowiedzialni ruchów i nowych rzeczywistości eklezjalnych. Jakie znaczenie miało to spotkanie?

 

Argüello: To było bardzo ważne. Jesteśmy świadkami wydarzenia, jakie ma miejsce: Duch Święty tchnie na swój Kościół, pomimo naszych grzechów, aby mu pomagać. Nasze doświadczenie z różnych stron świata jest takie, Ze zawsze znajdowaliśmy pomoc w naszych grupach i ruchach: ze strony Comunione e liberazione ( Komunia i wyzwolenie) na uniwersytetach, ze strony kapłanów Opus Dei w parafiach, ze strony Fokolarynów, Charyzmatyków, itp. To bardzo ważne i ubogacające umieć sobie pomagać: wśród różnorodności posiadamy jedną i tę samą misję w stosunku do świata. Święty Paweł mówi, że Bóg ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami i nauczycielami celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do stanu człowieka doskonałego, do pełnej dojrzałości Chrystusowej (por. Ef 4,11-13). Trudności i problemy powstają w parafiach gdy spotykamy grupy świeckich i księży, którzy mają inną antropologię, a także inną chrystologię i eklezjologię.


Często się słyszy, że te nowe rzeczywistości eklezjalne i ruchy są trochę zamknięte i skoncentrowane na samych sobie. Niektórzy biskupi prosili aby były bardziej otwarte między sobą, bez przeciwstawień i rywalizacji...

 

Argüello: Jest to ocena wydana z zewnątrz i myślę, że nie odpowiada rzeczywistości. My doświadczamy czegoś zupełnie przeciwnego. To jest tak, jak z tymi uczniami, którzy przychodzą do Jezusa i mówią: "Tamci czynią cuda, a nie są z naszych",a On im odpowiada: "Nie zabraniajcie im tego. Nikt nie może czynić cudów w moje imię i mówić o mnie źle". My przekonujemy się o tym ustawicznie: to wszystko co zostało wzbudzone przez Ducha Świętego w Kościele, jest nam pomocą. To ci, co są na zewnątrz mówią, że jesteśmy podzieleni, że istnieją problemy.

 

Dlaczego w Kościele, gdy powstaje coś nowego, jakby automatycznie spotyka się z wrogością. Doświadczyliście tego także i wy, podobnie jak prawie wszystkie ruchy...

 

Argüello: Jest to reakcja normalna: myślę, że jest to fakt socjologiczny, który trzeba zaakceptować. Istotnie, gdy powstaje coś nowego wszyscy się pytają: "Kim oni są? Za kogo się uważają? Myślą, że są czymś lepszym od innych?. Oczywiście, doświadczyliśmy prześladowań wewnątrz Kościoła, zdarzyło się to i zdarza w różnych miejscach. Ja jednak zawsze myślę o św. Ignacym Loyoli, którego przed śmiercią zapytano o co się modli dla Towarzystwa, odpowiedział: "O prześladowania". Gdy idzie o moją osobę, uważam prześladowania za ogromną łaskę. Jest to jedyna rzecz, która upodabnia mnie troszeczkę do Chrystusa. A poza tym - nic, biorąc pod uwagę to, że jestem bardzo wielkim grzesznikiem.

 

Czy teraz ta wrogość się zmniejsza?

 

Argüello: Tak. Myślę, że wielu biskupów i proboszczów zna nas lepiej i widzą owoce tej rzeczywistości, która wzrasta: odbudowanie rodziny, młodzi w Kościele, powołania do seminariów, i tak dalej. W sierpniu w Paryżu, podczas spotkania z Papieżem, było bardzo wiele młodzieży z nowych rzeczywistości Kościoła, a wśród nich było pięćdziesiąt tysięcy młodzieży z Drogi. Na zakończenie mieliśmy spotkanie powołaniowe, któremu przewodniczył kardynał Lustiger. Podczas tego spotkania zgłosiło się pięć tysięcy młodych, by wstąpić do seminariów i do zakonów klauzurowych. My sami jesteśmy zaskoczeni tym, co się dzieje

 

Kilka lat temu miałem okazję czytać dokument zastrzeżony Kongregacji do spraw wychowania katolickiego. Kardynał, który wówczas stał na czele Kongregacji pisał, że przeprowadził wywiad, by odpowiedzieć na waszą prośbę o poparcie dla diecezjalnych seminariów misyjnych. Jednak większość ekspertów, którzy byli konsultowani, dała odpowiedź negatywną: "Nie można jakiemuś ruchowi powierzyć seminarium" - taka była synteza ich odpowiedzi. Sprawę rozstrzygnął osobiście Papież Jan Paweł II, który zdecydował powierzyć wam seminaria. Dziś na całym świecie jest ich 35. Po co są te seminaria? W jaki sposób powstały?

 

Argüello: Także i w tym przypadku sam Pan, poprzez fakty , ukazał nam swoje ślady. Papież wysłał już ponad sto rodzin w najtrudniejsze strony Ameryki Południowej i świata. Rodziny te zaczynały tworzyć wspólnoty chrześcijańskie wspólnie z wieloma osobami, które także wracały od sekt do Kościoła. Biorąc jednak pod uwagę brak kleru i trudności miejscowych księży, by udać się na te obszary nędzy, gdzie nie było nawet budynku kościelnego, po wielu próbach - zarówno z Seminarium Capranica ( w Rzymie ), prałat Luciano Pacomio, który bardzo nam pomagał - postanowiliśmy przedstawić tę sytuację rodzin Ojcu Świętemu.
Nie chcieliśmy zakładać żadnego zgromadzenia ani żadnego ruchu, ale raczej jednoczyć parafie, z których wywodziły się te rodziny misyjne. Zaproponowaliśmy więc Ojcu Świętemu utworzenie misyjnego seminarium diecezjalnego, z którego prezbiterzy mogliby być posłani dokądkolwiek. Na koniec spotkania Papież wstał i powiedział, że to jest dobre i konieczne dla Kościoła i trzeba to zrobić. Tak powstały seminaria "Redemptoris Mater".
Trzeba jeszcze powiedzieć, że seminaria nie są seminariami Drogi neokatechumenalnej, lecz są prawdziwymi seminariami diecezjalnymi misyjnymi: to znaczy, że kierują nimi biskupi i oni są odpowiedzialni za tych kapłanów. Specyfika tych seminariów polega na tym, że prezbiterzy mogą być posłani przez biskupa na cały świat, wychodząc w ten sposób na przeciw brakowi kleru w wielu diecezjach. Opatrznościowo okazało się, że także w dokumentach Soboru, np. w numerze 10 dokumentu o kapłanach ( Presbiterorum ordinis ) jest mowa o otwieraniu seminariów międzynarodowych misyjnych aby zaradzać brakowi kleru.
Poza tym, rozumiem odpowiedź ekspertów, ale zamieszanie bierze początek ze słowa "ruch". My bowiem, jak już powiedziałem, nie uważamy się za ruch, ale za inicjację chrześcijańską po-chrzcielną, która się otwiera w parafii i w parafii się kończy, formując chrześcijan dojrzałych. Ja na przykład, jako katechista, zakończyłem już drogę w kilku parafiach. Bracia, którzy przeszli tę Drogę neokatechumenalną i ją zakończyli nie tworzą żadnego stowarzyszenia ani żadnej kongregacji czy czegoś podobnego, lecz są dorosłymi chrześcijanami w parafii i udzielają się w duszpasterstwie wskazanym przez biskupa. Jest rzeczą jasną, że mała wspólnota jako taka nie znika, zwłaszcza, że jest ona dzisiaj ocaleniem rodziny. Kardynał Ratzinger napisał ostatnio w swej książce "Sól ziemi" (Il sale della terra), że wczasach dzisiejszych jest rzeczą bardzo trudną żyć wiarą w pojedynkę i zachęcił Kościół do otwierania dróg wiary w małych wspólnotach, w których chrześcijanie wzajemnie by sobie pomagali i się wspierali.
Również w Liście wysłanym przez Ojca Świętego Jana Pawła II do biskupa Paula Josefa Cordesa nowością jest to, iż uznaje Drogę noekatechumenalną jako inicjację chrześcijańską o charakterze katechumenalnym dla dorosłych i nie przekształca jej w zgromadzenie zakonne ani w stowarzyszenie, ani w ruch. Wielokrotnie w historii Kościoła mężczyźni i kobiety podejmowali próby, by duch ewangelizacji ożył w ludzie Bożym, jednak bez zamykania go na siłę w jakimś zgromadzeniu zakonnym. Może czasy ku temu nie dojrzały.
Jednak dziś po Soborze Watykańskim II, współczesna sytuacja ateizmu i sekularyzacji stawia Kościół w pozycji, gdy rzeczą konieczną staje się wznowienie katechumenatu zarówno dla nie ochrzczonych jak i dla tych, którzy zostali ochrzczeni jako dzieci i potrzebują odkryć na nowo bogactwo własnego chrztu. Również Paweł VI podczas pierwszego spotkania jakie miał z Drogą w 1974 r. powiedział: "Żyć i rozwijać to przebudzenie jest, jak to nazywacie ( etapem )po-chrzcie, który może odnowić we współczesnych wspólnotach chrześcijańskich te owoce dojrzałości i pogłębienia, jakie w pierwotnym Kościele były osiągalne w okresie przygotowania do chrztu. Wy to samo czynicie po (chrzcie): powiedziałbym, że jest rzeczą drugorzędną czy to (dzieje się) przed czy po (chrzcie). Faktem jest, że wy stawiacie na autentyzm, na pełnię, na spójność, na szczerość życia chrześcijańskiego. Jest to ogromna zasługa, która daje nam niezmierną pociechę..."

 

Jak postępujecie w przypadku, gdy jakiś proboszcz prosi was o otwarcie Drogi, a potem zostaje zmieniony i przychodzi inny, który was nie chce?

 

Argüello: Jesteśmy posłuszni. Często bracia muszą cierpieć przez wiele lat z powodu niezrozumienia ze strony nowego proboszcza. Czasem zdarza się, że nowy proboszcz, który zastaje w parafii te wspólnoty, nie chce ich i je usuwa: (ma to miejsce) zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej w parafiach prowadzonych przez zakonników, gdzie proboszcz zmieniany jest co kilka lat. Katechiści, jeśli mogą zachęcają braci by kontynuowali drogę w parafii, ale nigdy nie doprowadzamy do tworzenia Kościoła paralelnego. Odkryć chrzest oznacza zawsze odkryć to, co jest w chrześcijaństwie na pierwszym miejscu, a tym jest: "Jak ja was umiłowałem", to znaczy miłość do nieprzyjaciela, niosąc grzech tego , który usuwa wspólnoty. W tym znaczeniu widzieliśmy często u braci postawy heroiczne. Problemem wielu księży, oprócz teologii wyzwolenia i różnych eklezjologii jakie powstały po Soborze, jest nieumiejętność usytuowania ważności charyzmatów w Kościele.

 

Na czym polega?

 

Argüello: Myślę, że - jak nam powiedział Papież podczas styczniowego spotkania - instytucja i charyzmaty są jednakowo istotne w Kościele. Kiedy instytucja nie akceptuje charyzmatów, staje się sklerotyczna (skostniała) a lud cierpi. A kiedy charyzmat nie akceptuje instytucji, staje się sektą i się odłącza, jak to możemy zobaczyć w przypadku Piotra Valdo w czasach św. Franciszka.

 

Mówił Pan wcześniej o prześladowaniach i o trudnościach. Jest również wiele zarzutów, jakie są wam stawiane. Czy możemy przyjrzeć im się szczegółowiej?

 

 Zgoda.

 

Przede wszystkim gdy chodzi o liturgię.

 

Argüello: Liturgia odkrywa niezmiernie ważną rolę w dojrzewaniu wiary. To właśnie poprzez nią łaska dotyka nas i rodzi się nowy człowiek. Sakramenty dają łaskę i powodują jej wzrost. Cała odnowa Soboru Watykańskiego II skupia się na jednej (rzeczy) podstawowej: na pełnym i owocnym udziale w tym, co sakramenty oznaczają i sprawiają (realizują). Posłużę się przykładem: Jeśli pójdziemy do źródła (wyobrażającego łaskę) z sitem, to wrócimy z niczym: natomiast jeśli pójdziemy z wiadrem, to odejdziemy z wiadrem pełnym (wody). Źródło jest zawsze to samo, ale rezultat jest diametralnie różny. Wielu ludzi idzie na mszę i jest obecna w czasie sprawowania sakramentów, ale słabo bierze w nich udział. Dlatego też tak ważną rzeczą jest wychowywać uczestniczących, by w sposób jak najbardziej pełny żyli bogactwem sakramentów.

 

Mówi Pan, że wy głównie stawiacie na pełniejsze uczestniczenie w liturgii?

 

Argüello: Dokładnie tak. Staramy się żyć nią w sposób jak najbardziej pełny, tak, aby ludzie, którzy w niej uczestniczą uświęcali się. Jeżeli jakaś młoda osoba nie rozumie albo nie umie przeżywać tego, co się dzieje, wcześniej czy później przestanie przychodzić. Jeżeli natomiast zdołamy doprowadzić ją do zrozumienia tego co się dzieje, wyjaśniając co oznaczają pewne znaki, to znaczy pomagamy tej osobie prawdziwie uczestniczyć, wtedy stopniowo taki młody człowiek otwiera się na działanie łaski i otrzyma ten darmowy dar, jaki dają sakramenty, a który mu pomoże być świętym, być chrześcijaninem. Chrześcijaństwo nie jest pelagianizmem, wysiłkiem jedynie naszej woli; jest wyzwoleniem, jest nowym stworzeniem, które otrzymujemy za darmo dzięki zasługom Jezusa Chrystusa, który cierpiał i oddał życie za każdego z nas.
Jak można, na przykład, wychować współczesnego młodego człowieka do chrześcijaństwa bez zakorzenienia go w tajemnicę Paschy Pana? Dlatego też jest rzeczą istotną, aby Wigilię Paschalną można było przeżyć w całej pełni, ponieważ sakrament udziela tego, co oznacza. Wychować młodego człowieka do znaków, do postu, do nocy, do chrztu przez zanurzenie, aby nauczyć go umierania z Chrystusem i zmartwychwstania z Chrystusem, do przejścia na drugi brzeg, aby uczynić go "pielgrzymem" nieba, człowiekiem paschalnym, w nowym wychodzeniu (egsodus), które będzie pomagało poprowadzić do nieba ludzi naszego pokolenia.
Często napotykamy trudności, ponieważ na przykład w wielu stronach Hiszpanii Wigilia została ograniczona do Mszy wieczornej prawie bez udziału wiernych, gdyż większość jest na wakacjach. Co zrobić, by młodzi nie wyjeżdżali na wakacje lecz pozostali tej nocy, by umrzeć z Chrystusem i z Nim zmartwychwstać? Na przykład we Francji, w niektórych parafiach zmienia się datę Wigilii Paschalnej i odprawia się ją po powrocie z wakacji. W naszym duchu jest, jak to już bywa w wielu parafiach, nie to, by mieć paralelną Wigilię Paschalną, albo naszą, ale aby przywrócić wigilię Paschalną z całą jej mocą i pełnią sakramentalną znaków, jak mówi o tym mszał rzymski. Jednak, aby to zrobić potrzebna jest droga, propedeutyka (wprowadzenie) sakramentalna. Papież Jan Paweł II powiedział pewnego razu, iż widzi wspólnoty jako "laboratorium sakramentalne", gdzie powoli można wprowadzać w życie odnowę liturgiczną Soboru.

 

Również fakt sprawowania liturgii przy drzwiach zamkniętych stwarza wam często problemy. Niektórzy biskupi zabronili wam odprawiać Mszę na terenie ich diecezji.

 

Argüello: My nie sprawujemy liturgii przy drzwiach zamkniętych. Posiadamy jedynie pewne itinerarium. Jeśli ktoś chodzi na uniwersytet wie, że jest pierwszy rok studiów, drugi i tak dalej. Przypuszczam, że student, który rozpoczyna studia wie, że nie zostanie przyjęty na czwarty rok lecz na pierwszy. Także i my posiadamy itinerarium wraz z określonymi etapami. Pierwotny katechumenat posiadał najpierw prekatechumenat, a następnie katechumenat, wybranie i neofitat. Te wszystkie nazwy wskazują momenty "przechodzenia".
Problem polega na tym, że od prawie szesnastu wieków w Kościele nie ma katechumenatu. Nie wiadomo już nawet czym on jest. My należymy do tych, którzy go przywracają po szesnastu wiekach. Jest więc oczywiste, że panuje ogromna niewiedza na temat tego czym jest katechumenat i na temat tego, co my robimy. I rodzi się nieufność, czasem także w samych grupach parafialnych, które nas nie rozumieją. Powtarza się to, o czym mówi ewangelia w przypowieści o synu marnotrawnym, gdy starszy brat nie chce wejść zgorszony faktem, że ojciec zabił tłustego cielca dla tego, który wszystkie pieniądze ojca roztrwonił z prostytutkami; i nie znosi świętowania ani tańców.
Widzimy w Ewangelii, że to ojciec wychodzi, by z nim (starszym bratem) porozmawiać. Stara się pośredniczyć i mówi: "Ten twój brat był umarły, i powrócił żywy...". Problem polega na tym, że na przykład w niektórych parafiach północnej Europy są w radach parafialnych ludzie, którzy nie posiadają takiej antropologii, to znaczy: nie wierzą, że ludzie oddaleni (od Kościoła) i dotknięci sekularyzacją, którzy porzucili Boga, są na prawdę wewnętrznie umarli. Dlatego nie rozumieją tego całego wysiłku, jaki podejmujemy, by oddalonych przyprowadzić do Chrystusa i gorszą się Eucharystią niedzielną sprawowaną we wspólnocie w sobotę wieczór wraz z całym bogactwem znaków, tak jak zachęca Sobór (np. przyjmowanie Komunii św. pod dwiema postaciami chleba i wina, jak pozwoliła nam to czynić Stolica Święta). I chociaż mówimy im, że te osoby potrzebują pośredniczenia, propedeutyki sakramentalnej, że są zagubionymi owcami - to jednak bardzo często wszystko nic nie pomaga.
A przecież w ciągu trzydziestu lat Drogi neokatechumenalnej te liturgie okazały się wspaniałą pedagogią do przeżywania tajemnicy paschalnej, pomagając braciom przejść ze śmierci do życia, o czym świadczą owoce autentycznego nawrócenia, zwłaszcza wśród młodych, którzy mocą tych eucharystii zostali ocaleni od narkotyków, od zwariowanych dyskotek sobotnich. Te eucharystie stały się źródłem tysięcy powołań kapłańskich i zakonnych.
I jeszcze jedno: na Drodze neokatechumenalnej na całym świecie są ludzie, którzy byli bardzo oddaleni od Kościoła, bardzo poranieni i chorzy. Są to ludzie bardzo słabi i jak to czyni dobry pasterz, muszą być wzięci na ramiona, aby mogli być zaniesieni do domu ojca.
Taki jest duch Drogi: nie iść po niczyim trupie. Nie jest człowiek dla Drogi neokatechumenalnej, ale Droga jest dla człowieka.

 

W rzeczywistości, w jaki sposób, konkretnie, powstaje wspólnota neokatechumenalna?

 

Argüello: Jeżeli jakiś proboszcz chce rozpocząć Drogę, nawiązuje kontakt z inną parafią, w której wspólnoty neokatechumenalne już istnieją, albo z diecezjalnym centrum neokatechumenalnym. Uzyska informacje i wyjaśnienia czym jest Droga i jeżeli wyrazi zgodę, zostaną posłani katechiści, którzy, w jedności z nim będą kierować neokatechumenatem. Ekipy katechistów są zawsze złożone z kapłana, który jest gwarantem ortodoksyjności i eklezjalności przepowiadania, z jednej lub dwóch par małżeńskich i jednej osoby młodszej. Katechiści rozmawiają z księżmi (w parafii), z rada parafialną, następnie spotykają się z ruchami istniejącymi w parafii i wreszcie, w niedzielę podczas Mszy św. zapraszają wszystkich wiernych ( na katechezę). To właśnie jest czas Kerygmatu, przepowiadania zbawienia, jakie przynosi Pan.
Powtarza się to, co czynili apostołowie, którzy przemienieni przez Ducha Świętego po Pięćdziesiątnicy rozeszli się w małych ekipach po synagogach głosząc dobrą nowinę i wzywając ludzi do nawrócenia. Było to przepowiadanie dokonywane z mocą, które stawiało ludzi wobec konkretnego faktu, konkretnego wydarzenia: Jezus Chrystus jest Panem, tylko w Nim mamy zbawienie. Umarł za nasze grzechy, zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia, wstąpił do nieba i wstawia się za nami, byśmy mogli otrzymać Ducha Świętego i życie wieczne. Tym zaś, którzy poruszeni łaską pytali: "Co mamy czynić "? Św. Piotr odpowiadał: "Nawracajcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie wszystkich waszych grzechów: potem otrzymacie w darze obiecanego Ducha Świętego". To zbiega się z etapem, który nazywamy kerygmatycznym, w czasie którego odkrywa się i doświadcza trzech rzeczy będących podstawą całego okresu noekatechumenalnego. Są to: Słowo - Liturgia - Wspólnota. Ten etap kerygmatyczny kończy się trzydniowym skupieniem., podczas którego zawiązuje się wspólnota, która rozpoczyna dalsze etapy prekatechumenatu, katechumenatu, wybrania, itd., pod kierunkiem tej samej ekipy katechistów w jedności z proboszczem.
W miarę jak bracia zaczynają wzrastać w wierze i dawać świadectwo w miejscu pracy i w rodzinie, inni są przyciągnięci do wiary i proszą, by mogli również rozpocząć tę samą drogę. W ten właśnie sposób powstaje druga, trzecia, czwarta wspólnota... a w parafii ukazuje się nowa rzeczywistość małych wspólnot, które są na drodze nawrócenia. W ten sposób otwiera się w parafii duszpasterstwo dla oddalonych, które nie niszcząc niczego i nie narzucając się, ukazuje owoc odnawiającego się Kościoła i mówi jego ojcem, że byli płodni, gdyż z niego się narodzili.
Po upływie ponad trzydziestu lat Drogi, jedynym z najbardziej pocieszających owoców jest widzieć rodziny odbudowane, które są otwarte na życie i stają się prawdziwym "Kościołem domowym", w którym wypełniane jest podstawowe zadanie rodziny, jakim jest przekazywanie wiary dzieciom. Dokonuje się to głównie w liturgiach domowych w niedzielę przed południem. W czasie takiej liturgii rodzice czytają dzieciom Pismo święte i pytają: Co to Słowo mówi ci dla twojego życia?". Jest czymś zdumiewającym widzieć, jak dzieci potrafią zastosować Słowo Boże do własnej konkretnej historii. Na zakończenie ojciec i matka mówią słowo objaśnienia wychodząc od własnego doświadczenia i zachęcają wszystkich do modlitwy za Papieża, za Kościół, itd. Liturgię domową kończy się modlitwą "Ojcze nasz" i przekazaniem znaku pokoju, a rodzice błogosławią swoje dzieci. Znaleźć chwilę czasu na dialog, na rozmowę między obu pokoleniami jest czymś ogromnie, ogromnie ważnym .
Rodziny te ukształtowane na drodze wiary umieją przekazać wiarę swoim dzieciom. Owocem tego wszystkiego jest to, że prawie sto procent tych dzieci jest w Kościele. Z tych rodzin, głównie wielodzietnych, rodzą się tysiące powołań do seminariów duchownych i do klasztorów. Dziękujemy Panu naszemu Bogu.

Rozmowę przeprowadził Stefano M. Paci /
Tekst zamieszczony we włoskim miesięczniku "30 giorni (30 dni).N.11-Novembre (listopad) 1997. s. 38-45:
Tłumaczenie z j. włoskiego: ks. Florian Pełka SI. / listopad 1997

Otwierany 1676 razy Źródło: neo.kawiarenka.pl/
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła