Łęczna 2024r   
Świadectwa Edk
Dodano dnia 11.03.2024 21:41
Pan Bóg wlał w moje serce gorące pragnienie udania się w tę najpiękniejszą z dróg w Drogę Krzyżową. Najpiękniejsza, bo za Jezusem cierpiącym wraz z Maryją. Z radością przyjąłem Jego zaproszenie, bo wielką łaską jest łączyć się z Nim cierpiącym poprzez swój trud, zmęczenie i ból. To doświadczenie swojej słabości, kiedy na 30 kilometrze górzystej trasy dotykałem granic swoich możliwości, kiedy wyczerpanie fizyczne sięgnęło zenitu, sprawia, że boża pomoc jest niezbędna, by ukończyć trasę. To tu w momencie doświadczenia granicy swoich możliwości w tej słabości, kiedy nogi były jak z waty i odmawiały posłuszeństwa, Pan okazał swoją moc i łaskę, wspierając tę moją niemoc swoją siłą.

 


Myślę, że to jest właśnie istota i cel EDK, dojść tam, gdzie kończą się moje ludzkie siły i możliwości, by pozwolić Panu działać, żeby zabrał mnie tam, gdzie On chce mnie zabrać. To jest właśnie moment, w którym spotkałem się z Panem Bogiem.
Aktywna świadomość modlitewna, utrzymywana poprzez myślne odmawianie różańca i aktów strzelistych „Jezu ufam Tobie „, „Panie dodaj sił „ sprawiła, że przekroczyłem z Nim granicę swoich możliwości. Kierując swoją uwagę na modlitwę, nie myślałem już o bólu i zmęczeniu. Szedłem krok w krok już nie sam, ale z Tym, którym mnie umacnia razem Jezusem zjednoczeni w cierpieniu.


Doświadczenie EDK owocuje pogłębianiem pragnienia wypełniania Jego woli, większą gorliwością modlitewną, intensywniejszym doświadczaniem Jego obecności w pokonywaniu codziennych pagórków w znoszeniu krzyżyków; w chorobie w opuszczeniu w oszczerstwach w wyśmiewaniu. Wiem, że nie jestem w tym sam. On jest ze mną i z każdej nawet najbardziej po ludzku beznadziejnie trudnej sytuacji wyprowadzi dobro. Bo pragnie naszego dobra i szczęścia.

To są owoce EDK, jakich doświadczam na co dzień.
W kolejnej EDK wybiorę trasę najdłuższą, jako wyrzeczenie, o którym dziś myślę, że nie dam rady wypełnić ..... .
Dziękuję Ci Panie, bo mnie umacniasz.

 

Andrzej z Nowego Jorku


---------------------------------------------------------------------------------------




 

Decyzję o pójściu na EDK podjęłam na kilka dni przed terminem.Wahałam się bardzo bo miałam kontuzjowane kolano od miesiąca i bolało jak chodziłam. Kondycja moja spadła na dolny pułap i moi bliscy nie dawali mi szans ze to przejdę w takim stanie. Jednak siła wiary w Boga jest silniejsza. Słyszałam że mówi do mnie - "idź". Po odprawionej mszy przez księdza Andrzeja miałam wyruszyć w trzeciej fali zamykając grupę. Był silny wiatr i bałam się że będzie zimno w górach. Ja kiedyś usłyszałam od św. Jana Pawła II że jak wieje wiatr to Duch Święty jest z nami, i tak było na Papieża pogrzebie i tej nocy też. Nasza fala liczyla kilkanascie osób i ja szlam na końcu myśląc o swojej obolałej nodze i jak ja to przejde z moim ciężkim plecakiem. Lider naszej grupy szedł dość żwawym krokiem i kilka osób zaczęło zwalniać na pierwszych odcinkach. Zaczęłam iść wolniej i wolniej bo nie mogłam ich zostawić z tyłu. W pewnym momencie odłączyliśmy się od lidera i czoła fali i na krótko się zgubiliśmy. Dalsze odcinki tył szedł coraz wolniej i wolniej. To było dla mnie zdobywanie się na cierpliwość i wyrozumiałość. Mówiłam w myślach Koronkę do Miłosierdzia Bożego, i wiedziałam że muszę nauczyć się bycia cierpliwą. Krok po kroku, było ciężko ale światło prowadziło przed siebie. Spoglądałam na pełnię księżyca tak jakby Bóg nam lampę zapalił w lesie. Miałam dużo czasu na przemyślenie swojego życia. Wyciszenie się z Panem Jezusem pomogło mi odnaleźć sens mojej drogi Krzyżowej. Każde rozważanie stacji było jakoś powiązane z moim życiem tak jakby ktoś mnie znał. Jak doszliśmy do ósmej stacji to zapomniałam o bólu kolana ale pokusa była aby jechać z parkingu do domu, jednak znów moja wiara przełamała to i poszłam dalej. Drugi odcinek EDK był trudniejszy. Z trzeciej fali zostały cztery osoby które dołączyły do pierwszej fali i razem nam było dobrze iść. Wspieraliśmy się nawzajem. Mogłam rozważyć moją drogę życiową i podziękować Bogu za to czym mnie obdarzył w życiu i za ludzi których postawił obok mnie żebym zrozumiała moją misję na tej ziemi. Przebaczyłam ludziom co mnie w życiu zawiedli i modliłam się za nich. Te trudne chwile które były i będą to są bolące nogi na drodze krzyżowej. W moich myślach był Jezus który szedł z krzyżem i nigdy nie powiedział dość mojego bólu. Tak trudno go naśladować w dzisiejszych czasach i powiedzieć że wszystko przejdzie. Jest strach przed jutrem, jest ta niepewność że coś się nie uda, jest dużo pytań do Boga i zawsze "dlaczego ja". Ta EDK wzmocniła mnie i dziękuje Bogu że jestem tu gdzie jestem. Nie mam już o nic pytań, wezmę to co mi Pan Bog da na drodze. Czekam na następne wyzwania żeby iść za Chrystusem i powstawać z upadków trzymając się jego krzyża.

 


Ewa



---------------------------------------------------------------------------------------------


EDK podjęłam trzeci raz. Za każdym razem są inne doświadczenia, przeżycia i trudności. Nie można się do tego przygotować. W połowie drogi (stacja 7) opuściły mnie siły, nogi były jak z ołowiu, coraz ciężej się szło i ciężko oddychało. Dopadł mnie strach i bezsilność, że nie dam rady. Myślałam że to już koniec. Nie wiedziałam co mam zrobić byliśmy w środku lasu. Z jednej strony tyle samo drogi co z drugiej, gdy sobie to uświadomiłam (z pomocą brata Andrzeja) że moje możliwości się już skończyły, że jestem tylko słabym człowiekiem. W tym momencie zaczęła działać łaska Boża ? Oddałam się Bogu i Matce Przenajświętszej. Doszlam do celu. Dodam jeszcze, że na początku tej drogi krzyżowej wpadłam do rzeki i zamoczyłam buta. Było mokro i niewygodnie. Dziś nie mam nawet kataru. Dziękuje Bogu za tak przeżyty czas, przemyślenia, nowe doświadczenia które pogłębiły moja wiarę. Chwała Panu!

 

Renata

 

Otwierany 86 razy
Ocena   
  Zarejestruj / zaloguj się, aby oceniać
Komentarze   
Do tej pory nikt nie komentował
Twój komentarz   


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła