- Rozpoczynając tę ekstremalną drogę krzyżową czułam się jak Jezus przy pierwszej stacji - na śmierć skazana. Kilka tygodni wcześniej miałam przeprowadzane badania i moment odebrania wyników był dla mnie właśnie wyrokiem.
Jest. Zmiana niewiadomego pochodzenia z niejasnym rokowaniem w obrębie mózgu. Pytaniom bez odpowiedzi nie było końca. Dlaczego to właśnie ja? Dlaczego w tak młodym wieku? Dlaczego mam żegnać świat w momencie, w którym tak naprawdę zaczynam żyć? Spotkanie twarzą w twarz z ostatecznością bez uprzedniego przygotowania. To trudne. Podobnie czuł Jezus w momencie otrzymania wyroku śmierci. To koniec. Nie ma już nic. Nie ma w tym sensu. Ale czy oby na pewno? Dzięki śmierci Jezusa my mogliśmy przejść do życia, osiągnąć wykupienie win i zbawienie. Dzięki śmierci Jezusa, ja i Ty możemy żyć na wieki. Cała mądrość, piękno i dobro naszego chrześcijaństwa wywiodła się z najbardziej okrutnej zbrodni, jaka istniała na Ziemi. Bóg zwyciężył śmierć - życiem, a zło - dobrem. Podobnie może stać się z nami, jeżeli tylko będziemy na tyle odważni i silni, aby zaufać i bez wahania powierzyć się woli Boga. To zrozumiałam dzięki 40 kilometrom trudu, bólu, chłodu i ciemności. Wszystko zależy od Ciebie. Jaką postawę obierzesz? Czy jesteś gotów oddać się Bogu?
Czy jesteś w stanie zaufać? Czy potrafisz odnaleźć sens Twojego trudnego położenia? Ja ryzykuję. Wierzę, że po smutku nocy nadejdzie radość poranka. Powierzam się Jemu - Panu mojego życia, który jako Jedyny może o nim decydować. Żywię jednocześnie nadzieję, że za rok o tej porze będzie mi dane po raz kolejny podjąć ektremalne wyzwanie nocnego wędrowania, tym razem już bez wyroku śmierci, ale w pełni życia.
Aleksandra l. 21
Podjąłem intencje za osobę, która nie chodzi, szło mi się ciężko, miałem wrażenie że obcierają mnie buty, trudność sprawiała mi modlitwa, nie mogłem skupić myśli na przeżywaniu stacji drogi krzyżowej, rozważania umykały zaraz po przeczytaniu, towarzyszyło mi zniechęcenie, które potęgowały myśli: ty nic z tego nie masz, przecież to ci nic nie daje. Przeciwnik zaatakował moje emocje, chcąc smutkiem pozbawić mnie reszty sił.
Po powrocie, w domu już się słaniałem, szybko zasnąłem i równie szybko się obudziłem po 3-4h i ku mojemu zdumieniu ból został mi zabrany i miałem pokój w sercu, droga krzyżowa była dla mnie oczyszczająca. Zupełnie inaczej sobie tę drogę zaplanowałem, myśląc a co w ogóle może się zmienić, poprzednie edycje poszły mi gładko. Do nas należy postawienie pierwszego kroku i pozwolić Jezusowi działać, który drogę krzyżową jak i nas samych zna jak nikt inny, chwała Panu!
.
Rafał l.35
Jeśli chcesz zaglądnąć w głąb samego siebie i dowiedzieć się o sobie czegoś, czego jeszcze nie wiesz. Jeśli chcesz przekonać się, że jest Ktoś, kto bezgranicznie Cię kocha i jest zawsze obok Ciebie, opiekuje się Tobą najlepiej jak potrafi i wyciąga pomocną dłoń - wystarczy tylko, że Mu na to pozwolisz. Jeśli chcesz zmagać się z własnymi słabościami i znaleźć w sobie siłę żeby je przezwyciężyć to EDK jest właśnie dla Ciebie.
Zmęczenie, pot, łzy, ból- to nic w porównaniu z ogromną satysfakcją dojścia do celu i owocami jakie przyniesie pokonanie drogi z własnymi myślami w ciszy i skupieniu. Ja o tym przekonałam się na własnej skórze już w tym roku i wiem, że chcę to powtórzyć!
Nie warto żyć normalnie - warto żyć EKSTREMALNIE! Nie trać czasu - wyrusz na EDK już w przyszłym roku - naprawdę warto! ;)
Katarzyna l. 23