Obojętni na los ubogich, zamykający przed nimi drzwi własnych domów, odwracający wzrok na widok niesprawiedliwości i przechodzący na drugą stronę ulicy. Ślepi i okrutni. Nie chodzi tu o jakichś masonów czy zadeklarowanych wrogów Kościoła, lecz o nas katolików. Papież Leon XIV nie przebiera w słowach nazywając po imieniu naszą pychę i arogancję. Jednocześnie daje nam za przykład szlachetne postawy pierwszych chrześcijan i świętych, którzy w ubogim widzieli Chrystusa, skarb Kościoła.
Św. Wawrzyniec zmuszony przez władze rzymskie do wydania skarbów Kościoła, przyprowadził ubogich. Zapytany, gdzie są skarby, o które go prosili, wskazał na ubogich i powiedział: „Oto są skarby Kościoła". Adhortacja apostolska „Dilexi Te" jest właśnie o tym. O ubogich, którzy nie są smutnym dodatkiem, przykrą koniecznością, lecz istotą Kościoła.
Przestań pytać, kto jest twoim bliźnim, lecz sam stań się bliźnimi dla cierpiących. Papież przypomina naukę Ojców Kościoła, którzy jasno tłumaczyli, że „nie można oddzielić czci oddawanej Bogu od uwagi poświęconej ubogim" (40). Ubodzy nie są zagrożeniem, lecz dziećmi Boga, obliczem cierpiącego Chrystusa. Najwyższy czas, by wsłuchać się w ich głos.
Ubodzy to nie tylko ludzie głodni i nadzy. To nie tylko osoby, które nie mają materialnych środków do godnego życia. To również ludzie pozbawieni wolności, możliwości rozwoju, równych praw. Osoby, z którymi nikt się nie liczy, które zostały zapomniane, skrzywdzone moralnie lub duchowo albo musiały uciekać z własnego kraju w poszukiwaniu godnego życia. Chorzy i niepełnosprawni, samotni i prześladowani. Ofiary handlu ludźmi i przymusowej pracy. Nawet jeżeli mają najnowszego smartfona i przewyższają nas intelektualnie, to cierpią bardziej niż my i ubóstwo, jakiego doświadczają, nie jest ich wyborem. „Są jednak wciąż tacy, którzy ośmielają się tak twierdzić, wykazując się ślepotą i okrucieństwem" (14) - pisze papież. To mocne słowa pod adresem tych, którzy uważają, że ubogi jest sam sobie winien, że jest nierobem i darmozjadem. Tak myślą tylko ślepi i okrutni.
Adhortacja apostolska papieża Leona XIV potępia obojętność i uprzedzenia przypominając, że ubóstwo jest wartością. Odnosi się do hojności i solidarności pierwszych wspólnot chrześcijańskich oraz do ubogiego Jezusa i Jego miłości do ubogich. Nie można miłować Boga, nie miłując ubogich - przypomina papież cytując jeden z listów św. Jana: „Jeśliby ktoś posiadał na świecie majątek i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga?" (1 J 3,17).
Papież przypomina o zapomnianej w dzisiejszych czasach jałmużnie, która nie powinna być gestem paternalizmu, lecz gestem przywracającym sprawiedliwość. Gestem nie pozbawionym relacji, podnoszącym na duchu człowieka przygniecionego przez życie. Tam, gdzie świat buduje mury, chrześcijanie powinni budować mosty.
W „Dilexi te" Leon XIV kontynuuje myśl papieża Franciszka, który jasno podkreślał, że nie wystarczy upominać się o los ubogich, ale trzeba stanąć po ich stronie. Kościół nie jest neutralny. Opowiada się po stronie ubogich i jest zdeterminowany, by walczyć ze strukturalnym grzechem, by „potępiać dyktaturę gospodarki, która zabija" (92). Dokument papieski stawia niewygodne pytania upominając się o słabszych i mniej utalentowanych, o tych którzy nie mają tylu możliwości, co ludzie bogaci i wykształceni. Wzywa członków Ludu Bożego do zabrania głosu, „który budzi, który demaskuje, który się naraża", gdyż „struktury niesprawiedliwości należy rozpoznać i zniszczyć siłą dobra"
Bazując na swoim doświadczeniu pracy w Ameryce Łacińskiej przypomina słynny dokument z Aparecidy, który dał podwaliny pod teologię wyzwolenia, i wzywa nie tylko do współodczuwania z ubogimi, lecz do uproszczenia naszego życia, do stanięcia z ubogimi ramię w ramię. Upomina nas, byśmy nie dali się zwieźć pokusie obojętności wobec najsłabszych. Nazywa nas „analfabetami w towarzyszeniu, opiece i wspieraniu najsłabszych i najbardziej wrażliwych w naszych rozwiniętych społeczeństwach" i dodaje, że „przyzwyczailiśmy się do odwracania wzroku, do przechodzenia obok, do ignorowania sytuacji, chyba że dotyczą nas bezpośrednio" (105). Zbyt łatwo problemami ludzi ubogich obarczamy polityków zwalniając się z odpowiedzialności za ich los.
Papież Leon XIV ma nadzieję, że ubodzy uleczą nas z naszej „dumy i arogancji", pozbawią „agresywnej pychy, z jaką często stawiamy czoła trudnościom życia" (109). Pozwólmy ubogim, by nas ewangelizowali. Uczmy się od nich, że nie da się zawsze kontrolować wszystkiego, że czasem trzeba uznać własną bezsilność. Niech źle pojęta duma nie zamyka nas na to, co mają nam do przekazania.
Zdaniem papieża, świat potrzebuje dziś Kościoła, który „nie stawia miłości żadnych granic" i „który nie zna wrogów, z którymi trzeba walczyć, lecz tylko mężczyzn i kobiety, których należy miłować" (120). Może dla niektórych to banał. Dla Kościoła to kwestia solidarności dzieci Bożych. Adhortacja apostolska „Dilexi te" przypomina nam po czyjej stronie powinniśmy stanąć.
Autor: Wojciech Żmudziński SJ
|
Otwierany 45 razy
|
Źródło:
deon.pl
|
Autor: Wojciech Żmudziński SJ |