Duszpasterstwo   
Czy anioły istnieją?
Dodano dnia 02.10.2014 09:34
"Czuwał nade mną jakiś dobry anioł" - ile razy możemy usłyszeć takie zdanie od osoby, która uniknęła wielkiego niebezpieczeństwa. Tu jednak zawsze pojawia się pytanie i wątpliwość, czy w grę nie wchodzi zwykłe szczęście, którego taka osoba doświadczyła bez szczególnej pomocy "anielskiej straży". Są jednak historie, które powinny dać do myślenia.

 

Nie wsiadaj do tego samochodu!

 

O tym wydarzeniu opowiedział mi kilka lat temu pan Marek, mieszkaniec Warszawy, dziś ojciec dwóch dorosłych córek, który - co wielokrotnie podkreślał - zawsze bardzo twardo stąpał po ziemi. A jednak tamten dzień trwale zmienił jego wizję świata. Co się stało? Twierdzi, że spotkał się z aniołem!

 

Był 1985 rok, kiedy jako osiemnastoletni chłopak wybrał się razem z dwójką kolegów z podwórka autostopem na wakacje. Była to jego pierwsza "dorosła" podróż bez rodziców i bardzo długo na nią czekał. Jako cel swojej wycieczki grupa wybrała Mazury, gdzie chciała dotrzeć korzystając z uprzejmości zatrzymywanych na drodze kierowców. Wycieczkowicze byli już niedaleko celu podróży, kiedy nagle utknęli na drodze za miastem, nie mogąc przez dłuższy czas złapać "okazji". Pan Marek postanowił się zdrzemnąć, przytuliwszy się do plecaka. W czasie snu przyśniła mu się niezwykła istota. Jak potem opowiadał, emanowała od niej jakaś nieziemska jasność i dobroć, trudna wręcz do opisania. Istota przekazała mu bardzo precyzyjną informację, aby za żadne skarby nie wsiadał do zielonej ciężarówki. Sen skończył się równie gwałtownie jak się zaczął, różnił się także od wszystkich innych tym, że po przebudzeniu pan Marek nie był pewien, czy przypadkiem nie była to jawa. Natychmiast opowiedział go swoim kolegom. Jakież było ich zdziwienie, kiedy po kilkunastu minutach zatrzymała się... zielona ciężarówka oferując im podwiezienie na miejsce podróży! Kierowca wyraźnie znajdował się pod wpływem alkoholu i był spragniony towarzystwa. Chłopcy stanowczo odmówili. Tylko dlatego, że byli pod wrażeniem niezwykłego zbiegu okoliczności związanego z ostrzeżeniem, które we śnie dostał ich kolega. Kiedy wreszcie udało im się autostopem wyruszyć w dalszą podróż, kilkanaście kilometrów dalej zobaczyli tę samą ciężarówkęm całkowicie rozbitą na drzewie. "To był mój anioł stróż, uratował mi życie!" - z pełną powagą do dziś opowiada pan Marek.

 

Anioł przemienia kanibala w... pastora?


O jednym z najciekawszych spotkań z aniołami krążą prawdziwe legendy w całej Afryce. Historia bowiem dotyczy prawdziwego kanibala, człowieka bezwzględnego i wyjątkowo okrutnego, który miał zwyczaj zjadać ludzi żywcem (opisywał dokładnie, jak to robił, ale jego opis pomińmy), z czego zresztą był znany w całej Liberii.

 

Joshua Milton Blahyi dostał przydomek "Nagi Generał", gdyż miał zwyczaj dokonywać masowych rzezi poruszając się całkowicie nago razem ze swoimi kamratami. Wierzył bowiem, że nagość daje niezwykłą moc i chroni ciało człowieka przed kulami wroga. Jego życie było jednym wielkim pasmem masowych mordów i bluźnierczych orgii, ale wszystko to miało się zmienić. Tego dnia jak zwykle poszedł po wodę nad miejscową rzekę. Tam zobaczył jasną, długowłosą postać, "ni to kobietę, ni to mężczyznę", od której emanowało niesamowite światło. Postać przemówiła do kanibala w jego plemiennym dialekcie, co zrobiło na nim wstrząsające wrażenie. Nakazała mu, aby przestał zabijać, a zamiast tego stworzył kościół, który będzie budował pokój w Liberii. Od czasu tamtego spotkania Joshua Milton Blahyi jest pastorem i uważa się za człowieka, który dostąpił zaszczytu spotkania "autentycznego anioła".

 

Anioł na chwilę przed śmiercią


Ludzie wierzący w istnienie aniołów twierdzą, że te niezwykłe i niedostrzegalne gołym okiem istoty towarzyszą człowiekowi zwłaszcza w czasie, kiedy przekracza on barierę życia i śmierci. Co więcej, bardzo często zdarza się, że ludzie zbliżający się do kresu swojej ziemskiej wędrówki zaczynają dostrzegać niezwykłe, świetliste byty. Nigdy bym w to nie uwierzył, gdyby nie to, że jedna z takich historii wydarzyła się w mojej najbliższej rodzinie. Jako małe dziecko spędzałem kilka tygodni wakacji na wsi, a towarzyszem moich zabaw był chłopak z sąsiedztwa, mój rówieśnik. Zawsze imponował mi niesłychaną odwagą i całkowitym brakiem lęku. Już jako nastolatek z ogromnym smutkiem dowiedziałem się, że utopił się ratując przed zatonięciem swojego młodszego brata. A jednak najbardziej niezwykłe było to, co opowiadał swojej rodzinie na kilka dni przed swoją śmiercią. Według ich relacji zaczął dostrzegać "niezwykłe świetliste postaci" pojawiające się obok drogi, którą wracał ze szkoły do domu. Zapytany wtedy, czym jego zdaniem były owe istoty odpowiedział, że chyba aniołami...

 

Czy na pewno anioł ma... skrzydła?

 

Wyraz "anioł" pochodzi od greckiego słowa "angelos", czyli posłaniec, gdyż jest uważany za posłańca Boga na Ziemi. Ludzie od zawsze opowiadali o niezwykłych istotach, z których promieniowało światło i które "unosiły się" nad ziemią. Stąd pewnie zaczęto sobie wyobrażać, że anioły, podobnie jak ptaki, muszą mieć skrzydła i w ten sposób właśnie przedstawiali je malarze oraz rzeźbiarze. Pierwsze uskrzydlone ludzkie postaci pojawiły się już w sztuce starożytnego Egiptu i Babilonii. Prawdziwą karierę anioły zrobiły jednak wraz z nastaniem chrześcijaństwa, gdzie stały się ważnym elementem codziennego życia wiernych, a ich wizerunki zapełniły ściany kościołów.

 

Otwierany 1666 razy


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła