Misje - listy z dalekiego świata   
Adam Choma - afrykańskie :szaleństwo: Formacja misyjna
Dodano dnia 05.07.2014 10:03
Trwam ciągle w tym„afrykańskim szaleństwie".
Odkrywając ten piękny kontynent i równie piękne misyjne powołanie jestem na trzecim etapie przygotowania misyjnego tzw. stażu apostolskim. Trafiłem do południowo - wschodniej części Mali, do parafii Kadiolo-Dyou pod wezwaniem św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Jest nas tam pięciu:
o. Oskar ze Szwajcarii,o. Christian z Konga, o. Bruno z Ugandy, stażysta Joseph z Rwandy i ja, Adam, z Polski.
Wspólnota bardzo zróżnicowana rasowo, kulturowo,językowo, co jest zgodne z charyzmatem naszego
zgromadzenia.
Pierwsza częścią mojego stażu jest nauka języka Bambara. Trafiłem więc do Falaje.
Jest to mała miejscowość,położona ok. 80 km na północny zachód od stolicy kraju - Bamako, gdzie, oprócz parafii, jest przychodnia z porodówką, urzędem gminy i targiem w każdy czwartek.
Osoby, które były w Afryce wiedzą, że targ to bardzo ważne wydarzenie społeczne.
Dzień targowy to „święto",gdzie oczywiście dokonuje się zakupów, ale także miejsce gdzie spotykają się ludzie, wymieniają się wiadomościami.
Poza dniem targowym Falaje to bardzo spokojna wioska żyjąca swoim afrykańskim rytmem.
Centrum Języka Bambara-CEL zostało założone przez Ojców Białych i w tym roku obchodzi swoją 50 rocznicę powstania. Jest to znane centrum, które włożyło bardzo duży wkład w rozwój języka Bambara. Należy dodać, że ten język jest skodyfikowany i oficjalnie zatwierdzony przez odpowiednie
Międzynarodowe organizacje zajmujące się językami.
Centrum sąsiaduje z parafią założoną przez Ojców Białych przed około 80-u laty. W obecnych
budynkach szkoły językowej mieściło się małe seminarium duchowne spod dachów którego „wyszło" kilku biskupów Mali. Fakt ten dodaje prestiżu miejscu, w którym obecnie przebywam.
Kurs trwa 6 miesięcy i ma miejsce w małej miejscowości - Falaje, W szkole jest nas ośmiu uczniów
(3 stażystów Ojców Białych: Franck z Konga, Emmanuel z Ugandy i ja, 1 Ojciec Biały - o. Jean z Konga, 2 księży z Burkina Faso - Victor i Alois, 1 ksiądz z Francji Yvonnick oraz jedna siostra
Maria z Konga) oraz 2 nauczycieli o. Vittorio z Włoch - Ojciec Biały i Casimir -mieszkaniec Falaje.
Pierwsze 3 miesiące kursu to poznawanie pisowni,gramatyki, więc część bardziej teoretyczna. Od początku nauki dostrzegamy ogromny wkład ojców, którzy poświęcili swoje życie językowi bambara. Do dyspozycji mamy kilka książek,słowników i płyt CD, które bardzo ułatwiają naukę. Poznawanie
języka to także odkrywanie kultury i życia ludzi.
Po porannych zajęciach w centrum, popołudniami mamy czas na prywatne studiowanie lub praktykowanie nabytej teorii w wiosce. Ludzie są tutaj bardzo otwarci i życzliwi dla nas. Od wielu
już lat goszczą uczniów, więc są cierpliwi i chętni do pomocy.
Po 3 miesiącach zaczęliśmy drugą część kursu, bardziej ciekawszą i bardziej wymagającą. Jesteśmy wysyłani do małych wiosek na praktykowanie nabytej dotychczas wiedzy. Jest to także odkrywanie Afryki i codziennego życia mieszkańców.
Jestem wysłany do bardzo małej miejscowości Bumudo, mieszkam u małżeństwa z siedmiorgiem dzieci i rodzicami gospodarza.
Na początku był mały szok, bez prądu, brak bieżącej wody, bardzo skromne i jednakowe posiłki bez mięsa.Jestem tam bardzo życzliwie przyjęty i gospodarze robią wszystko, abym czuł się swobodnie, dzięki czemu z każdym mijającym dniem przyzwyczajam się do bardzo skromnych warunków.
Brak wielu gadżetów naszej cywilizacji „zmusza" nas do spędzania czasu z bliskimi na wieczornych rozmowach przy ognisku.
Mieszkańcy Bumudo to w większości muzułmanie. Wspólnota chrześcijańska składa się z kilku rodzin.Należy jednak podkreślić, że wszyscy mieszkańcy są bardzo przywiązani do wierzeń tradycyjnych, do składania ofiar fetyszom. Trzeba trochę czasu, aby Chrystus dla tutejszych ludzi stał się jedynym i prawdziwym Bogiem.
„Pracy bowiem wiele, a robotników mało".
W tych warunkach,mimo mojej słabej znajomości języka, staram się animować modlitwy. Prawdziwym moim przeżyciem i doświadczeniem misyjnym było przygotowanie i prowadzenie
nabożeństwa Środy Popielcowej. Przy obecności 7 osób dorosłych i około 30 dzieci „zdawałem" swój egzamin misyjny i językowy.
Oczywiście poza nauką i „misjonowaniem" mamy trochę czasu wolnego. Jako przybysz z kraju „ziemniaka",w pełni zimy w Polsce,na początku grudnia zasadziłem niewielkie poletko.
Codzienne podlewanie pozwoliło mi w lutym zebrać dość zadowalające plony. Do mojego skromnego poletka dorzuciłem uprawę sałaty.
Oprócz tego mamy oczywiście trochę czasu na odpoczynek i zwiedzanie okolicy. Mimo skał i piasku, dookoła można tutaj znaleźć ciekawe miejsca na odpoczynek.
Otwierany 3779 razy Źródło: ojcowiebiali.org/ Autor: Adam Choma


Logowanie
Login
Hasło
Zakładanie konta
Wyróżnione teksty
Galeria naszego kościoła